Mam 45 lat, dwójkę dzieci i pracę, więc pracuję całymi dniami. Mój mąż ma do mnie pretensje, mówi, że nie poświęcam mu wystarczająco dużo uwagi i nie robię wystarczająco dużo w domu.
Każdego wieczoru wracam do domu, gotuję, sprzątam, a potem siadam do lekcji z dziećmi.
Ale moja mama nigdy nie rozumiała, jak żyję. Kiedyś mi pomagała, ale kiedy moja najmłodsza córka skończyła 12 lat, nie było to już konieczne.
Jednak moja mama dzwoniła do mnie codziennie i mogła rozmawiać godzinami lub prosić mnie, żebym przyszła.
„Mamo, nie mam na nic czasu. Nie rozumiesz? Poza tym zepsuł mi się laptop, a poza tym jest tyle pracy. Teraz muszę zarobić na nowy!”.
Mama zasugerowała przynajmniej weekend, ale znowu nie dałam rady. Dzieci chciały iść do kina, więc musiałam je zabrać. Minęło kilka dni i mama znów zadzwoniła.
Poprosiła, żebym przyjechał jeszcze raz, choćby na 10 minut.
„Czy ty nie rozumiesz, mam własne życie! Nie mogę spędzać z tobą tyle czasu!”.
Rozłączyłam się. Byłam tak zirytowana, że mama mnie nie usłyszała. Minął tydzień. Nagle zauważyłam, że przestała dzwonić.
Pomyślałam, że musiała się obrazić. Wybrałam jej numer, ale była poza zasięgiem. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Spakowałam się i pojechałam do niej.
Zaczęłam pukać do drzwi, ale nikt nie odpowiadał. Znalazłam klucz w torbie i weszłam do środka.
Mama leżała w łóżku, jakby spała. Podeszłam do niej, ale nie zareagowała. Kiedy jej dotknęłam, zdałam sobie sprawę, że jestem za późno.
Na stoliku zobaczyłam pudełko z nowym laptopem. Pewnie dlatego mama tak do mnie zadzwoniła, chciała mi dać prezent. Jak miałam przyjąć ten prezent?
Siedziałam i płakałam przez długi czas. Szczerze mówiąc, nigdy sobie tego nie wybaczę. Ale chcę, aby moja smutna historia była lekcją dla innych.
Rozmawiaj z rodziną przynajmniej przez kilka minut dziennie i przychodźcie, gdy dzwonią. W końcu to może być twoje ostatnie spotkanie…..