Moja dziewczyna i ja zgodziliśmy się podzielić wszystkie wydatki po połowie. Ale po tej decyzji zaczęła się dziwnie zachowywać

Spotykałem się wtedy z Agnieszką od kilku miesięcy. Rozumieliśmy się we wszystkim, spełniała wszystkie moje wewnętrzne kryteria.

W pewnym momencie nasz związek stał się poważniejszy i postanowiliśmy razem zamieszkać. Wprowadziła się do mojego mieszkania.

Pewnego dnia zaczęliśmy rozmawiać o naszym wspólnym budżecie. Muszę przyznać, że to ja zacząłem tę rozmowę.

Nigdy nie uważałem się za osobę chciwą. Wręcz przeciwnie, zawsze hojnie obdarowywałem wszystkie moje przyjaciółki i płaciłem za ich wspólne wyjazdy.

I nawet po tym, jak poznałem Agnieszkę, zawsze była skąpana w kwiatach, biżuterii i restauracjach.

screen Youtube

Ale kiedy zamieszkaliśmy razem, zdecydowałem, że okres słodyczy i bukietów oficjalnie się skończył. Zarówno ona, jak i ja pracowaliśmy, a ona zarabiała mniej więcej tyle samo, co ja.

W tym samym czasie przeprowadziła się do mojego własnego mieszkania i nie musiała już wynajmować. Zasugerowałem więc, abyśmy teraz dzielili wszystkie główne wydatki 50/50.

Zdziwiona zapytała, co to znaczy, że teraz będą sumować wszystkie rachunki na kalkulatorze i ustalać, kto komu co jest winien?

Wyjaśniłem, że oczywiście nie, nie będą obliczać wszystkiego co do grosza. Po prostu z grubsza podzielimy koszty. Na przykład w tym miesiącu ja płacę rachunki za media, a w przyszłym ona. Dzisiaj idziemy do restauracji na mój koszt, a następnego dnia ona zapłaci za obiad.

Choć Agnieszka była raczej chłodna, przystała na moją propozycję. Co było do odrzucenia? Moim zdaniem to kompetentne i wyważone podejście dwojga dorosłych ludzi.

Kilka dni później, wieczorem, rozmawialiśmy o tym, co zaplanujemy na następny weekend. Zazwyczaj jechaliśmy na piknik do naszego ulubionego parku, a potem szliśmy do kina. I tak w każdą sobotę.

Tego wieczoru jednak Agnieszka nagle oznajmiła, że chce w ten weekend pojechać do kompleksu spa z sauną, masażami i basenem.

Dobrze wiedziała, że nie lubię takich rzeczy. Z drugiej strony była bardzo zainteresowana tym wszystkim, więc czasami chodziła do tych kompleksów ze swoimi przyjaciółmi. Ale tę sobotę planowaliśmy spędzić razem już od dłuższego czasu.

Nie wydawała się zbytnio mnie przekonywać, ale dała jasno do zrozumienia, że chce tam pojechać. Nie kłóciłem się i postanowiłem się zgodzić. Minęło jeszcze kilka dni i pojawiła się nowa, niezrozumiała sytuacja.

Jeśli spóźniała się po pracy w interesach lub z powodu spotkania z przyjaciółką, zawsze uprzedzała mnie o tym z wyprzedzeniem. Ale tego dnia nie mogłem się do niej dodzwonić. Nie odpowiadała też na moje wiadomości.

Kiedy zapytałam, gdzie jest, Agnieszka odpowiedziała, że spóźniła się w sprawach służbowych i ma wyciszony telefon. Nie wdawała się w szczegóły, a ja byłem zbyt zmęczony, by ją przesłuchiwać.

Jednak najwyższy punkt jej dziwnego zachowania miał dopiero nadejść. Od kilku miesięcy planowaliśmy wyjazd w góry. I wtedy przyszedł czas na zakup biletów. Kiedy wróciłem wieczorem z pracy i zasugerowałem, żebyśmy poszukali wycieczki w internecie, powiedziała, że nie chce już jechać w góry.

Byłem tym szczerze zaskoczony. To było do niej bardzo niepodobne. Wiedziałem, jak bardzo uwielbiała wakacje w górach. A to miał być nasz pierwszy wspólny wyjazd. Nie wytrzymałem i zapytałem, co się z nią ostatnio dzieje.

A ona na to, że czego się spodziewałem, mamy podział finansów 50/50, oczywiście, że nie, teraz to ona będzie podejmować decyzje, tak jak ja. I nie będzie robić tylko tego, co ja chcę.

Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Więc okazuje się, że robiła rzeczy, których nie lubiła? Tylko dlatego, że za to płaciłem? I nadal była skłonna robić rzeczy, które jej nie odpowiadały, choćby na własny koszt?

Zdecydowanie nie mogłem zakładać, że aż tak przejmowała się finansami. Nawet się z nią o to nie kłóciłem, tylko od razu wyciągnąłem wszystkie potrzebne wnioski. Zerwaliśmy w ciągu zaledwie kilku dni.

Moja matka i teściowa uważają mnie za winną zdrady męża: „Zależy ci tylko na dziecku i nic innego cię nie interesuje”

W pewnym momencie wnuk okazał się niepotrzebny. Ale teraz babcia zaprasza co tydzień i już tego nie potrzebujemy

Mój mąż i teściowa podejmowali ważne decyzje dotyczące naszej rodziny bez mojego udziału, a kiedy się o tym dowiedziałam, postanowiłam z nią porozmawiać. Mój mąż był nieugięty