Szczerze mówiąc, bezczelność mojej synowej przyprawia mnie o mdłości. Uważa się za osobę prostolinijną, ale w rzeczywistości to czyste chamstwo.
Tylko że ja nie jestem jej matką, żeby reedukować to dorosłe dziecko. Łatwiej jest mi nie komunikować się z tą niegrzeczną osobą, co z powodzeniem robiłam do początku maja.
Mój syn i jego żona mieszkali w wynajętym mieszkaniu i bezskutecznie oszczędzali na kredyt hipoteczny.
Nie poszli mieszkać z swatami, ponieważ mieszkają na przedmieściach, a to długi dojazd do pracy, a moja synowa nie chciała mieszkać ze mną, co mnie ucieszyło.
Nie wiem ile mają tam oszczędności, ale sądząc po moich obserwacjach, mają dużo pieniędzy. Znam pensję syna, wyobrażam sobie synową i doskonale widzę ich wydatki.
Co roku zmieniają telefon, jeżdżą na wakacje nad morze, wynajmują mieszkanie, a potem żyją z makaronu i pożyczek. Ile można w ten sposób zaoszczędzić?
Nie daję im rad, bo są już dorośli od dawna, czas myśleć samodzielnie, nikt za nich tego nie zrobi w ich wieku.
Nie chcę im też pomagać, bo to jak napełnianie beczki bez dna, zawsze mają mało pieniędzy. Gdyby mieli już oszczędności, dałbym im trochę pieniędzy na zaliczkę, ale to strata pieniędzy.
Teraz zaciągnęli już kolejną pożyczkę. Spłacają go, ale ponieważ moja synowa została niedawno zwolniona, nie starcza im pieniędzy na wszystko. Wynajęcie domu stało się kwestią sporną.
Mój syn powiedział mi o tym i postanowiłam im pomóc. Mam domek letniskowy, w której spędzam całe lato do około października. To znaczy, jeśli jesień jest ciepła.
W związku z tym w tym czasie mieszkanie jest puste, prawie nigdy tam nie chodzę, tylko po to, żeby zapłacić rachunki.
Ale w domku letniskowym jest letni prysznic, dom jest przystosowany do zamieszkania, chociaż udogodnienia są na zewnątrz, ale jestem do tego przyzwyczajony.
Zaproponowałam więc synowi, żeby wprowadzili się do mnie w maju, podczas gdy synowa będzie szukać pracy i załatwiać kredyt. Nie potrzebuję od nich żadnych pieniędzy, tylko rachunki za media.
Mój syn chętnie się zgodził i w ostatnich dniach kwietnia wprowadzili się do mnie. Miałam pojechać do domku letniskowego, ale potem zaczęło się zimno.
Nasz domek letniskowy nie jest ocieplona, dom nie został ogrzany po zimie, nie można go dobrze ogrzać samym grzejnikiem i nie ma pieca. Dlatego jest tam teraz bardzo zimno i wilgotno.
Nie ma więc sensu przeprowadzać się tam teraz. Życie tam jest niewygodne i można łatwo zachorować. Dlatego odłożyłam przeprowadzkę do czasu, aż pogoda się poprawi.
Wyjaśniłam wszystko synowi, zrozumiał mnie i nigdzie mnie nie popędzał. Ale moja synowa chodziła z kwaśną miną. Nie podobała jej się moja obecność.
Oczywiście, że lubiła! Powtarzałam jej, żeby odstawiała kubek po sobie, żeby nie biegała w butach po mieszkaniu, że jak zapomni telefonu w pokoju, to może zdjąć buty, to się nie stłucze.
Synowa nie milczy, ciągle na mnie warczy, ale nie pozwolę jej zamienić mieszkania w stodołę, przynajmniej nie przy mnie, więc dalej komentuję.
Moja synowa powiedziała mi ostatnio, że obiecałam przeprowadzić się do domku letniskowego, kiedy tu mieszkaliśmy! Męczę ją o to już od dwóch tygodni! Na zewnątrz nie jest już tak zimno!
Co za stwierdzenie! Wypędzają mnie z mojego własnego mieszkania! Jakbym była szczęśliwa, mieszkając pod jednym dachem z tym niechlujem!
Została wpuszczona, żeby mogli rozwiązać swoje problemy, a ona zachowuje się jak świnia i jest niegrzeczna.
Powiedziałam synowi, że jeśli jego żona kiedykolwiek pozwoli sobie na coś takiego, nie będzie mnie obchodziło, gdzie mieszka ze swoją bezrobotną żoną i kredytem.
Znając moją synową, przestała się odzywać na bardzo krótko. Jeśli myślą, że nie będę w stanie wyrzucić ich z mojego mieszkania, to bardzo się mylą.