Pewna kobieta narzekała na swoje życie, dopóki nie zobaczyła starszego mężczyzny w sklepie odkładającego bułkę z powrotem na półkę

Pewna kobieta skarżyła się na swoje ubóstwo. Cóż, jej ograniczone okoliczności. Samochód jest stary, mieszkanie małe, pensja też niewielka. Wystarcza tylko na życie.

Za taką pensję nie da się kupić na przykład kawioru. Albo marmurkowe steki wołowe, takie pyszne. Albo homary, ostrygi… Ona ma pecha.

Biedna i nieszczęśliwa. A czasy były tłuste, dobre, ludzie przywozili jedzenie do kasy na wózkach!

I kobieta poszła do lady z pieczywem, a tam na półce było świeże ciasto. Był taki regał, a na półkach były ciastka. Kobieta lubiła bułeczki z kremem na wierzchu, zwykle były ciepłe.

Każda bułeczka była starannie zawinięta w folię… Ale tym razem nie było żadnych bułeczek! Rogaliki, ciasta, serniki — było ich mnóstwo. Ale żadnych bułeczek, kolejna porażka! Ktoś zjadł wszystkie pyszne bułeczki.

screen Youtube

Kobieta zobaczyła starego, pomarszczonego mężczyznę. W koszyku miał bułkę, tę samą. Nic więcej nie było. Koszyk leżał na podłodze, a starzec drżącymi rękami liczył pieniądze w portfelu. Potem westchnął i odłożył bułkę z powrotem na półkę. Słabą, suchą ręką złapał wzrok kobiety.

Wyglądał na winnego i powiedział cicho: „Nie dotknąłem bułki, przepraszam. Jest w folii. Po prostu mam za mało, trochę się przeliczyłem. Wezmę pół chleba!” Zarumienił się.

Wziął chleb i odszedł, szurając nogami, pochylony, stary, stary człowiek z czerwonym koszykiem…

Kobieta automatycznie wzięła bułkę. A potem oprzytomniała i zaczęła szybko, szybko wkładać do koszyka serniki, rogaliki, placki — całą masę! A po drodze, biegnąc za dziadkiem, zgarnęła jeszcze trochę kiełbasy, sera, masła — wszystko było w koszyku. A przy kasie zobaczyłam tego starszego pana, dogoniłam go, bo wolno chodzi.

Zapłaciłam. Nie było tego dużo, ale to nie miało znaczenia. Liczyło się to, że kobieta włożyła w ręce staruszka wielką torbę pełną pyszności.

Staruszek nic nie rozumiał, powtarzał tylko, że nie dotykał bułki, odłożył ją na półkę, przepraszam! I wtedy zrozumiał. Stał tam z wielką torbą w ręku. Odmówił, podziękował i rozpłakał się…

Kobieta też zaczęła płakać, chociaż nic jej nie było! Szlochała jak mała dziewczynka. I odeszła, machając ręką, mamrocząc do siebie coś uspokajającego…

Była bogatą kobietą. Bo bogaty jest ten, kto może nakarmić drugiego. Kto może kupić komuś bułkę, jest pełen siły. To właśnie uświadomiła sobie kobieta, która bardzo użalała się nad sobą.

Ale współczuła też innym. Od tego dnia wszystko zaczęło się układać. Kobieta zaczęła żyć bardzo dobrze. To prawda, ma dużo pracy, ale to nie szkodzi! Wciąż jest silna i młoda.

Radzi sobie. Nigdy nie narzeka na swój los, biedę czy brak czegokolwiek. Na przykład na kawior lub bułeczki z kremem.

Wnuczka Anny miała odwiedzić ją w wiosce. I ona wymyśliła sprytny, ale skuteczny sposób, aby zachęcić ją do pomocy w pracach domowych

Moja własna matka poprosiła mnie o opuszczenie swojego mieszkania dla mojego brata, ponieważ miał dzieci: „Gdzie mam mieszkać z córką, na ulicy”

„Albo dziecko mieszka ze mną, albo może je sama wychować”: po wielu latach szczęśliwego małżeństwa brat zdecydował się na rozwód z nieznanych powodów