Wychowuję dwójkę wspaniałych dzieci, są bardzo podobne do mnie, zawsze cieszą się z każdej drobnostki.
Maria uwielbia czytać, a Kuba rysować. Mój mąż jest zawsze w pracy, więc to ja zajmuję się dziećmi.
Cieszę się z tego, podobnie jak mój mąż, bo kiedy wraca do domu, wita go uśmiechnięta żona i dwa małe aniołki.
Jestem jedyna w rodzinie, nie mam innych braci ani sióstr, a przed śmiercią mój ojciec poprosił mnie, abym nadała przynajmniej jednemu z moich dzieci nasze nazwisko.
Martwił się, żeby nasza dynastia nie została zapomniana. Dzieje się tak również wtedy, gdy w rodzinie rodzą się tylko dziewczynki lub w ogóle nie ma dzieci.

I co się wtedy dzieje? Wszystko idzie w zapomnienie. Pamiętając prośbę ojca, zasugerowałam mężowi, żebyśmy przynajmniej jednemu dziecku dali moje nazwisko. A on nie miał nic przeciwko.
To mnie ucieszyło, więc córka dostała moje nazwisko, a syn nazwisko męża. Nie przejmowaliśmy się tym z mężem, dzięki Bogu jest on osobą, która wszystko rozumie, w przeciwieństwie do moich teściów.
Kiedy się o tym dowiedzieli, przyszli do naszego domu i zaczęli mnie pouczać, jaka jestem szalona, że to zrobiłam. Według nich w ogóle nie myślę o dzieciach, tylko wykonuję czyjeś polecenia.
Rozzłościło mnie to i wyjaśniłam im, że mój zmarły ojciec nie był kimś innym i że jeśli mój mąż nie ma nic przeciwko temu, a miał, to nie powinnam konsultować się z nimi w tej sprawie.
Tak im powiedziałam. A moja teściowa zaczęła przekonywać mojego męża do tego pomysłu.
Wiadomo, że prędzej czy później znajdzie odpowiednie słowa i może nawet wpłynie na jego decyzję.
Ale wtedy będę zmuszona się z nim rozwieść, bo dla mnie rodzina jest czymś bardzo osobistym i nie zamierzam żyć i prosić teściów cały czas o ten czy inny krok, wystarczy, że już teraz robimy dla nich wszystko, bez względu na to, o co proszą, a ostatnia wola mojego ojca jest dla mnie ważna.
Ewa Bem dziękuje wszystkim, którzy ją wspierają. Wokalistka zwróciła się do swoich fanów