Tak się złożyło, że rozwiedliśmy się, gdy moja córka była nastolatką. Nie było zdrady ani żadnego szczególnego powodu do rozwodu.
Po prostu pewnego dnia zdaliśmy sobie sprawę, że nie chcemy już mieszkać razem.
Bez względu na to, jak bardzo staraliśmy się wytłumaczyć naszej córce, że nawet po rozwodzie nadal będziemy ją kochać i się nią opiekować, nadal boleśnie znosiła naszą separację. W pewnym momencie odsunęła się od nas obojga.
Oboje z moim byłym mężem Wiktorem staraliśmy się spędzać więcej czasu z naszą córką Katarzyną. Ale, niestety, przestała komunikować się z nami w zaufaniu.
Niemniej jednak zawsze chcieliśmy zaszczepić w niej ideę, że bez względu na to, jak potoczy się życie, zawsze będziemy po jej stronie. Cieszę się, że moja córka usłyszała tę wiadomość.

W wieku osiemnastu lat Katarzyna zakochała się. Jak to często bywa, jej pierwsza miłość była jasna, ale krótkotrwała. Moja córka zerwała ze swoim chłopakiem, a po jakimś czasie okazało się, że jest w ciąży.
Kiedy zapłakana Katarzyna powiedziała mi o tym, termin porodu był już przyzwoity. Dlatego, jak się okazuje, moja córka nosiła bezkształtne bluzy z kapturem!
„Mamusiu, co ja teraz zrobię?” zapytała moja ulubiona zdezorientowana dziewczynka. Przytuliłam ją i powiedziałam:
„Nie martw się, wszystko jest w porządku! Tata i ja będziemy szczęśliwi, mając wnuczkę lub wnuka. I na pewno ci pomożemy!”
Kiedy zadzwoniłam do Wiktora i wyjaśniłam sytuację, natychmiast przyjechał. Razem zaprosiliśmy rodziców młodego taty do naszego domu, aby porozmawiać o tym, co dalej.
Pierwszy ukochany i przyszły ojciec Katarzyny zmrużył oczy w zakłopotaniu i milczał. Ale jego rodzice już od progu zaczęli obwiniać naszą córkę i nas za to, co się stało:
„Chłopak ma dopiero osiemnaście lat. Powinien studiować i budować karierę, a nie utrzymywać krótką dziewczynę z dziewczyną. Nie pozwolimy, by jakaś panna zrujnowała mu życie!
I wtedy zaczęły się oskarżenia. Mówili, że źle wychowaliśmy córkę z powodu rozwodu. I w ogóle – chłopiec ma okres hormonalny, a tu jest dostępna dziewczynka… Mój mąż ledwo się trzymał na nogach.
Spojrzałam na zapłakaną twarz Katarzyny. Biedna córka… Jest jej teraz tak nieznośnie ciężko. Eksplozja hormonalna, nerwy, a przecież jest jeszcze dzieckiem…
Dlatego odpowiedziała ostro:
„Jutro pójdziesz z synem do prawników i podpiszecie zrzeczenie się praw do nienarodzonego dziecka. Wychowamy dziecko bez twojej pomocy, a ty i twój głupi syn podejmiecie się nigdy więcej nie pojawiać się na naszym horyzoncie!”
Katarzyna urodziła słodką dziewczynkę, Wiktorię. Wiktor zamieszkał z nami i starał się pomagać jak mógł.
Było ciężko. Bardzo trudne. W końcu prawie cała opieka nad dzieckiem spadła na moje barki. I oczywiście na mojego byłego męża. Bo Katarzyna musiała studiować, żeby zdobyć wyższe wykształcenie.
A my z Wiktorem tak bardzo staraliśmy się pomóc naszej córce i wnuczce, że bardzo się zżyliśmy, a nawet ponownie pobraliśmy. To się zdarza… Oboje wierzyliśmy, że najważniejszą rzeczą w życiu jest rodzina i jej interesy.
Teraz nasza wnuczka Wiktoria ma sześć lat. Katarzyna poznała dobrego mężczyznę i wyszła za niego za mąż.
Nasza córka ma się teraz dobrze. Ma świetną, dobrze płatną pracę. Mężczyznę, który ją kocha i adoptował jej córkę. A Wiktor i ja mamy się świetnie. Jedyne, co nas martwi, to nasi „krewni”.
Z jakiegoś powodu oni, podobnie jak ich syn, uznali, że wiele lat później mają prawo uczestniczyć w życiu swojej wnuczki. Pomimo faktu, że oficjalnie porzucili ją jakiś czas temu.
Starają się spotkać i poznać Wiktorię. Dzwonią do Katarzyny i oferują swoją pomoc.
„Mój mąż i ja uważamy, że ci ludzie nie mają miejsca i nie mogą być blisko naszej wnuczki. W końcu zdradzili ją, zanim się urodziła. I przez wiele lat z rzędu żyli doskonale bez niej, nawet nie próbując w żaden sposób pomóc.
Z jakiegoś powodu Katarzyna wybaczyła swojemu nieporadnemu ojcu i chce dać mu szansę. Ale mąż Katarzyny, jak i my, rodzice, kategorycznie się temu sprzeciwiamy. W końcu mała dziewczynka uważa go za swojego tatę i bardzo go kocha.
Oczywiście, ludziom można i należy wybaczać ich błędy. Ale podłość i zdrada wcale nie są błędem, ale świadomym wyborem!
Wierzę, że każdy jest odpowiedzialny za swoje decyzje. I ogólnie rzecz biorąc, łyżka to łyżka.
Dlatego zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby biologiczny ojciec Wiktorii i jego rodzice w żaden sposób nie uczestniczyli w życiu mojej wnuczki. I nie ingerowali w życie nasze i naszej córki.
Przypowieść o dwóch sąsiadach, gdzie jeden czynił dobro dla drugiego swoją dobrocią