Mój mąż poprosił mnie, żebym nie angażowała rodziców w nasz związek, a potem poszedł do swojej matki po radę

Zaczęliśmy się z mężem częściej kłócić. Po ślubie okazało się, że on nie podziela moich poglądów na temat wspólnego mieszkania.

Tak się złożyło, że przed ślubem nie mieszkaliśmy razem. Każde z nas mieszkało z rodzicami.

Mój mąż ma pełną rodzinę: rodziców i młodszego brata, jest uczniem. A ja mam tylko matkę. Nie wiem, czy kiedykolwiek miałam ojca.

Mam kreskę w miejscu, gdzie powinien być wpisany w akcie urodzenia. Okazuje się więc, że moja matka nie ma innych krewnych poza mną.

A mój mąż uważa, że wszystkie obowiązki domowe muszę dzielnie wykonywać sama. I on, i ja pracujemy. Co prawda zarabiam mniej niż on, ale też wychodzę z domu o siódmej rano i wracam dopiero o szóstej wieczorem.

screen Youtube

Zgodnie z jego logiką, jeśli nie noszę toreb w biurze, w ogóle się nie męczę. Jestem jedyną osobą, która gotuje w domu.

Na początku sama sprzątałam dom. A potem zaczęło mi to jakoś przeszkadzać i postanowiłam wyjaśnić, kiedy mój mąż zamierza dołączyć do sprzątania.

Mój mąż był bardzo zaskoczony. Zgodnie z jego logiką jedna osoba, czyli ja, powinna z łatwością poradzić sobie z jednopokojowym mieszkaniem. Pokłóciliśmy się, obraziłam się i poszłam do mamy. Po prostu mam taki charakter.

Jak się pokłócimy, to nie mogę się z nim widywać. Boję się, że nie będę w stanie się powstrzymać i powiem mu jeszcze więcej przykrych rzeczy.

Siedzę tam, milcząc, a on próbuje zmusić mnie do mówienia. Zdecydowałam więc, że najlepszą opcją będzie ochłonięcie, a następnie, z zimną głową, ponowne rozwiązanie bolesnych kwestii.

Po nocy spędzonej u mamy, wróciłam do domu. Potem udało nam się coś uzgodnić. Ale wtedy mojemu mężowi nie spodobało się, że moja mama się wtrąciła. Okazało się, że mama zadzwoniła do zięcia i namówiła go, żeby zaakceptował moją decyzję i już nie walczył.

Mama poprosiła go, aby pomógł mi w gotowaniu, sprzątaniu i innych pracach domowych. Co w tym złego? Przecież moja matka próbowała nas pogodzić! Ale mój mąż był z tego powodu bardzo niezadowolony.

Zaczął mi mówić, że angażowanie moich rodziców w nasze życie rodzinne jest całkowicie niedopuszczalne. Jakby nie miał wystarczająco dużo ludzi w swoim życiu, którzy postanowili go czegoś nauczyć, teraz zaangażowała się w to również jego teściowa.

Jak mogłam jej nie powiedzieć? Przyjechałam spędzić z nią noc. Co miałam zrobić, siedzieć tam i milczeć? Musiałam jej wyjaśnić, co się stało.

Tak, dużo opowiadam mamie o naszym wspólnym życiu. Z kim innym mogę się konsultować w takich sprawach? Mama jest przecież starsza i bardziej doświadczona. Może będzie mogła udzielić mi kilku rad z perspektywy swoich lat.

Pogodziliśmy się z mężem i nawet zaczął mnie bardziej słuchać. Tak minęły prawie dwa miesiące. Zaczął nawet pomagać mi w sprzątaniu. Kilka razy gotowaliśmy razem.

To było bardzo miłe. Obierał warzywa i pomagał mi je kroić. Nigdy wcześniej tak nie gotowaliśmy. Zazwyczaj mój mąż dołączał do procesu, kiedy wołałam go do stołu.

To była prawie sielanka przez dwa miesiące. Nie kłóciliśmy się. A dwa dni temu znowu się pokłóciliśmy. I znowu sprawy domowe stały się przeszkodą. Tego dnia żadne z nas nie wyniosło śmieci.

Rano w pośpiechu pobiegłam do pracy, zupełnie o nim zapominając. Mój mąż był na „uprzywilejowanej pozycji” – to go nie dotyczyło. A tam, w wiadrze, leżały resztki ryby, o których zupełnie zapomniałam.

Tego dnia mój mąż wrócił do domu z pracy przede mną. Ogrzewanie było włączone na pełną moc, a nieczystości zaczęły strasznie śmierdzieć w ciągu dnia. Z tego powodu w domu unosił się obrzydliwy zapach zgnilizny.

Znowu się pokłóciliśmy. Do tego doszły moje narzekania, że za mało się staram. Nie gotuję dobrze, jestem zbyt leniwa, by sprzątać i nie skaczę z radości wokół mojego męża od rana do nocy tylko dlatego, że go mam.

Znów spędziłam noc u mamy. Następnego dnia po pracy wróciłam do domu i zobaczyłam, że mój mąż również spakował część swoich rzeczy i wyszedł. Zaczęłam do niego dzwonić, żeby dowiedzieć się, co się dzieje.

Odpowiedział tylko drwiąco, że „też pojechał do swojej matki” i rozłączył się. Nie mogę zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. To normalne, że dziewczynki są bardziej przywiązane do swoich matek.

Ale to, że dorosły mężczyzna po kłótni z żoną wraca do matki, to kompletny nonsens!

Czy nie mam racji? Jak mam wytłumaczyć mężowi, że po kłótni ciężko mi przebywać w jego towarzystwie? Przecież odchodzę, żeby ratować nasz związek.

Panna młoda nie spodziewała się zobaczyć swojej teściowej na weselu, ale miała jej coś do powiedzenia, więc przyszła

Kamila nie rozumie, dlaczego jej dzieci i mąż są tak leniwi i nie pomagają jej. Przyjaciółki postanowiły więc udzielić jej kilku cennych rad

Moja przyjaciółka nie rozumie, dlaczego nie chcę jechać z nią na wakacje bez męża, a ja nie chcę jej tego tłumaczyć