Moja rodzina nie rozumie, w jaki sposób mój mąż i ja zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi po rozwodzie

Nauczyłam się z własnego doświadczenia, że czasami koniec jednego związku może być początkiem innego, nie mniej interesującego i ciepłego.

Mój mąż i ja byliśmy małżeństwem od dziesięciu lat. Chęć zawarcia małżeństwa nie była spontaniczna. Oboje byliśmy wtedy dorośli. Oboje pracowaliśmy, oboje mieliśmy mieszkania.

Postanowiliśmy wynajmować nasze mieszkania i zainwestowaliśmy w trzypokojowe mieszkanie na etapie wykopalisk, gdzie planowaliśmy wychowywać nasze dzieci i być szczęśliwi do końca życia. Niestety nasze marzenia się nie spełniły.

Nie mogę powiedzieć, że żyliśmy pełnią życia. A w prawdziwym życiu jest to raczej niemożliwe. W końcu spotykają się dwie różne osoby. Nieuniknione są tarcia i konflikty.

Udało nam się jednak wyjść z kłótni tak pokojowo, jak to tylko możliwe. Omawialiśmy kontrowersyjne kwestie i szliśmy na ustępstwa.

screen Youtube

Na przykład, jeśli mój mąż wracał do domu wcześniej niż ja, natychmiast podchodził do kuchenki i nie czekał, aż wrócę i ugotuję obiad.

Koleżanki szeptały z zazdrością, że mój mąż długo nie wytrzyma. Mówiły, że w dzisiejszych czasach wszyscy mężczyźni są leniwi i rozpieszczeni.

Jestem jednak pewna, że to my, kobiety, pozbawiamy mężczyzn inicjatywy. W końcu to my nie wpuszczamy ich do kuchni i nie pozwalamy wykonywać obowiązków domowych. Mówi się, że mężczyzna i tak nigdy nie osiągnie sukcesu, więc po co próbować cokolwiek zmieniać.

Najpierw zabieramy mężom garnki i mopy, a potem marudzimy, że nic nie potrafią i nie chcą nam pomagać. W mojej rodzinie od samego początku tak nie było. Dzieliliśmy się obowiązkami po równo.

W weekendy sprzątaliśmy razem, robiliśmy wszystko po równo. Ja myłam hydraulikę, on wycierał podłogę. Wolny czas spędzaliśmy równie swobodnie, według własnego uznania.

Nigdy nie upokorzyłam się do tego stopnia, że wzorem koleżanek zabroniłam mężowi spotykać się ze znajomymi i chodzić do barów. W rodzinie ważne jest zaufanie. A mój mąż ufał mi na tym samym poziomie.

Mogłam swobodnie spotykać się z koleżankami, a nawet jeździć z nimi w weekendy, na przykład na kemping. Myślę, że to lepsze niż siedzenie obok siebie i nienawidzenie się za to.

Rok temu dowiedziałam się, że mój mąż ma kobietę. Moi znajomi triumfowali, że to wszystko przez to, że rozpieściłam męża i dałam mu wolną rękę.

Na początku poddałam się temu nastrojowi. Zrobiła mi to osoba, której ufałam najbardziej na świecie. Na początku było to bardzo bolesne.

Ale potem postanowiłam spojrzeć na sytuację z innej strony. Po pierwsze, mój mąż przyznał mi się, zanim jego związek z żoną, z którą był w separacji, poszedł do łóżka.

Po drugie, w pełni przyznał się do winy i zaproponował najrozsądniejszą opcję w naszej sytuacji. Poszedł do wynajętego mieszkania, przemyślał sytuację i podjął decyzję.

Jeśli decyzja nie będzie na moją korzyść, mąż zostawi mi cały majątek, który nabyliśmy przez lata. Jeśli zdecyduje się do mnie wrócić, a ja go nie zaakceptuję, odchodzi z jedną walizką.

Moi dobrzy przyjaciele poradzili mi, żebym znalazła dobrego prawnika rozwodowego i zabrała mu wszystko, co ma. Ale od początku nie podobał mi się ten rodzaj przebiegłości. Co dobrego jest w zemście, nigdy nie wyleczyła ani jednej rany serca.

Ogólnie rzecz biorąc, rozwiedliśmy się. Mój mąż poszedł do swojej nowej dziewczyny, a ja zostałam w naszym mieszkaniu. I wtedy stało się coś niesamowitego.

Mój były i ja zaczęliśmy komunikować się jak dwoje przyjaciół. W końcu rozumiem go i znam jak nikt inny. A jemu udało się mnie poznać i zrozumieć.

Pozostaliśmy dla siebie wsparciem. Piszemy do siebie, dzielimy się wiadomościami i planami. Po prostu rozmawiamy o życiu. Poznałam nawet jego nową żonę.

Nie jest rozwódką, jest tak jak ja nieszczęśliwą kobietą, która postanowiła poszukać szczęścia w życiu. Zdarza się, że znajdujesz bratnią duszę, a ona już z kimś mieszka.

Oczywiście jeszcze się nie odwiedzamy, ale czasami spotykamy się na neutralnym terenie. I ta sytuacja wydaje mi się całkowicie normalna.

To, co wydaje mi się nienormalne, to postawa wszystkich moich przyjaciół, a nawet rodziców. Jeśli powiem komuś, że przyjaźnię się z moim byłym, natychmiast zaczynają wyć.

Moja własna mama powiedziała mi, że nie szanuję siebie, ponieważ pozwalam mu na wszystko.

Więc wytłumaczcie mi, kto powiedział, że po rozwodzie trzeba się nienawidzić? Dlaczego nie możecie być po prostu przyjaciółmi?

Przecież jeśli się kogoś kocha, to chce się, żeby był szczęśliwy, nawet jeśli nie z tobą. Mam też związek z kolegą z pracy. Mój były wie o tym i wspiera mnie pod każdym względem, dając mi rady.

Udało mi się pokłócić ze wszystkimi moimi przyjaciółmi, którzy są głęboko przekonani, że mój były mąż powinien zostać postawiony przed sądem. Czy oni nie rozumieją, że nie było żadnego oszustwa?

Były przyznał się, zanim stało się cokolwiek złego. Zachował się jak dorosły, uczciwy człowiek. Moim zdaniem jego decyzja zasługuje na szacunek.

Nie obchodzi mnie, że jestem skłócony ze wszystkimi moimi przyjaciółkami, a nawet rodzicami. Mam swojego najlepszego przyjaciela, za którego jestem nieskończenie wdzięczna losowi.

Mam świetne relacje z teściową, ale moi znajomi mi nie wierzą, bo mają odwrotne

Kiedy krewni dowiedzieli się o tym, co Lisa otrzymała od babci, zaczęli się o to ubiegać. A wszystko dlatego, że wnuczka bardzo kochała staruszkę i pomagała jej we wszystkim

Andrzej dał koledze słoik miodu. Później poprosił go o kolejny słoik, a Andrzej nie odmówił i to był jego błąd