„Wróciłem do domu z pracy, jestem zmęczony, chcę ciszy i spokoju”: mój mąż powtarza to samo, a ja wiem, że też nie odpoczywam

Kiedy mój mąż wraca do domu z pracy, życie w domu powinno się zatrzymać. Najwyraźniej dziecko i ja powinniśmy przejść w tryb uśpienia i zaszyć się w naszych boksach, aby nie przeszkadzać mężowi w odpoczynku.

Ale jesteśmy żywymi ludźmi, a dziecko jest jeszcze zbyt małe, by kontrolować głośność wydawanych przez siebie dźwięków. Mogę być ciszej, ale to nie działa bezgłośnie.

Najsmutniejsze jest to, że mamy jednopokojowe mieszkanie, więc nawet nie mamy za bardzo gdzie się rozdzielić. I powiedziałam mężowi, że nie powinniśmy się spieszyć z dzieckiem, potrzebujemy większego mieszkania.

Mąż zbył mnie lekceważąco i powiedział, żebym przestała, że przez jakiś czas będziemy mieszkać w kawalerce, a potem zaoszczędzimy na inne mieszkanie.

Dlaczego go posłuchałam, nie mam pojęcia. Ale zgodziłam się, bo nie chciałam opóźniać narodzin mojego dziecka. I tak skończyliśmy z tym, co mamy.

screen Youtube

Kiedy mój syn był jeszcze niemowlakiem, mój mąż nadal trzymał mnie w ramionach i nie warczał na mnie, chociaż też mi nie pomagał.

„On jest z pracy, jest zmęczony, nie dotykaj go, on chce odpocząć”. To było tak, jakbym bawiła się cały dzień i wcale nie była zmęczona.

Dobra, przetrwaliśmy ten moment. Ale wcale nie było lepiej, wręcz przeciwnie. Dziecko urosło, zaczęło płakać, domagać się uwagi.

Miałam mało czasu na zrobienie czegokolwiek, bo dziecko prawie nie opuszczało moich ramion, a kiedy przychodził mój mąż i prosiłam go, żeby popilnował syna przez chwilę, zaczynał robić sceny. Potem dostosowałam się i robiłam wszystko z dzieckiem. Ale to, czego nie mogłam zrobić, to stworzyć wokół nas dźwiękoszczelnego kokonu.

Gdzieś dziecko zaczynało się głośno śmiać, gdzieś do niego mówiłam, gdzieś hałasowałam. Ogólnie rzecz biorąc, w domu nie było ciszy. I to strasznie irytowało mojego męża.

Zawsze domagał się, żebyśmy dali mu odpocząć w spokoju. Jakbym mogła po prostu wyłączyć dźwięk dziecka, usiąść na krześle i nie ruszać się, dopóki mój mąż nie odpocznie.

Mąż mówił, że w pracy jest hałas i nerwy, a po powrocie do domu jest tak samo. Zaczęliśmy z synem wychodzić wieczorem na spacer, żeby dać mężowi trochę spokoju, ale pogoda nie zawsze na to pozwalała i nie mogliśmy spacerować przez pięć godzin. Więc to rozwiązanie niewiele pomogło.

Teraz dziecko aktywnie chce bawić się z tatą, jakoś z nim współdziałać, ale cała interakcja ze strony ojca polega na tym, że bierze dziecko i przyprowadza je do mnie. Mój mąż brzęczy, że wrócił do domu z pracy, jest zmęczony i chce ciszy i spokoju.

To wynajmij osobne mieszkanie i mieszkaj sama, po cholerę zakładałaś rodzinę, skoro wszystko cię w niej denerwuje? Gotuję coś w kuchni — nie rób zamieszania, nie hałasuj, włącz okap, wyłącz okap. Dziecko bawi się przy ojcu — dziecko hałasuje, zabierz je do innego pokoju, przeszkadza mi.

Gdzie mam go zabrać? Do kuchni? A jeśli coś tam na siebie zrzuci albo się o niego potknę? Nie mam już cierpliwości, by rozmawiać z mężem. Zawsze jest z czegoś niezadowolony, domaga się ciszy i spokoju.

Ja też tego chcę. Po prostu zdaję sobie sprawę, że to ze sfery fantazji. Ostatnio poradziłam mężowi, żeby wziął środek uspokajający, spakowałam syna i zamieszkałam z rodzicami. Zobaczymy, czy wrócę do męża. Mam przeczucie, że nie.

Pewna kobieta dostała od męża bukiet róż. Wrócił do domu i dał jej go, ale nie rozumiał, co stanie się później

„Szczęście nie jest konieczne w życiu rodzinnym i ludzie żyją bez niego, ale ty myślisz o rozwodzie”: uczy mnie moja matka, ale ja się z nią nie zgadzam

„Dlaczego w kopercie jest taka mała suma, powiedziałem wszystkim, ile mają przynieść”: powiedział solenizant, gdy zobaczył, co przynieśliśmy z żoną