Mój mąż wydaje sporo pieniędzy na swoją matkę, chociaż na moją nie daje ani grosza. A jeśli chcę pomóc matce, mogę to zrobić z własnych dochodów

Od półtora roku jestem na urlopie macierzyńskim z naszym synem i jak na razie tylko jedna osoba w rodzinie pracuje.

Mieliśmy to szczęście, że kwestia kredytu hipotecznego nie była dla nas problemem — mieszkanie miałam już przed ślubem, rodzice pomogli mi je kupić.

Nie było więc dla mnie takie straszne, że zostanę tylko z pensją męża, przynajmniej dopóki nie zaczął bardzo aktywnie pomagać swojej mamie.

Moja teściowa lubi narzekać i być złośliwa. Jest typem osoby, której trzeba współczuć i pomagać.

Ale nigdy wcześniej nie zauważyłam, żeby mój mąż natychmiast rzucał się do robienia czegoś po narzekaniach mojej matki, żeby coś kupić i tak dalej.

screen Youtube

Może tak było wcześniej, tylko ja tego nie widziałam, ale podczas urlopu macierzyńskiego problem stał się bardzo zauważalny, żyjemy z jednej pensji.

Mąż kupił więc mamie nową garderobę, odświeżył jej szafę z odzieżą wierzchnią, nowy telewizor, to akurat wiem, bo koszty są spore. Mogę się tylko domyślać, ile było innych drobiazgów.

Nieustanna pomoc męża mnie irytowała. Przecież teściowa sama jeszcze pracuje i dostaje emeryturę. Oczywiście nie jest to sytuacja, w której trzeba wisieć synowi na szyi z dyndającymi nogami.

Rodzice zazwyczaj starają się w jakiś sposób pomóc młodej rodzinie, ale tutaj nawet o tym nie myślą. Przychodzenie i narzekanie na coś po raz kolejny, domaganie się kolejnej porcji pomocy, to na miłość boską.

Miałam też pytania, dlaczego my, nasza rodzina, pomagamy teściowej, a nie mojej mamie. Chociaż tak naprawdę ona robi dla nas o wiele więcej pożytecznych rzeczy.

Moja mama pomagała w remontach, moja mama przynosi nam warzywa i owoce z ogrodu, moja mama opiekuje się psem pod naszą nieobecność, moja mama pomaga mi przy dziecku. Mimo że też jest emerytką, to nadal pracuje.

Teściowa nie pomaga mi ani przy wnuku, ani przy domu. A jej dacza to nasz wspólny ból głowy. Zawsze czegoś tam potrzebujemy, a nie pamiętam, żeby przysłała nam choćby garść jagód.

Ale matka mojego męża ma wszystko na talerzu, a ja dostaję coś dobrego tylko na Nowy Rok i urodziny. Uważam, że to bardzo niesprawiedliwe. Powiedziałam o tym mężowi.

Ja też mam matkę i ona też potrzebuje pomocy. Ale z jakiegoś powodu pomagamy tylko matce mojego męża. Powiedział mi, że kiedy zarobię pieniądze, pomogę mojej matce, nie zabrania mi tego. On pomaga swojej matce ze swojej pensji, ale ja nie chciałam wspierać jego teściowej.

Przypomniałam mu, że jestem na urlopie macierzyńskim, więc nie mam żadnego dochodu jako takiego. Mąż wzruszył ramionami i powiedział, że chodzi mu o to, że teściowa będzie żyła bez naszej pomocy. Byłam bardzo urażona tą sytuacją.

Nie zostaję w domu bez powodu, jestem z naszym dzieckiem. Możemy się zamienić — on idzie na urlop macierzyński, a ja idę do pracy pomagać mamie. Mojemu mężowi oczywiście nie spodobała się ta opcja. Powiedziano mi, że robię zamieszanie z niczego.

Powiedział, że kiedy przyniosłam swoją pensję, nigdy nie zapytał mnie, na co ją wydałam. Dostałam jego pensję, ale on nie będzie utrzymywał swojej teściowej.

Więc teraz będziemy mieli osobny budżet, jak rozumiem — mąż będzie pomagał swojej matce, ja będę pomagać swojej, a na wspólne wydatki będziemy się składać jak sąsiedzi. To bardzo ciekawe podejście, które zupełnie mi nie odpowiada, bo nie mamy równych warunków. Nie mam teraz możliwości zarobkowania i mój mąż doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Dzięki temu sukcesowi mogę powiedzieć, że urodziłam tego wnuka dla mojej mamy, a jak mój mąż chce, to może urodzić drugiego dla swojej mamy. Czy to brzmi śmiesznie? Nie bardziej niż to, co zasugerował mój mąż.

Po raz kolejny przekonałam się, że status „bliskich krewnych” wcale nie nakłada na ludzi żadnych obowiązków. Ostatnio liczyłam na pomoc siostry i brata, a otrzymałam pomoc od obcych osób

Moja córka uważa, że na emeryturze powinnam zostać z wnukami. Ale ja chcę żyć na przyzwoitym poziomie, więc pracuję: „Pytałaś, czy mam się w co ubrać na zimę”.

Krzysztof bardzo chciał mieć w domu kota, ale jego żona była temu przeciwna. Postanowił więc wprowadzić do domu mysz. I to nie jedną