„Co za siostra, przyjechała z Hiszpanii i przywiozła tylko artykuły spożywcze, zapomniałaś, że wychowywałam twoje dziecko przez 20 lat”: moja siostra dała mi znać, że się zapomniałam o niej

Pracuję w Hiszpanii od 15 lat. Jak wiele kobiet, wyjechałam za granicę, ponieważ nie miałam wystarczająco dużo pieniędzy w domu.

Nie miałam męża, więc moją córką opiekowała się moja zmarła matka i moja starsza siostra Anna.

W Walencji miałam szczęście. Mam tu dobrą pracę, poznałam wielu przyjaciół, głównie Polaków, i doskonale nauczyłam się hiszpańskiego.

Nie chcę być oceniany, ale jeśli porównać Polskę i Hiszpanię, to wolę tę drugą opcję.

Przez te lata przywykłam do kraju, ludzi, tradycji i nawet planuję zostać tu na stałe. Co więcej, w Walencji poznałam mojego drugiego męża, Damiana, i żyjemy razem szczęśliwie.

screen Youtube

Nigdy jednak nie zapomniałam o mojej rodzinie. Regularnie wysyłałam pieniądze, jedzenie, ubrania. Zapłaciłam za ślub córki, podarowałam jej trzypokojowe mieszkanie po kosztownym remoncie i część mebli, które przywiozłam z Hiszpanii.

Dla swojej siostry Anny też zawsze zbierała prezenty: kawę, płatki śniadaniowe, masło, słodycze, sery, konserwy.

Paczki były jednak ciężkie, więc poprosiłam córkę, aby zaniosła je do ciotki, ponieważ Anna miała problemy z kręgosłupem.

W tym tygodniu odwiedziłam moich krewnych. Zebrałam dużą torbę prezentów i kupiłam słodycze dla wnuków. Było tego tak dużo, że ledwo mogłam zapiąć walizkę.

Moja córka i jej mąż spotkali się ze mną w Przemyślu. Moje wnuki skakały z radości, gdy mnie zobaczyły. To one dostały największą część prezentów.

Następnego dnia postanowiłam pójść do kościoła, a potem odwiedzić Annę. Wzięłam jej torbę z winem i słodyczami. Ale przywitała mnie sucho, jakby nie cieszyła się na mój widok.

Zapytałam, dlaczego na mnie nie patrzy, przecież przyniosłam jej tabliczkę czekolady i dobre wino. I trochę zostało w domu. Anna powiedziała, że tak naprawdę tego nie potrzebuje.

Zapytałam, czy się obraziła, czy zrobiłam coś złego. Spodziewałam się, że jej córka przyniesie mi pieniądze na remont łazienki.

Byłam oszołomiona. Moja córka nigdy mi o tym nie mówiła. Wyjęłam wszystkie pieniądze jakie miałam i położyłam na stole, powiedziałam, że to wszystko co mam, jutro przyniosę kolejne 500 euro.

Anna powiedziała, że nie potrzebuje tych jałmużn. Poradziłam sobie sama i odłożyłam pieniądze na naprawy. Możesz mieć swoje słodycze i wino, nie potrzebuję ich. Od roku nic ode mnie nie dostałaś, a moja córka chwali się smakołykami, które jej daję.

Ale zrobiłam to też dla niej, ale Anna uważa, że kłamię i lepiej, żebym nie psuła jej nastroju.

Prawie się popłakałam. Moja starsza siostra tak się na mnie wściekła, że wyrzuciła mnie z domu. Tego samego dnia poszłam do córki dowiedzieć się prawdy, powiedziałam jej o tym, że Anna przyszła po pieniądze.

Zapytałam, czy dała chociaż kilka euro na naprawę? Córka odpowiedziała, że nie, kupowała zimowe buty i kurtki dla dzieci. Zapytałam również, dlaczego nie dała Annie przynajmniej kilku artykułów spożywczych.

Moja córka odpowiedziała, że nie ma ochoty jechać przez całe miasto po paczkę kawy i makaron!

Okazało się, że przez cały rok moja córka nie dawała cioci jedzenia, nawet jej nie odwiedzała.

Całe jedzenie i pieniądze zabierała dla siebie. Najbardziej bolało to, że Anna myślała, że wiem, co robi. Ale moja córka nigdy nie powiedziała mi, gdzie i komu co dała.

Nie miałam pojęcia, że moja córka tak podle potraktowała ciotkę. Jak mam teraz pogodzić się z Anną? Nie odbiera telefonów, nie chce rozmawiać, nawet nie przychodzi w odwiedziny!

Nasza synowa zasugerowała, abyśmy przeprowadzili się do domu opieki. Okazało się to najlepszym rozwiązaniem, mimo że mamy trójkę dzieci

Cały czas pomagaliśmy matce mojego męża, a ona zostawiła dom swojemu drugiemu synowi: „Twoje dzieci będą mieszkać w mieszkaniu”

Paulina Smaszcz znów zaczęła mówić o swoim byłym i Cichopek. Dziennikarka stwierdziła, że Maciej Kurzajewski dwukrotnie chciał do niej wrócić