Życie Adama nie układało się tak, jak tego chciał i nie wiedział, co robić, dopóki jego matka nie przyszła do niego we śnie

Życie Adama było bardzo złe. Jego żona zostawiła go dla innego mężczyzny, poznała go przez Internet, zakochała się i odeszła.

Mieszkanie zostało sprzedane, a Adam dostał pokój w mieszkaniu komunalnym. Zastawił pokój i kupił samochód. Był to stary samochód. Postanowił zostać taksówkarzem.

Ale zepsuł samochód. Był nie do naprawienia. I popadł w długi. Znalazł nieoficjalną pracę, ale znowu nie wyszło. Upadł i doznał kontuzji. A jego długi wciąż rosły!

I wtedy otrzymał telefon z informacją, że dom jego matki spłonął. Jego mama zmarła dawno temu, a wątły dom znajdował się w odległej wiosce.

Nie mógł go sprzedać, nikt go nie chciał. Sąsiedzi zabrali, co się dało. I prawdopodobnie go podpalili.

screen Youtube

Adam był zdenerwowany i odjechał pociągiem utykając. Miał dość pieniędzy na bilet powrotny. Ale musiał pojechać i zobaczyć, co jest nie tak z domem. A co z domem? To był tylko popiół.

Adam wziął kij i zaczął rozgarniać węgle i popiół. Nic nie znalazł, tylko starą żelazną złotówkę. Była cała czarna od sadzy.

Jego mama powtarzała mu, gdy był dzieckiem: niech ten karbowaniec tam leży. To nasz zapas awaryjny, nie jest tak strasznie żyć, kiedy masz rubla w pudełku. To znaczy, że nie umrzemy z głodu!

Adam zaśmiał się gorzko i schował rubla do kieszeni. Zataczając się z żalu, zszedł nad rzekę. Nie chciał w ogóle żyć, chciał się położyć i zasnąć na zawsze. Do pociągu było jeszcze daleko!

Wtedy Adam zobaczył starą łódź. W łodzi siedział stary człowiek. Bardzo stary człowiek, spoglądający spod gęstych brwi.

Powiedział mu, żeby wsiadł z nim do łódki, bo zastawia sieci, albo żeby poszli na łąkę, gdzie rośnie trawa usypiająca. Jeśli ją zerwie, uspokoi się. To dobre zioło na sen, pomogło wielu ludziom.

Adam wsiadł do łodzi i popłynęli w dół rzeki. Coraz dalej i dalej. Znajome miejsca znikały, mgła unosiła się nad wodą. A starzec wciąż narzekał, że sieci są puste.

Jeszcze nikogo nie złapał. Ale wkrótce będzie łąka z senną trawą. I wszystkie zmartwienia i smutek znikną. Zostaną w tyle!

Adam patrzy i rzeczywiście, przez mgłę widzi żółte kwiaty. Błyszczą atrakcyjnie, ale on musi iść na drugą stronę rzeki! Starzec mówi, że Adam powinien dać mu pieniądze za swoją pracę. To dobry omen, że nie można płynąć łodzią na próżno!

Adam chciał mu dać złotówkę, a on ją miał! Nie był chciwy. Niech stary się cieszy i wspomina przeszłość. Pamiątka z młodości…

A głos matki zdawał się mu mówić, żeby nie dawał, nie wyrywał trawy popielicy i nie szedł na brzeg. Adam skłamał, że nie ma ani grosza. Nie ma czym zapłacić, ale odda mu później.

Starzec był bardzo zły. Zażądał pieniędzy! Jest w zwyczaju dawać monetę za przejście! Oto trawa marzeń, trochę więcej, a wszystkie twoje pieniądze zostaną zapomniane. A ty staniesz na brzegu. Tamten. Już tam jesteśmy.

Ale Adam poprosił, żeby zawrócić. Z jakiegoś powodu bał się. Starzec szorstko zawrócił łódź i wyrzucił Adama na brzeg. Postawił go na brzegu, gdzie go zabrał, tylko daleko od popiołów… I zagroził, że będzie wiosłował za nim, krzycząc o pustych sieciach.

Adam ledwo kuśtykał na stację. Przez całą drogę drżał. On się bał. Dojechał do domu. Wszedł do Internetu, jakby ktoś mu przeszkadzał.

I co, ten poczerniały zły kosztował dziesięć tysięcy! Dziesięć tysięcy, zgadza się! A Adam od razu sprzedał za złotówkę.

I zaczęło się szczęście. Kupił mnóstwo jedzenia. Zapłacił rachunki za media. Spłacił odsetki od kredytu. Jego noga wyzdrowiała.

Dostał pracę na budowie. A potem ożenił się z dobrą dziewczyną. Kupili dom. Mieli córeczkę, którą nazwali imieniem mamy Ivana.

Mama przychodziła do mnie w snach. Była bardzo szczęśliwa. Mówiła, że bez względu na to, jak bardzo jest ciężko, nie można iść na trawę marzeń.

Nie można wsiąść do łodzi i popłynąć na drugą stronę. I nie można dać pieniędzy okropnemu przewoźnikowi. W życiu, na tym brzegu, jest wiele nieszczęść.

Po drugiej stronie jest zwodnicza trawa marzeń i wieczna mgła. Nie ma tam smutku. Nie ma niepokoju. Tam nie ma nic. Zupełnie nic.

I dopóki masz rubla, możesz żyć. Tak powiedziała moja matka we śnie. A Adam płakał, cała poduszka była przesiąknięta łzami.

Mój mąż nie dogaduje się ze swoimi rodzicami, oni nie dogadują się z nim i stanęłam przed wyborem. Wybrałam siebie

Tata nadal je barszcz matki, mimo że od dawna są rozwiedzeni: „Nie rozumiem, jak to robicie”

Wynajęliśmy mieszkanie bratu mojego męża i z tego powodu wszyscy się pokłóciliśmy. Już nigdy nie będę miała nic wspólnego z rodziną