Tak się złożyło, że mój mąż i ja urodziliśmy się i wychowaliśmy na przeciwległych krańcach naszego kraju, ale poznaliśmy się w stolicy.
A kiedy stanęliśmy przed poważnym pytaniem, gdzie mieszkać, zdecydowaliśmy się przenieść do miasta, aby zamieszkać z moim mężem.
Mój mąż dorastał w dużej i zżytej rodzinie. Ma brata i siostrę, a także całą masę mniej bliskich krewnych.
W weekendy często gromadzimy się w ogromnym tłumie: bracia, siostry, kuzyni, rodzice, ciotki i wujkowie, siostrzeńcy.
Nigdy nie miałam żadnych konfliktów z rodziną mojego męża. To prości i otwarci ludzie. Oczywiście czasem powiedzą coś niepotrzebnego, ale na pewno nie ze złośliwości. Ich główną zaletą jest to, że mają własne zajęte życie i nigdy nie ingerują w nasze.
Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam dwanaście lat. Zostałam z mamą, ale zawsze utrzymywaliśmy kontakt z tatą. Teraz ma inną rodzinę. Zazwyczaj komunikujemy się zdalnie. Ale moja mama stara się odwiedzać nas przynajmniej raz w roku.
Dopóki nie poznałam krewnych mojego męża, myślałam, że moja mama jest normalną kobietą. Ale jak się później okazało, po prostu nie miałam jej do czego porównać.
Mój mąż i ja mieszkamy obok siebie od roku. Prawie nigdy się nie kłócimy. Ale gdy tylko moja matka przyjeżdżała w odwiedziny, powietrze w domu zdawało się być naelektryzowane napięciem.
Moja matka jest trudną osobą do życia. Teraz trudno mi zrozumieć, jak mogłam mieszkać z nią pod jednym dachem przez tyle lat.
Jest tylko jedna odpowiedź: musiałam się przystosować i dostosować, ponieważ dzieci po prostu nie mają innych narzędzi do przetrwania.
Moja mama nie jest zadowolona z absolutnie wszystkiego. Patrzy na nią inaczej, nie wita jej wystarczająco przyjaźnie.
Ogólnie rzecz biorąc, wydaje się, że jest za dużo dla mojej matki, ponieważ jej główną skargą jest to, że czuje się niekomfortowo w pobliżu swojego zięcia.
A gdzie mąż ma iść z domu podczas wizyt matki? Przecież on też tu mieszka! Jesteśmy rodziną! Ale nie, mojej mamie jest niezręcznie wchodzić do kuchni, jeśli jej mąż na przykład pije tam herbatę.
Najbardziej dziwi mnie twierdzenie mojej matki, że powinnam spędzać z nią czas sama.
Jednocześnie fakt, że mój mąż płaci za podróż mojej matki tam i z powrotem, wcale jej nie przeszkadza. Sponsoruje cały program rozrywkowy na czas jej podróży.
Zgodnie z logiką mojej matki, jej mąż nie może nigdzie z nami jechać. Daj mu pieniądze i idź swoją drogą. Oczywiście ciągle walczymy z takimi żądaniami. Czy normalni krewni stawialiby takie warunki?
Ale zabawa zaczyna się dopiero po wyjeździe matki. Dzwoni do mnie przez kilka tygodni i mówi, że muszę pilnie wziąć rozwód i uciec od męża, nie oglądając się za siebie.
W końcu mój mąż mnie nie docenia, nie kocha i w zasadzie mnie wykorzystuje. Jest złym mężem tylko dlatego, że sam nie zawiózł teściowej na dworzec kolejowy, tylko zadzwonił po taksówkę.
Jednocześnie moja matka w ogóle nie zauważa swoich wad. W końcu chce jak najlepiej, a wszystkie jej działania są motywowane wyłącznie wszechogarniającą matczyną miłością.
W tym samym czasie mój mąż z całych sił stara się tolerować zachowanie teściowej. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak ja bym się zachowywała, gdybym ciągle widziała, jak teściowa bierze mojego męża na bok i robi mu pranie mózgu, że musi ode mnie uciec.
Wiele razy próbowałam wytłumaczyć mamie, że to nieładnie tak się zachowywać. Masz wakacje, przyjechałaś odpocząć. Ciesz się życiem i zmianą obrazu za oknem. Ale mama nie chce mnie słuchać, uparcie dalej szuka nowych wad w swoim zięciu.
Widujemy się już raz lub dwa razy w roku. Nie chcę całkowicie psuć relacji, ale nie wiem, jak komunikować się z matką bez konfliktów.