Starsza kobieta mieszkała sama w mieszkaniu i poprosiła swoje dzieci, aby zabrały ją na spacer do lasu. Ale one nigdy nie miały czasu

Pewna starsza pani bardzo chciała pójść do lasu. Spacerować skrajem lasu wśród brzóz, między jodłami, szukać grzybów i jagód. Pooddychać powietrzem. Bardzo lubiła las, jej dom stał tuż obok brzozowego zagajnika.

Po drugiej stronie las był świerkowy, gęsty, ze żółtymi i tłustymi borowikami… I jagodami w trawie wzdłuż ścieżek. W lesie jest bardzo ładnie.

Ale jak się tam dostać? Dzieci sprzedały dom i przywiozły babcię do miasta, jest stara. Jest słaba. Łatwiej żyć w mieście, mając prawie dziewięćdziesiąt lat!

Kupiliśmy malutkie mieszkanie: kuchnia jest w pokoju. To bardzo wygodne. I szafa ścienna.

Na początku przychodzili raz w tygodniu, potem raz w miesiącu. Ale dzwonili. I przynosili jedzenie. Pielęgniarka przychodziła raz w tygodniu, żeby sprawdzić ciśnienie krwi. Ona też przynosiła jedzenie. Wynosiła też śmieci.

screen Youtube

Babcia prawie nigdy nie opuszczała dwudziestego piętra. Długo czekała na windę. A jej nogi nie słuchają dobrze, bolą. Moje oczy nie widzą dobrze. Kręciło jej się w głowie.

Babcia poprosiła mnie, żebym zabrał ją do lasu. Zeszłego lata. Ale wszyscy pracują. Jakoś nie ma czasu. Przecież warunki zostały stworzone, wszystko jest. No to jedziemy! Ale zapomnieli.

Moja babcia nie prosiła o więcej. Była drobna, skromna i sumienna. Pewnego dnia szukała w szafie poszewki na poduszkę. I nagle poczuła drzwi. Pchnęła je i drzwi się otworzyły!

I światło wlało się do środka. Usłyszała szum drzew i śpiew ptaków. Babcia zajrzała do środka: była tam leśna polana. Tuż za drzwiami był las. I czysty, słoneczny dzień. A trawa była zielona. Jakimś cudem dom okazał się być połączony z lasem.

Babcia wyszła na skraj lasu: grzybów pełno! Czerwone jagody, dojrzałe poziomki! Babcia nazbierała do rondelka tyle grzybów, ile chciała, a jagód do szklanki. W tym lesie wszystko dobrze widać. A zbierać dary lasu nie jest trudno.

Babcia zamknęła drzwi. Ugotowała zupę grzybową. Zjadła trochę jagód. Poszła spać, szczęśliwa. Las nie jest daleko! Za drzwiami w szafie.

I zaczęło się szczęśliwe życie. Babcia wyszła na słoneczną łąkę. Chodziła tak długo, jak chciała — nogi jej nie bolały! Grzyby zbierała powoli, nie była zachłanna.

Siedziała w kuchni i odpoczywała. Mimo że była zima. Ale w rzeczywistości było lato! Las w lesie. W mieście jest zima i zimno. I ciemno…

Babcia nigdy nikomu nie powiedziała o drzwiach do lasu. Nie była szalona. Jeśli jej powiesz, wszyscy przyjdą je zobaczyć. Będą deptać trawę, wyrywać grzyby. Będą łapczywie zbierać jagody i odchodzić… Wszystko zepsują. Lepiej chodzić cicho, oddychać i zbierać grzyby w samotności.

Kiedyś moja babcia zebrała wiadro pełne malin. Uśmiechała się i zbierała duże jagody… Podleciał anioł, było ich w lesie dużo, świecących, jasnych, ze skrzydłami.

Anioł powiedział, że dalej las jest jeszcze piękniejszy. „Tam jest ścieżka, widzisz? Podążaj nią. A dojdziesz do lasu, w którym jest jeszcze lepiej. Są tam owoce i fontanny, rzeka i kwiaty. I rajskie ptaki śpiewają”.

I wszyscy tam są: mama, tata, bracia i siostra. I wszyscy krewni i przyjaciele, za którymi tęskni serce. Wszyscy są w tym pięknym lesie, gdzie jest lepiej.

Babcia była taka szczęśliwa! Czy naprawdę może być jeszcze lepiej? Anioł przytaknął — oczywiście!

Babcia wróciła na chwilę i odstawiła wiaderko malin na stół. Wzięła kolejne, białe, większe. Wyszła za drzwi i szła ścieżką ramię w ramię z Aniołem. Doszła do tak pięknego lasu, że zapomniała drogi z powrotem.

Krewni szukali mojej babci. Martwili się. Kochali tę cichą staruszkę! Życie takie jest; praca jest ciężka. I nie ma czasu.

Nie znaleźli jej. Drzwi do mieszkania były zamknięte od środka. Klucze babci wciąż tam były. Skromne pieniądze wciąż tam były. Zimowy płaszcz i różdżka wciąż tam były. W szafce na ścianie. Gdzie oczywiście nie było wyjścia!

Jedynym dziwactwem było to, że na stole stało wiadro malin. Lekko kwaśnych, ale świeżych. Pielęgniarka przysięgała, że to nie ona je przyniosła. Nie było jasne, kto je przyniósł.

Wszyscy byli pogrążeni w żałobie. A babcia jest w rajskim ogrodzie, zbiera wspaniałe jagody i owoce i podziwia kwiaty. Nie jest już stara, zmieniła się. I nie pamięta ziemskiego życia, tak jak dziecko nie pamięta życia w niebie. Zapomina. Drzwi zamykają się szczelnie. Ale pewnego dnia znów się otwierają.

Nigdy nie rozumiałam, dlaczego emeryci jeżdżą zatłoczonym autobusem na odludzie, żeby kupić tańszy kefir. Ale szkoda, tak mi się wydawało

Mój zięć nie jest w stanie utrzymać rodziny, więc moja córka ciągle bierze ode mnie pieniądze na zakupy. Ale pewnego dnia moja cierpliwość się wyczerpała

Moja córka wciąż nie może mi wybaczyć, że nie zapłaciłam za jej edukację na uniwersytecie, który chciała. Miałam swoje powody