Moi rodzice nie pochwalają mojego zawodu, ale nie zapominają o wykorzystywaniu moich dochodów do własnych celów: „Mogłabyś osiągnąć jeszcze więcej”

Przez całe dzieciństwo nie mogłam zrozumieć, kim chcę zostać. A kiedy w liceum pojawiła się kwestia przyjęcia na studia, za namową rodziców wybrałam prawo. W pewnym momencie studia nawet mi się spodobały, więc zaczęłam myśleć, że prawo to coś dla mnie.

Ale kiedy zaczęłam pracować, zdałam sobie sprawę, że w tej branży jest za dużo brudu i papierkowej roboty. Miałam dość tej pracy i ponownie zastanowiłam się nad tym, co naprawdę chcę robić.

Nagle przyszło mi do głowy, by zapisać się na kurs florystyki. W końcu zawsze uwielbiałam majstrować przy kwiatach i robić piękne bukiety.

Na początku miałam pewne problemy, ale naprawdę zakochałam się w moim nowym zawodzie. Pokonałam je więc z minimalną stratą komórek nerwowych.

Ogólnie rzecz biorąc, zaangażowałam się. W ciągu kilku miesięcy osiągnęłam dobry poziom dochodów. Oczywiście nie są to miliony, ale to świetna zabawa! I, co dziwne, zarabiam więcej niż w tej samej firmie prawniczej.

screen Youtube

Ale moi rodzice nie pochwalają mojego wyboru. Kpiąco nazywają mnie kwiatuszkiem, uważają, że zawstydzam ich przed znajomymi i wypominają mi pieniądze, które wydali na moją edukację. Mój ojciec kręci głową, mówiąc, że równie dobrze mogliby kupić mi dyplom w jakimś zaułku.

Zażartowałam, że jestem dobrze zorientowana w prawie i znam swoje prawa, a internet nie powie mi, jak wykorzystać tę wiedzę w praktyce. Takie kłótnie wybuchają za każdym razem, gdy rozmawiamy. A moi rodzice nie biorą pod uwagę tego, że już zwróciłam im koszty mojej edukacji. A pomogła mi w tym moja obecna praca.

To dziwne: moi rodzice gardzą tym, ale nie zapominają prosić o pieniądze. Jeśli muszą zapłacić za usługi serwisantów lub kupić nowy sprzęt, natychmiast zwracają się do mnie.

Kiedy moi rodzice chcą spędzić udane wakacje w kurorcie, ponownie sponsoruję tę przyjemność. Moi rodzice nie są również nieśmiali, jeśli chodzi o wybór prezentów na święta.

Dzięki mnie wielokrotnie ulepszali swoje telefony. Nowa kuchenka mikrofalowa taty, wymyślna wędka spinningowa i maszyna do szycia mamy również zostały kupione na mój koszt.

Przez długi czas nie zwracałam na to uwagi, ponieważ czułam się trochę winna, że nie spełniam ich oczekiwań. Ale pewnego dnia moja cierpliwość się wyczerpała.

Z jakiegoś powodu moja mama nagle zaczęła narzekać, że noszę te same ubrania przez kilka lat z rzędu. Tata zauważył, że rzadko wyjeżdżam na wakacje. No i oczywiście winna była moja praca.

Rodzice zaczęli dawać mi przykład dzieci swoich znajomych, które pracują na dobrych stanowiskach, noszą drogie ubrania i jedzą ostrygi z czarnym kawiorem. Sami siebie też chwalili.

Mówili, że mają zawody, więc stać ich na wiele. Nie tak jak ja, żebrak bez celów i perspektyw, który pracę umysłową zamienił na bezmyślne zbieranie kwiatków.

Rozejrzałam się po kuchni i powiedziałam rodzicom, że chyba zapomnieli, że wiele z tych rzeczy zostało kupionych za moje pieniądze! Ale skoro ja jestem szmaciarzem, to oni poradzą sobie sami, bo przecież tak dobrze im się powodzi!

W tym momencie dotarło do mnie, że moi rodzice naprawdę poradziliby sobie bez mojego wsparcia finansowego. Znaleźli pieniądze na moje studia. Od tamtej pory ich dochody nie spadły. Okazuje się, że byłam bezczelnie dojona ze wszystkiego, co warte.

Dalej oburzałam się, że gdyby nie zabierali mi regularnie pieniędzy, starczyłoby mi na regularne wakacje i nowe ciuchy. Rodzice natychmiast przypomnieli mi o mitycznym obowiązku córki, podkreślając, że ich dochody nie powinny mnie interesować. Niesamowita logika! Zaczęli tę rozmowę i teraz szukają wyjścia z tej sytuacji.

Kiedy zakwestionowałam ich roszczenia, powiedziałam im, że już spłaciłam je w całości. Można powiedzieć, że z odsetkami. Mój tata znów zaczął opowiadać o przykładnych dzieciach swoich znajomych, które wpłacają niezbędne kwoty na kartę i nie uważają tego za zasługę. A mama entuzjastycznie go poparła.

Moi rodzice dużo rozmawiali, mówili, że wcale nie negują moich zasług. Po prostu wierzą, że mogę osiągnąć więcej i delikatnie mnie do tego namawiają.
Nieco później próbowali się ze mną pogodzić, ale rozmowa wróciła do wyrzutów na temat mojej pracy, których już nie słuchałam. Ostatecznie jestem w pełni odpowiedzialny za swój wybór.

Nie proszę rodziców o nic i żyję na własny rachunek. Czego jeszcze potrzebuję? O tak, pieniędzy i drogich zabawek. Ale nie dam ani grosza więcej.

Jestem zmęczony ciągłym poczuciem winy i niewystarczającym sukcesem w ich oczach. Niech rodzice nauczą się żyć w granicach swoich możliwości. Albo niech otworzą swoje skarbonki, które na pewno mają.

Mój mąż zawsze się spóźnia i obwinia mnie za to. Jestem zmęczona byciem winną wszystkich jego niedociągnięć: „Mogłabyś wstawać wcześniej i ugotować coś dla mnie”

Mój mąż wymaga, żebym zawsze była piękna, jak w młodości, ale nie stwarza mi warunków: „Chcę wrócić do domu i zobaczyć 20-letnią piękność”

Moja matka wymieniła mnie na mojego ojczyma, a kiedy ją zostawił, chciała wrócić do mojego życia. Ale ja już jej nie potrzebowałam