Lisa wróciła do domu cztery dni wcześniej i przyłapała męża na gorącym uczynku. Nie miała pojęcia, że zdradzał ją od lat

Krzysztof siedział skromnie na taborecie, wyglądając jak niesforny kociak szturchany w twarz przez surową panią.

Starał się zajmować jak najmniej miejsca, bo jego żona Liza biegała po kuchni jak wściekła furia.

A Krzysztof nie chciał wpaść pod ciężką rękę swojej anielskiej żony, miał już pewne doświadczenie. Liza była wściekła, wskazywała na talerz z pieczonym mięsem, narzekając na jego stosunek do niej.

Tym razem jej palec niemal spoczął na szarlotce, która wciąż płonęła od gorąca. Ciasto zwodniczo pachniało świeżym chlebem i jabłkami z cynamonem.

Krzysztof przełknął ślinę, westchnął i zwiesił głowę jeszcze niżej. Nie miał nic do powiedzenia, został złapany na gorącym uczynku, dosłownie.

screen Youtube

Teraz Liza miała prawo karać i mieć litość. Krzysztof poczuł się nieswojo pod oceniającym spojrzeniem żony i zadrżał, mimo że w kuchni było gorąco.

Liza była wściekła, że mu ufała, wierzyła w każde jego słowo, a on zrobił coś takiego! Powiedziała, że oszukiwał ją przez całe osiem lat, kiedy się znali i przez pięć lat, kiedy byli małżeństwem!

Liza westchnęła gorzko, po czym podeszła do ciasta i ukroiła sobie spory kawałek. Krzysztofowi znów zakręciło się w ustach, ale nie odważył się podejść do ciasta.

Liza wzięła duży kęs i przeżuwała go uważnie, patrząc na męża twardym wzrokiem. Krzysztof ponownie westchnął i zaczął przyglądać się swoim kapciom.

Usilnie starał się odpędzić od siebie myśl o świeżo ugotowanym barszczu w garnku na kuchence, pieczonym mięsie i cieście, które sprawiało, że chciało mu się ślinić.

Podczas gdy Krzysztof poskramiał swoje instynkty, Liza skończyła kawałek ciasta i zastanawiała się, czy nie ukroić sobie kolejnego.

Decydując jednak, że odrobina wystarczy, odwróciła się z powrotem do męża, który był już w złym humorze.

Powoli nadepnęła na niego, pytając, jak długo jeszcze chce ją okłamywać i ukrywać prawdę. Wił się na swoim stołku, ale nie spieszył się, by wstać. W końcu musiał pokazać trochę męskiej dumy.

Chociaż siedział na stołku w kapciach i rozciągniętych majtkach, męska duma nie chciała się pokazać. Krzysztof próbował jednak wziąć się w garść.

Mówił, że nie chce kłamać, że to się po prostu stało i nakręciło spiralę. Ale Liza nie dała się tak łatwo zniechęcić. Parła naprzód jak buldożer, chcąc złamać opór męża i dowiedzieć się wszystkiego, co chodziło jej po głowie.

Kobieta powiedziała, że matka jej męża musiała o tym wiedzieć i śmiała się z niej, myśląc, że jest ślepym kociakiem.

Krzysztof zaczął się usprawiedliwiać, że nie jest tak, jak się wydaje, ale zdał sobie sprawę, że tylko głębiej się zakopuje i postanowił ponownie się zamknąć.

Liza delikatnie powiedziała, że owszem, może teściowa się nie śmiała, ale ona wiedziała. Gwałtownie odwróciła się i podeszła do stołu, który wciąż pachniał pieczonym mięsem.

Chwyciła kawałek i włożyła go do ust, a Lisa zaczęła chodzić po pokoju. Krzysztof z niepokojem śledził jej ruchy.

Za kobietą, która niczym tygrys bengalski biegała po pokoju, ściskając w jednej ręce nóż, a w drugiej widelec, i zaczęła mu grozić.

Spuścił ponuro głowę. Nie miał się czym bronić. Został przyłapany na gorącym uczynku, gdy już wyjął mięso z piekarnika i szykował się do włożenia ciasta. Na kuchence gotował się barszcz.

Żona weszła do kuchni po cichu, a raczej Krzysztof jej nie usłyszał, bo oglądał telewizję. Nie spodziewał się, że wróci tak wcześnie, bo miała wrócić za cztery dni.

W zlewie leżały obierki z warzyw, góra naczyń, jego ręce były czerwone od buraków, a na spodniach miał ślady ciasta. Widać było, że to Krzysztof gotował i nie mógł mieć o to pretensji do matki. W końcu chciał zachować swoje umiejętności w tajemnicy.

Przez tyle lat skrywał głęboko w sercu tajemnicę, że potrafi dobrze gotować. Utrzymałby to w tajemnicy, ale kiedy jego żona odeszła, rozluźnił się i chętnie podszedł do kuchenki.

Kilka razy przekroczył granicę i myślał, że jego żona wszystko zrozumiała i go rozgryzła, ale wszystko poszło dobrze. Ale tym razem się nie udało, było zbyt wiele dowodów.

Liza skrzyżowała ręce na piersi i roześmiała się do swoich myśli. Jej uśmiech nie wróżył nic dobrego dla Krzysztofa. Teraz będzie miał miejsce przy piecu co najmniej do dziewiątego marca.

Moja teściowa była dla mnie bardzo miła, a jej wizyty u nas stały się częstsze. Na próżno wierzyłam, że to z wielkiej miłości do mnie

„Twój mąż dba o siebie, zamiast szukać innej pracy”: moja matka próbuje powiedzieć mi prawdę o nim, ale ja się z nią nie zgadzam

Mój mąż jest oszczędny i zawsze kontroluje wszystkie wydatki. Mam własny dochód i nie muszę się przed nim tłumaczyć