Postanowiłam zostawić moje mieszkanie wnuczce, która nie jest moja krewną. Teraz mój syn i cała jego rodzina nie zgadzają się z moją decyzją, ale jest już za późno

Od dawna jestem na emeryturze, oczywiście nie jestem staruszką, ale nie cieszę się dobrym zdrowiem.

Przez większość życia mieszkałam z mężem w miłości. Dopiero kilka lat temu odszedł. Zdałam sobie sprawę, że jestem bardzo samotna.

Mam jednak własnego syna, Michała. On oczywiście też jest dorosły: ma żonę, córkę Marię i pracę. Niestety, ani syn, ani wnuczka i synowa nie mają dla mnie czasu.

Tak się złożyło, że pomaga mi moja daleka krewna Ola, która jest w tym samym wieku co moja Maria, studentka. Faktem jest, że miałam starszego brata Andrzeja.

Był po swoim dziadku, ojcu mojego ojca. Mój brat często wpadał w jakieś kłopoty. Rodzice wielokrotnie wyciągali go z więzienia i wytrzeźwiał.

screen Youtube

Robili ze swoim nieporadnym synem wszystko, co mogli: kodowali go, zamykali, zabierali do babć – wszystko bezskutecznie.

Niegrzeczny chłopiec to niegrzeczny chłopiec, niech Bóg mu wybaczy. W efekcie, gdy Andrzej miał 27 lat, odszedł, a on został z żoną i córką.

Jego żona była głupią kobietą. Nie dbała o swoją córkę. Z radością pozwoliła jej pójść do szkoły. W rezultacie po ukończeniu jedenastej klasy dziewczyna zaszła w ciążę.

Dowiedziałam się o tym, kiedy zostałam zaproszona na wypis ze szpitala położniczego. W tym czasie sama byłam już babcią i opiekowałam się Marią, moją wnuczką.

Ale kiedy zobaczyłam małą Olę w kopercie, coś ścisnęło mnie za serce. W niczym nie przypominała swojej matki.

Nigdy nie poznaliśmy imienia ojca Oli. Jednak, jak pokazał czas, charakter Oli również różnił się od reszty rodziny Andrzeja. Często zabierałam Olę do mieszkania mojego męża i mojego.

Nie przeszkadzało mu, że opiekowałam się dzieckiem. Moja matka nie zajmowała się Olą. Albo pracowała cały dzień, albo wychodziła. Kupowałam dziewczynce ubrania i jedzenie dla niemowląt.

Z czasem często spacerowałam po parku z dwiema wnuczkami: moją Marią i nie moją Olą. Ale starałam się nie dzielić dziewczynek. Bawiły się razem, nie kłóciły się i nie dzieliły zabawkami.

A potem, kiedy poszły do szkoły, Maria i Ola przestały się komunikować. Miały różne zainteresowania i rozumienie życia.

Maria żyła w pełnej rodzinie, bez problemów materialnych, rozpieszczana i kochana przez rodziców.

Ola, z drugiej strony, musiała wszędzie radzić sobie sama. Często dokuczali jej koledzy z klasy, a jej matka nigdy nie stanęła w obronie dziewczynki. Kiedy Maria i Ola zostały uczennicami, różnica między nimi stała się jeszcze bardziej widoczna.

Maria przychodziła do mnie najwyżej raz w miesiącu na pół godziny. Mówiła mi, jak dobrze sobie radzi, ćwierkała jak ptaszek, a potem szybko jechała do domu.

Ani razu jej własna wnuczka nie zapytała: „Babciu, jak mogę ci pomóc? Potrzebujesz chleba albo lekarstw? Umyć podłogę?”

Maria nie uważała tego za konieczne, a ja byłam zbyt zakłopotana, by ją o to pytać. Zamiast tego Ola przychodziła do mnie w każdy weekend.

Od progu podnosiła szmatę i bez pytania zaczynała wycierać kurz. Nigdy nie przychodziła z pustymi rękami. Ola doskonale pamiętała, że lubię herbatę lawendową, i kupowała ją cały czas.

