Mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu, mały zostawiłam sobie, a młodym oddałam duży pokój.
Wyremontowałam go, wyłożyłam dywanami, a nawet położyłam ładny dywan pod nogi, postawiłam lepsze meble – mieszkajcie!
Mieszkamy miesiąc, drugi, przyglądam się synowej i serce mi zamiera: synku, synku, gdzie ty ją znalazłeś?! Taki przystojny, mądry, naprawdę nie mógł znaleźć sobie nikogo porządnego?
Nie dość, że bez posagu, to przynajmniej niech będzie ładna, a ona – mała, pulchna, twarz biała jak porcelanowa lalka, a na niej same oczy. Jak tylko spojrzy, to przeszywa na wylot! Mówi cicho, powoli.
A ja w jej wieku wszystko mi z rąk spadało! Odprowadza męża do pracy i idzie do swojego pokoju.
Nie zostaje ze mną w kuchni, żeby pogadać o babskich sprawach, napić się herbaty. Zaglądam do nich, a ona leży na kanapie, skulona w kłębek.
Zaczynam ją podnosić, a ona mówi, że źle się czuje. Jest w ciąży, no i co z tego? Ciąża to nie choroba, mówię, a ona się obraża.
Oto dzisiejsza młodzież! Nauczyli się modnych słów, żeby ukryć swoje lenistwo. Kiedyś nie znaliśmy takich słów, pracowaliśmy do ostatniego dnia, robiliśmy wszystko, brzuch nie był przeszkodą!
Uczę ją po matczyńsku: kiedy mąż jest w pracy, wstań, posprzątaj, odkurz dywany, a na kolację usmaż kurczaka, kupiłam.
Ale synowa powiedziała, że mój syn nie będzie jadł kurczaka, tylko chce sałatkę. A co z tym, że ciężko pracuje?
Co to za jedzenie dla pracującego mężczyzny?! Poza tym, ten sałatkę przygotowuję tylko na świąteczny stół! Na cześć czego?! To znaczy, że domowe jedzenie mu teraz nie smakuje, skoro prosi o przygotowanie tej papki.
No dobrze! Przełknęłam obrazę. Kurczaka jednak usmażyłam i demonstracyjnie zjadłam sama!
Pewnego razu wchodzę do nich i widzę: stoi duża torba, pełna po brzegi. Otwieram ją – bielizna: pościel, obrusy, ręczniki…
Kiedy synowa powiedziała, że idzie z moim synem do pralni chemicznej. Jej dobrze, a kto będzie żałował mojego syna!
Pracuje jak wół przez cały tydzień, a w wolny dzień, zamiast odpocząć, idzie do pralni, żeby prać bieliznę?! A poza tym to nie jest zajęcie dla mężczyzny!
Wtedy powiedziałam jej, żeby szybko rozpakowała torbę! W łazience stoi pralka. Można namoczyć pranie, a potem wyprać. Na balkonie wyschnie! Ale Alicja powiedziała, że to nie jej pomysł, tylko mojego synka.
Moim zdaniem Alicja wyszła za mąż tylko po to, żeby się z mężem bawić. Małżeństwo to przede wszystkim praca! Zmusiłam ją do prania bielizny, ale trochę jej pomogłam, nie mogłam patrzeć, jak to wszystko powoli robi.
Następnego dnia syn mnie skarcił: „Jesteś bez serca, jak mogłaś tak zrobić!”. A co ja takiego zrobiłam?! Pranie to zwykła kobieca praca.
Żal mi go było. Obraziłam się, przez tydzień nie wchodziłam do ich pokoju, a tu wchodzę i prawie upadłam. Na ścianach pusto! To znaczy zupełnie pusto – ani jednego dywanu!
Zapytałam ją, dlaczego to zrobiła, bo przecież ja jej to kupiłam, a synowa odpowiedziała, że to nie dywan tworzy przytulność w domu, ale ludzie.
A ostatnio synowa bardzo długo nie wychodziła z pokoju – cisza taka, jakby nikogo nie było. Zastanawiałam się, dlaczego się wyciszyła, może śpi? Uchyliłam drzwi – siedzi przy stole i coś pisze.
Okazuje się, że Alisa pisze list do mamy. A kiedy zapytałam ją, co tam pisze, Alicja odpowiedziała, że pisze prawdę.
Wieczorem, kiedy przyszedł mój syn, powiedział mi, że wyjeżdżają do teściowej, ponieważ synowa nie może mieszkać ze mną. Tak więc czyń ludziom dobro, a w zamian spotka cię zło.