Szykowałam się na przyjazd teściowej i koleżanka dała mi cenną radę: „Zrób coś, na co ona nie będzie gotowa, a wtedy przypomnisz sobie o mnie”

Kiedy Kasia zadzwoniła z informacją, że przyjeżdża, byłam zdezorientowana. Nie była u nas od dnia naszego ślubu, czyli od dziesięciu lat.

Od tamtej pory nigdy nie przyjechała, ale to ona dała nam pieniądze na mieszkanie – ogromny i hojny prezent.

Więc naprawdę chciałam ją zadowolić i zaskoczyć moimi smakołykami. Kasia jest wspaniałą osobą.

Pracowała dla nas. Musiała pożyczyć pieniądze na ślub, a potem wyjechać za granicę, by spłacić dług.

Ale nie poprzestała na tym i postanowiła zarobić pieniądze na zakup mieszkania dla nas.

screen Youtube

Wciąż nie mogę sobie wyobrazić, jak poradzilibyśmy sobie bez jej pomocy, ponieważ pomimo tego, że oboje pracujemy, ledwo wiążemy koniec z końcem.

Kasia pracowała we Francji, gdzie jej przyjaciółka znalazła dla niej pracę. Czasami przysyłała nam francuskie przysmaki, których tutaj po prostu nie sposób znaleźć.

Dlatego tak bardzo martwiłam się, że moje dania nie zrobią na niej wrażenia. A mój mąż tylko dolewał oliwy do ognia: „Po francuskich serach nie będzie chciała patrzeć na nasz barszcz!”

Dosłownie straciłam sen przez te myśli. Szukałam czegoś, co mogłabym zrobić. Czytałam przepisy, konsultowałam się z przyjaciółką, która pracuje jako szef kuchni.

Powiedziała, że zrobiła mamie niespodziankę po powrocie z pracy, koleżanka ugotowała jej gołąbki.

Przyjaciółka poradziła mi, żebym ugotowała coś, czego we Francji się nie jada, wtedy będzie nietypowo.

Wróciłam do domu i przypomniałam sobie, jak na weselu teściowa mówiła, że uwielbia zimniaka. Ugotowałam więc galaretkę, zrobiłam pierogi i sałatkę, którą moja mama zawsze uwielbiała.

Kiedy Kasia zobaczyła zastawiony stół w salonie, jej oczy napełniły się łzami, powiedziała, że tylko marzyła o takim posiłku.

Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby ktoś jadł z takim apetytem. Potem siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez długi czas.

I nagle zdałam sobie sprawę, że nie chcę, żeby teściowa znowu wyjeżdżała.

„Zostań z nami. Dzieci dorastają i rzadko cię widują. Zostań w domu!” Zapytała, z czego będziemy wtedy żyć. Ale odpowiedziałam stanowczo, że damy sobie radę.

Kasia została. Razem wymyśliłyśmy, jak zarabiać pieniądze. Ona robi wspaniałe desery, a ja je sprzedaję. Teraz jest bardzo popularna.

Znajomi śmieją się, że jestem unicum, bo przyjaźnię się z teściową. Ale jestem z tego dumna.

Córka poprosiła mnie o pomoc dla teściowej: „Kocham cię, córko, kocham moje wnuki. Ale trzeba pomagać w rozsądnych granicach”

Zabrałam męża mojej przyjaciółki i dopiero wtedy zrozumiałam, dlaczego powiedziała mi „dziękuję”

Rośliny, które warto mieć na swoim terenie: jak łatwo i szybko się ich pozbyć