Moja siostra i ja nie miałyśmy dobrych relacji. Ani trochę. W ogóle. Anna od dziecka zarzucała mi, że dostaję wszystko co najlepsze, chociaż to nie była prawda. Była najmłodsza i ulubiona.
Nie mogę powiedzieć, że brakowało mi miłości rodzicielskiej, ale przez jej napady złości mama musiała poświęcać jej więcej uwagi.
Była też powodem, dla którego wyprowadziłam się z domu rodziców tak szybko, jak tylko mogłam. Widok jej skwaszonej miny był nie do zniesienia za każdym razem, gdy się spotykałyśmy.
Tak naprawdę to ona mnie przeżyła, mimo że mój ojciec próbował sobie z nią jakoś poradzić.
Tak, to przykre, ale co można zrobić, skoro jest tak trudną osobą? Nie przestałam się z tego powodu komunikować z rodzicami, ale wolałam się z nimi widywać w moim mieszkaniu.
W rezultacie moja siostra zaczęła mieszkać sama, gdy była bliżej trzydziestki, ale nadal pożyczała pieniądze od rodziców, pamiętając, że pomogli mi, kiedy się wyprowadziłam. I nie obchodziło jej, że pieniądze były prezentem na święta czy ślub.
I tak mieszkalibyśmy daleko od siebie, gdyby moja mama i tata nagle i tragicznie zmarli. Pogrzebem w całości zajęliśmy się ja i mój mąż.
Anna tylko płakała, załamywała ręce z żalu i oskarżała mnie o obojętność, bo nie zrobiłam tego samego. Chciałabym, ale wtedy nie byłabym w stanie zorganizować godnego pożegnania dla moich najdroższych osób. A ja nie jestem przyzwyczajona do publicznego płaczu.
Po pogrzebie próbowała się do mnie zbliżyć. Nie przeszkadzało mi to, wciąż mieliśmy siebie nawzajem. Naiwnie myślałam, że strata nas zbliży, ale nie sądziłam, że moja siostra robi to celowo.
Jednak ujawniła się, gdy poszliśmy odziedziczyć nieruchomość. Dostaliśmy dwa mieszkania. Były mniej więcej takie same, więc nikt się nie obrazi.
Wtedy moja siostra zaczęła aktywnie przekonywać mnie, że to ona powinna dostać cały spadek. Po pierwsze, jest młodsza, po drugie, nie ma rodziny, która mogłaby jej pomóc, a po trzecie, ma duży kredyt.
Więc zarejestruje mieszkania dla siebie, sprzeda jedno, aby spłacić długi, a drugie wynajmie. Byłam nawet zdezorientowana jego bezczelnością.
Tak, byłam już mężatką, ale nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy i planowałam podarować synowi dom, gdy osiągnie pełnoletność, aby mógł mieszkać oddzielnie.
Powiedziałam jej to, a ona nawet się zmieniła. Anna wpadła w złość i ponownie stała się osobą, która zmusiła mnie do opuszczenia domu. Powiedziała, że nie chcę pomóc siostrze.
Ale ona jest samolubna, bo jest przyzwyczajona do życia na cudzy koszt. Będzie miała całe mieszkanie, niech robi z nim, co chce, ale ja nie oddam swojego spadku.
Wysyczała, że tego pożałuję i szybko wyszła. Myślałam, że to tylko groźby, za którymi nic się nie kryje, ale jakże się myliłam! Okazało się, że Anna jest bardzo mściwą osobą.
Na początku zaczęła rozsiewać plotki na mój temat, a ta o odebraniu jej części spadku była najbardziej nieszkodliwa.
Mówiła rzeczy, których wstydzę się powtarzać. Poprosiłam, żeby przestała, ale w zamian zażądała mieszkania. Albo zamknięcia kredytu, co też było bardzo istotne.
Nie zgodziłam się, a siostra zaczęła mówić o moim mężu, a potem o synu, przekonując ludzi, że część naszego otoczenia przestała się z nami komunikować. ich wizyta, mój mąż stracił nerwy.
Powiedział, że jest gotów spłacić pożyczkę za siostrę, jeśli tylko zostawią nas w spokoju. Musieliśmy sami zaciągnąć pożyczkę na taką samą kwotę i dać ją siostrze, aby spłaciła swoją pożyczkę.
Oczywiście za pokwitowaniem, w którym zobowiązałaby się do zaprzestania kontaktowania się z nami i nie szkodzenia naszej rodzinie. Ku mojej uldze Anna zgodziła się na te warunki.
Pozostaliśmy więc przy pożyczce. Ale mój mąż i ja słusznie uważamy, że poszło nam łatwo.