Mój brat nie odwiedzał matki, która wymagała opieki, dopóki nie doszło do rozmowy o jej mieszkaniu. Wtedy pojawił się bardzo szybko

Wkrótce minie rok, odkąd moja matka zachorowała. Zachorowała, gdy odwiedzała swoich przyjaciół na wsi.

Podczas gdy oni wzywali karetkę, podczas gdy oni udzielali pomocy… Czas został stracony.

A konsekwencje ataku stały się wielokrotnie poważniejsze. Minęło dużo czasu, ale nie było żadnej poprawy.

Razem z mężem zabraliśmy mamę do naszego domu. Nie może już chodzić sama. Teraz zaczęła trochę chodzić, ale jej mowa nie wróciła jeszcze w pełni do normy.

Nie ma prawie siły, szybko się męczy i nie radzi sobie z prostymi pracami domowymi. Dlatego mieszka z nami.

screen Youtube

Ja zajmuję się większością rzeczy, ale mąż też bardzo pomaga. Mam jeszcze dwoje dzieci, w wieku szkolnym. Dobrze, że teściowa częściowo się nimi zajęła.

Zarówno ona, jak i moja mama bardzo nam pomagały. Dzięki nim mogliśmy z mężem pracować na pełen etat i spłacać kredyt. Teraz cały świat wywrócił się do góry nogami.

Nie wiem już, w jakim świecie żyję. Nawiasem mówiąc, moja matka nie jest jedynym dzieckiem, ma też młodszego syna, Aleksieja. Ale on nie wydaje się zbytnio przejmować tymi zmartwieniami.

Mój brat również ma rodzinę. Oni również spłacają kredyt hipoteczny za mieszkanie. Kilka miesięcy przed śmiercią mojej matki urodził mu się syn.

Wiedziałam, że nie powinnam oczekiwać od niego pomocy finansowej. Ale nie prosiłam o nią, bo miał małe dziecko.

Chociaż nie będę ukrywać, że denerwowała mnie jego niechęć do jakiejkolwiek pomocy matce.

Przez pierwszy miesiąc dzwonił i pytał, jak się czuje. Przez cały rok przyjechał tylko raz, kiedy świętowaliśmy urodziny mojej mamy w naszym domu.

Widział, jak nam ciężko, ale nawet wtedy nie zaoferował żadnej pomocy ani pieniędzy. Byłam smutna, ale po prostu się poddałam. Miałam wystarczająco dużo zmartwień.

Niedawno mój brat nagle sam do mnie zadzwonił. Powiedział, że znalazł nową pracę i wszystko się poprawia. Zapytał, czy potrzebuje pieniędzy.

Byłam zaskoczona takim obrotem spraw, ale postanowiłam odmówić pomocy. Chodzi o to, że kilka miesięcy temu sprzedaliśmy mieszkanie mojej matki. Nie może już mieszkać sama, zawsze będzie mieszkać z nami. Ale rozpaczliwie brakuje nam pieniędzy.

Dlatego podjęliśmy tę decyzję. Zamknęliśmy kredyt na mieszkanie, część wzięliśmy na bieżące wydatki, a resztę odłożyliśmy.

Chodzi o to, że nasze dwupokojowe mieszkanie nie jest wystarczająco duże dla pięciu osób. Dzieci są zmęczone tłoczeniem się z nami w jednym pokoju, a my potrzebujemy przestrzeni.

Zdecydowaliśmy, że sprzedamy nasze mieszkanie i ponownie weźmiemy trzypokojowe mieszkanie na kredyt.

Powiedziałam o tym mojemu bratu. Natychmiast zaproponował, że nas odwiedzi, mówiąc, że tęskni za mamą. Wciąż byłam zaskoczona. A kiedy powiedziałam o tym mężowi, tylko się uśmiechnął: „Przyjdzie porozmawiać o mieszkaniu, zobaczysz”.

Przez pierwszy miesiąc dzwonił i pytał, jak się czuje. Przez cały rok przyjechał tylko raz, kiedy świętowaliśmy urodziny mojej mamy w naszym domu.

Widział, jak nam ciężko, ale nawet wtedy nie zaoferował żadnej pomocy ani pieniędzy. Byłam smutna, ale po prostu się poddałam. Miałam wystarczająco dużo zmartwień.

Niedawno mój brat nagle sam do mnie zadzwonił. Powiedział, że znalazł nową pracę i wszystko się poprawia. Zapytał, czy potrzebuje pieniędzy.

Byłam zaskoczona takim obrotem spraw, ale postanowiłam odmówić pomocy. Chodzi o to, że kilka miesięcy temu sprzedaliśmy mieszkanie mojej matki.

Nie może już mieszkać sama, zawsze będzie mieszkać z nami. Ale rozpaczliwie brakuje nam pieniędzy.

Dlatego podjęliśmy tę decyzję. Zamknęliśmy kredyt na mieszkanie, część wzięliśmy na bieżące wydatki, a resztę odłożyliśmy. Chodzi o to, że nasze dwupokojowe mieszkanie nie jest wystarczająco duże dla pięciu osób.

Dzieci są zmęczone tłoczeniem się z nami w jednym pokoju, a my potrzebujemy przestrzeni. Zdecydowaliśmy, że sprzedamy nasze mieszkanie i ponownie weźmiemy trzypokojowe mieszkanie na kredyt.

Powiedziałam o tym mojemu bratu. Natychmiast zaproponował, że nas odwiedzi, mówiąc, że tęskni za mamą. Wciąż byłam zaskoczona. A kiedy powiedziałam o tym mężowi, tylko się uśmiechnął: „Przyjdzie porozmawiać o mieszkaniu, zobaczysz”.

I tak się stało. W ciągu pierwszej pół godziny zaczął mówić o tym, że ma udziały w mieszkaniu swojej matki. Straciłam panowanie nad sobą.

Opiekowaliśmy się moją matką przez cały rok, dbając o wszystkie wydatki. I wszystkimi fizycznymi trudnościami i problemami. A on przychodzi i mówi, że jestem mu coś winna.

Zaczął mówić, że to jego spadek. Ale moja matka wciąż żyje! Jaki spadek? W każdym razie pokłóciliśmy się i wyrzuciłam go z niczym.

Mama była zdenerwowana i płakała. Boję się, że to wpłynie na jej zdrowie. Co powinnam teraz zrobić? Czy naprawdę jestem winna bratu połowę pieniędzy za mieszkanie? Myślę, że nie.

Powiedziałam teściowej, że albo daje wnukowi to, o czym mówiliśmy, albo nie daje mu nic: „Dobrze wiem, czego potrzebuje mój wnuk”

Jej syn nie może znaleźć pracy, a synowa jest na urlopie macierzyńskim: „Utrzymanie rodziny to zadanie dla mężczyzny”

Allan Krupa i Nicol Pniewska rozstali się. Powodem mogła być Edyta Górniak: „To dorośli i dojrzali ludzie”