Musiałam wcześniej wrócić z urlopu macierzyńskiego, ponieważ moja teściowa kupiła samochód, którego nie potrzebowaliśmy

Nie mogłam skorzystać z przysługującego mi urlopu macierzyńskiego i musiałam zostawić dziecko pod opieką teściowej. A powód był taki, że bardzo brakowało nam pieniędzy.

Dziurę w rodzinnym budżecie załatał samochód kupiony przez tę samą teściową. Ona kupiła samochód, ale teraz mój mąż spłaca kredyt za ten sam samochód.

Przygotowywaliśmy się z mężem do urlopu macierzyńskiego. Mieliśmy mieszkanie, które dostałam od babci jeszcze przed ślubem. Wyremontowaliśmy je i urządziliśmy żłobek.

Zaoszczędziliśmy trochę pieniędzy, aby przetrwać urlop macierzyński bez żadnych wstrząsów. Kupiliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy dla dziecka. Ogólnie rzecz biorąc, przyjęliśmy odpowiedzialne podejście.

Planowałam odbyć cały urlop macierzyński, zająć się domem i dzieckiem. Ale wszystko poszło nie tak niemal natychmiast po porodzie, cztery miesiące później. Mąż zaczął mieć problemy w pracy, znacznie obcięto mu pensję i przez trzy tygodnie byli zdani tylko na siebie.

Żyli z oszczędności. Ale te oszczędności były liczone jako wsparcie, a nie jako pełne zabezpieczenie. Sama myślałam o powrocie do pracy, zostawiając męża na urlopie macierzyńskim, ale mieliśmy podobną sytuację w pracy.

Zaczęłam panikować, ale potem wszystko zaczęło wracać do normy. Mąż wrócił do pracy, wszystko zaczęło wracać do normy, choć z naszych oszczędności prawie nic nie zostało, wszystko zostało wydane i przejedzone.

Moja teściowa regularnie nas odwiedzała. Odwiedzać wnuka, pić herbatę i rozmawiać o życiu. Zawsze płakała, jak bardzo się o nas martwi, jak bardzo chciałaby pomóc, ale nie mogła.

Była bardzo szczęśliwa, kiedy wszystko zaczęło się dla nas poprawiać. Kilka miesięcy później kupiła samochód na kredyt.

Wiedziałam, że teściowa chciała mieć samochód. Nie żeby to było spełnienie jej marzeń, ale samochód pojawiał się dość często w rozmowach. Mówiła o tym, jak wygodny by był, zwłaszcza gdy musiała jechać do daczy lub do kliniki zimą

Nie uchwyciłam momentu, w którym matka mojego męża zdała egzamin na prawo jazdy. Nie byłam w nastroju, by uważnie obserwować matkę mojego męża. Miałam dziecko na rękach. Dowiedziałam się o jej prawie jazdy, kiedy już kupiła samochód.

Moja teściowa przyszła do naszego domu, świecąc jak wypolerowany samowar. Teściowa z dumą powiedziała, żebym wyjrzała przez okno i zobaczyła jej nowy samochód.

Wyjrzałam, popatrzyłam i pogratulowałam mamie męża zakupu na autopilocie. Myślę, że podczas gdy my zajadaliśmy się ostatnim ziemniakiem bez soli, ona mogła nam tylko udzielać moralnego wsparcia. I jak jej było przykro, jak jej było smutno. A tu nagle taki wielki zakup.

Nie powiedziałam tego na głos. Przyjęłam to jako fakt, ale oczywiście odłożyłam na bok w pamięci. Nie zazdrościłam jej, bo nie mam prawa jazdy i nie chcę prowadzić, a mój mąż ma samochód, więc nie ma czego zazdrościć.

Minęło kilka miesięcy i mój mąż pracował już na pełen etat, ale wciąż nie mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy. Powód był prosty — spłacał kredyt samochodowy swojej matki.

Raz poprosiła o pomoc, potem znowu, a potem stało się to normą. Nie byłam zadowolona z tej sytuacji. Znowu nie mogę kupić sobie dżinsów, szukam produktów na promocjach, a teściowa jeździ samochodem, za który płaci mąż.

Mąż tłumaczył, ale dla mnie to nie miało sensu, że moja mama zawsze chciała mieć samochód, ale nie było jej na niego stać. Byłam zła, czy jego matka nie mogła poczekać jeszcze kilka lat, aby spełnić swoje marzenie? Przecież wie, jaka jest nasza sytuacja — jestem na urlopie macierzyńskim, wykorzystaliśmy nasze rezerwy, nie pracujesz dla koncernu naftowego.

Mąż powiedział, że mama nie młodnieje, ile jeszcze będzie musiała czytać. A co jeśli nie skończę urlopu macierzyńskiego i zaraz urodzi się drugie dziecko?

Cóż, nie poradziliśmy sobie. Firma męża znowu zaczęła przechodzić ciężkie chwile, znowu zaczęli się trząść, a pensja była miesiąc gruba, miesiąc cienka. Wtedy był gotowy do rozmowy.

Mój mąż wprawił mnie w osłupienie, ponieważ chciał, żebym wróciła do pracy z urlopu macierzyńskiego, aby spłacić pożyczkę. Odpowiedziałam, że starczyłoby nam, gdyby pożyczka jego mamy nie pochłaniała części naszego budżetu. Byłam zła na to, co powiedział. Z kim zostanie dziecko? Nie stać nas na przedszkole, ani na nianię.

Mąż od razu odpowiedział, że moja mama zaopiekuje się dzieckiem. Lepiej by było, gdyby teściowa z taką samą przyjemnością poszła do pracy, a raczej wyjechała. Z mężem nawet się o to pokłóciliśmy. Muszę oddać dziecko, żeby zarobić na samochód teściowej, to jest dopiero marzenie!

Poszłam do pracy, nie miałam innego wyjścia. Teściowa siedzi z moim wnukiem, nie zapominając zwrócić mi wieczorem uwagi, że mam brudno w domu i nie jestem dobrą kucharką.

Jakbym miała na to czas! Pomogłaby mi, gdyby była taka mądra. Nie chce zabrać wnuka do siebie, mówiąc, że nie ma nic dla dziecka. Ale wydaje mi się, że to dodatkowy powód, by grzebać w cudzych szafach.

Nie mogę się doczekać, aż mój syn pójdzie do przedszkola, a matka mojego męża przestanie ciągle kręcić się po moim domu. Wciąż mam żal do męża. Kiedyś myślałam o drugim urlopie macierzyńskim, ale teraz nie chcę nawet o tym słyszeć.

Na naszej pierwszej randce zignorowałam fakt, że mój chłopak postanowił podzielić rachunek. Po chwili poprosił mnie, żebym mu wszystko zwróciła

Mój mąż chce rozwodu. Powiedział, że jest mną zmęczony, a ja go kocham

Całe życie miałam pecha do mężczyzn, a kiedy w końcu znalazłam normalnego, moja matka była temu przeciwna