Mieszkamy z moim mężem od siedemnastu lat, a ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić do jego śmiesznych cech. Ten człowiek po prostu nie wie, jak wybierać prezenty dla siebie!
Kiedy przychodzi kupić mu coś przydatnego, coś o czym marzył, mówi, że nie wie. No bo skąd ja mam wiedzieć, co on chce dostać?
Kiedy mam urodziny, mówię wszystkim z wyprzedzeniem, jakie prezenty chcę dostać.
A to, że on nie potrafi wybrać prezentów to połowa problemu, on nawet nie potrafi ich odpowiednio przyjąć.
Kiedy mu coś daję, ostatnio był to certyfikat na zakup sprzętu wędkarskiego, siedział ze smutną miną i wyglądało to tak, jakbym dała mu zestaw skarpetek.
Dla porównania, w zeszłym roku podarowałam mu parę ciepłych, brązowych piżam. Nie podobał mu się ten kolor! Chociaż od prawie miesiąca pytałam go, co chciałby dostać na Dzień Ojca.
A ja nie chcę zostawić ukochanego bez prezentu. Jak to możliwe? I tak, przed Nowym Rokiem, przygotowuję się z wyprzedzeniem, około miesiąca wcześniej, w listopadzie, zaczęłam go pytać, co chciałby otrzymać w prezencie.
Rozmowa była napięta, ciągle patrzył na coś w telefonie, a ja stałam nad nim jak nadzorca i go przesłuchiwałam.
Czy naprawdę tego potrzebowałam? To dorosły chłopak, który powinien zrozumieć, że nie jest małym dzieckiem i że nie powinnam się ciągle martwić, co mu dać.
Minął cały tydzień, a ja wciąż nie wiedziałam, co chciałby dostać na Nowy Rok. Wiedziałam, że mogą być problemy z dostarczeniem prezentu, że jakiś model może być w ogóle niedostępny, bo przecież to święto, które wszyscy obchodzą.
Zamiast cieszyć się świąteczną atmosferą nadchodzącego Nowego Roku, zaczęłam się rozglądać. Co by było, gdyby mój mąż poprosił o coś dla siebie?
Pozostałoby niewiele czasu na zamówienie i oczekiwanie na prezent. Co więcej, w grudniu dostawa towarów często jest opóźniona ze względu na świąteczny pośpiech.
Pewnego ranka byłam zdeterminowana, aby dowiedzieć się, co chciałby dostać, więc postawiłam mu warunek: albo powie mi, co mam mu kupić, albo nie ugotuję śniadania. Dlaczego? W odpowiedzi Wiktor powiedział spokojnym głosem, że po prostu zapomniał o mojej prośbie.
Zapomniał! Chociaż wysyłałam mu nieprzejrzyste wskazówki prawie co tydzień. Co to za brak szacunku? Udowodni mi, że się mylę i dostanie worek węgla pod choinkę.
Kwestia prezentu dla mojego męża nigdy nie została rozwiązana. Ponownie wybrałam się więc do sklepów w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu.
A tam był taki bałagan, że z trudem mijałam półki z towarem. Złapałam jednak porządny zestaw narzędzi. Wszelkiego rodzaju śrubokręty, zaciski, szczypce.
Uporządkowaliśmy prezenty rankiem pierwszego stycznia. Dzieci były zafascynowane zestawami konstrukcyjnymi, o które prosiły od dawna. Otrzymałam dwie kartki z nagrodami od moich córek.
Wiktor podarował mi moje ulubione perfumy, którymi byłam zachwycona. Wysłałam mu nawet wiadomość, żeby nie kupował nic innego.
Ale kiedy zobaczył swój prezent, znów zmarszczył brwi. Leniwie przeglądał rękami każdy instrument w zestawie, ale nie czuł się szczególnie szczęśliwy.
Zapytałam go, czy wszystko w porządku, a on odpowiedział, że znowu dałam mu coś głupiego. Okazało się, że miał tego więcej niż potrzebował, ale mi o tym nie powiedział.
I to wszystko takim niezadowolonym tonem, jakbym go obraził albo przedstawił mu jakieś bzdury. Siedziałam oszołomiona, nawet łzy napłynęły mi do oczu.
Jedyne, co mogłam mu powiedzieć, to że mógł mi powiedzieć, co mu się podoba, zamiast milczeć przez cały czas, nie umiem czytać w myślach. Wiktor tylko mruknął, że po prostu nie wiem, jak wybierać prezenty.
Cóż, jeśli tak jest, to nie będę już próbować. I tak nie doceni moich wysiłków. Niech siedzi bez prezentów, skoro nie wie, jak prezentować pomysły i przyjmować prezenty!