Zdawałam sobie sprawę, że coraz bardziej przywiązuję się do tej dziewczyny i żałowałam, że moja własna wnuczka traktuje mnie znacznie gorzej. Ostatecznie przekonałam się o tym, gdy zimą złamałam nogę.

Miałam gips od kolana po piętę. Zadzwoniłam do syna, aby powiedzieć mu, co się stało. Michał zapytał mnie, czy zamierzam zostać w szpitalu przez kilka tygodni. Jak mam się poruszać po mieszkaniu.

Powiedziałam synowi, że nie chcę leżeć na oddziale szpitalnym. W domu pomagają mi moje własne ściany. Syn zgodził się i odwiózł mnie do domu. Moja synowa i wnuczka Maria przyszły mnie odwiedzić.

Przyniosły mi trochę jedzenia, usiadły na ścieżce i poszły do domu. Następny raz Michał przyjechał trzy tygodnie później, kiedy przyszedł czas na prześwietlenie i zdjęcie gipsu.

Ale Ola odwiedzała mnie co drugi dzień. Gotowała, sprzątała i czytała mi książki na głos, mimo że codziennie chodziła na uniwersytet. Czułam się nawet zakłopotana, ponieważ ta młoda dziewczyna opiekowała się mną jak dzieckiem.

Kiedy powiedziałam o tym Oli, rozłożyła ręce: „O czym ty mówisz, babciu? Zrobiłaś dla mnie tyle dobrych rzeczy: zawsze witałaś mnie miłym słowem. Teraz w końcu mogę się odwdzięczyć”.

Cóż, jak można nie kochać tego dziecka? Miesiąc po zdjęciu gipsu zebrałam dokumenty i poszłam do notariusza. Postanowiłam przepisać mieszkanie na Olę. Ale Michał i Maria odwrócili się ode mnie z tego powodu.

Oczywiście nikomu nic nie powiedziałam o dokumentach. Mój syn sam zaczął mówić o tym, że byłoby miło, gdyby miał własne mieszkanie.

Może wprowadziłaby się do mojego mieszkania, a oni kupiliby mi mniejsze. Ale wytłumaczyłam Michałowi, że to się nie uda. To mieszkanie będzie należało do Oli.

Mój syn ryknął, że postradałam zmysły, jak mogłam zostawić cokolwiek temu draniowi. Spokojnie odpowiedziałam, że nie jest draniem, tylko moją wnuczką i bardzo mi pomogła.

Michał zasugerował, że Ola robi to tylko dla dobra mieszkania, a ja tego nie zauważyłam. Po nim przyszła do mnie Maria, której nie widziałam kilka miesięcy. Zaczęła płakać, że chcę ją zostawić na ulicy.

Powiedziałam jej, że nie zostanie na ulicy, jej rodzice mają mieszkanie. Jestem ich jedynaczką, ona je odziedziczy. Wtedy Maria wybuchła płaczem.

Powiedziała, że Ola była dwulicową i skorumpowaną dziewczyną, a tylko ona, Maria, kochała i doceniała swoją babcię. „Ale nie możesz mnie przekonać do takich występów.

Nie zmienię zdania. Powiedziałam Oli, że w przyszłości mieszkanie będzie należało do niej. Nie chciała przyjąć mojego prezentu w żaden sposób. Później go przyjęła, ale nie przestała mnie odwiedzać.

Ale jej syn i wnuczka zniknęli. Michał powiedział, że już nigdy nie postawi stopy w moim mieszkaniu. Właściwie tak było wcześniej. Niczego nie straciłam.

Wiktor obudził się i uśmiechnął radośnie. Wtedy do pokoju weszła jego żona i kazała mu się szykować: „Zawsze tak jest”

Mój syn i synowa chcieli zamieszkać z nami, ale odmówiłam. Teraz się rozwodzą

„Chcę też pojechać na wakacje i mieć wiele fajnych rzeczy”: młodsza córka jest przyzwyczajona do nicnierobienia, podczas gdy starsza zawsze dąży do swojego celu