Mój mąż część swoich oszczędności oddał matce, a kiedy się o tym dowiedziałam, nie mogłam mu tego wybaczyć

Z obrzydzeniem myślę o sytuacji, która miała miejsce w mojej rodzinie. Mój mąż jawnie kłamał, że płaci alimenty swojej byłej żonie, i to sporo, ale w rzeczywistości po prostu ukrywał przede mną część swoich zarobków, ukrywając pieniądze u swojej matki.

Wiedziałam, że miał dziecko z kobietą, z którą nie był żonaty. Dziecko nie było na niego zameldowane, bo matka dziecka uznała, że lepiej wszystko zorganizować tak, jakby wychowywała dziecko sama.

Ale według męża, płacił alimenty na dziecko, a kwota była bardzo przyzwoita. Westchnął z poczuciem winy, mówiąc, że wstydzi się, że dziecko dorasta bez ojca.

On i jego matka nie mogli prowadzić normalnego życia i nawet teraz porozumiewają się przez zaciśnięte zęby. Ale dziecko nie miało z tym nic wspólnego.

Uwierzyłam w tę bajkę, bo nie widziałam powodu, by kłamać na ten temat. Bardziej logiczne jest, gdy mąż ukrywa poprzednie kobiety i dzieci, żeby obecna nie była zazdrosna, ale to inny przypadek.

screen Youtube

Tysiąc pięćset złotych miesięcznie z pensji męża szło stabilnie. Czasami, jak powiedział, potrzebne były dodatkowe wydatki, jeśli dziecko było chore lub planowana była podróż.

Oczywiście nie byłam zadowolona z tej arytmetyki, ale co można zrobić? To dziecko, to nie jego wina, że rodzicom się nie układa. A matka nie powinna sama wszystkiego dźwigać.

Sama zarabiam całkiem nieźle, a z pensji męża zostaje mi trochę pieniędzy. Zamieszkaliśmy w jego mieszkaniu, ale mój wkład w budżet rodzinny, biorąc pod uwagę alimenty męża, był większy.

Nie kłóciliśmy się o pieniądze, starczało nam na życie, ale mieliśmy też plany na wspólne mieszkanie i dzieci. Ale jak można mieć dzieci, jeśli ojciec ma takie alimenty i dochody?

Mąż ciągle obiecywał, że jakoś rozwiąże tę kwestię, ale się nie odważył. Nie mógł znaleźć bardziej lukratywnej pracy, a jego pensja i tak była już bardzo dobra jak na nasze miasto.

Płacić mniejsze alimenty? To też nie wypaliło, bo to było dziecko, oszczędzanie na nim przez mojego męża było niestosowne, a głodem raczej nie przymieraliśmy. Nie naciskałam na męża zbyt mocno, to była delikatna sprawa.

Moja teściowa regularnie mnie za to chwaliła, ciesząc się, że jej syn ożenił się z tak wyrozumiałą dziewczyną, a nie taką, która udławiłaby się groszem.

To nie była pierwsza rozmowa o samochodzie. W rzeczywistości okazało się, że teściowa kupuje samochód dla siebie, a ja i mój mąż będziemy mogli z niego korzystać.

Generalnie wszystko toczyło się jak zwykle i nie wiadomo jak długo jeszcze wierzyłabym w tę bajkę, ale przypadek pomógł. Nasze miasteczko jest małe i wszyscy znają się przez osoby trzecie.

Niespodziewanie poznałam więc na przyjęciu urodzinowym koleżanki dziewczynę, która okazała się być matką dziecka jej męża. Spotkałyśmy się przypadkiem, ale rozmowa okazała się bardzo interesująca.

Dziewczyna spojrzała na mnie ze współczuciem i zapytała, jak sobie radzi, czy jest tak skąpy jak wcześniej? Byłam bardzo oburzona tym fragmentem, bo to nie ona wytykała mojemu mężowi skąpstwo.

I powiedziałam jej to, ponieważ dostaje 1,5 tysięcy miesięcznie, co jest bardzo dobrą kwotą.

Dziewczyna najpierw przewróciła oczami, a potem się roześmiała. A kiedy się roześmiała, opowiedziała mi, jak było naprawdę.

Dowiedziała się, że była w ciąży, kiedy już ze sobą zerwali. Mój mąż dowiedział się o tym i próbował jakoś to wszystko cofnąć, ale dziewczyna nie chciała.

Wtedy ojciec dziecka zagroził, że jeśli nie wróci, to jej nie pomoże. Dziewczyna urodziła dziecko, zarejestrowała się jako samotna matka.

Mąż dowiedział się o tym i przestał komunikować się i interesować życiem dziecka i jej matki. Oczywiście nie było mowy o żadnych alimentach. Dziewczyna poradziła mi, abym dowiedziała się, gdzie trafiają pieniądze, a ja posłuchałam jej rady.

Nie budowałam żadnych skomplikowanych schematów, po prostu powiedziałam mężowi, że wszystko wiem, nie płacił żadnych alimentów, więc pytanie brzmiało, gdzie są pieniądze.

Mężczyzna coś mamrotał, próbował odwrócić uwagę, ale nie pozwoliłam mu na to. Tysiąc pięćset złotych miesięcznie to bardzo przyzwoita kwota i chciałam wiedzieć, gdzie się podziała.

Po długim skandalu mój mąż w końcu przyznał, że zabrał pieniądze mojej matce, a ona wpłaciła je na swoje konto, aby „w razie czego miał własną rezerwę”.

Czyli całą pensję przynosiłam rodzinie, a mąż szykował sobie poduszkę. Teraz rozumiem hojność teściowej – mąż chciał kupić samochód, ale w taki sposób, żebym „w razie czego” go nie dostała.

Mąż się usprawiedliwiał, że nic strasznego nie zrobił, ale ja nic nie tłumaczyłam. Zabrałam już swoje rzeczy, nadal mieszkam z rodzicami, a niedługo będę wynajmować mieszkanie.

Złożyłam pozew o rozwód, żeby mógł zaoszczędzić pieniądze bez oszukiwania. Nie potrzebuję takiej relacji rodzinnej, nie chcę mieć dziecka z taką osobą.

Pewien mężczyzna dużo pracował, aby zapewnić sobie lepsze życie na starość, ale pewnego dnia nie znalazł swoich oszczędności

Widziałam mojego brata z kochanką. Teraz nie wiem, czy powinnam powiedzieć o tym jego żonie

Widziałam mojego brata z kochanką. Teraz nie wiem, czy powinnam powiedzieć o tym jego żonie