Adam kiedyś pomógł swojemu przyjacielowi, gdy ten potrzebował pomocy, ale teraz zamienili się miejscami i Adam wszystko zrozumiał

Adam bardzo martwił się o swoją pracę. Niesprawiedliwość, toksyczna komunikacja, despotyczni szefowie, rywalizacja… Ale Adam nie mógł odejść.

Tak wiele zainwestował przez dziesięć lat, tak bardzo się starał. I był do tego przyzwyczajony. I miał nadzieję na najlepsze. Trudno jest znaleźć inną dobrze płatną pracę.

Nawet jeśli płaca była niższa, inni ludzie zapewniali wyniki pracy…

Kolega Adama miał taką samą historię z pracą, tylko w innym mieście. Przyjaciele często rozmawiali, dzwonili do siebie, odwiedzali się — byli przyjaciółmi od czasów szkolnych.

A ostatnio rozmawiają tylko o pracy. Tego nie da się wytrzymać! Ale w sumie nie ma dokąd pójść. Może coś się samo zmieni?

screen Youtube

I wtedy Adam zadzwonił do kolegi i dowiedział się bardzo złych wieści. Jego przyjaciel był w szpitalu. Zdiagnozowano u niego poważną chorobę. Zagrożenie dla jego życia jest ogromne. Potrzebował leków, operacji i ciężkiego leczenia.

Wtedy Adam oprzytomniał. Zaczął pomagać swojemu przyjacielowi, ale co jeszcze? Pojechał do innego miasta, załatwił wszystko, zapłacił i wspierał go. A co najważniejsze, natychmiast rzucił pracę.

Bo życie jest cenniejsze, to wszystko. I Adam zobaczył na własne oczy, do czego prowadzi nierozwiązany problem. Trująca sytuacja. Niepokój w obliczu braku rozwiązania.

Życie jest ważniejsze. Zdrowie jest ważniejsze niż taka praca. Strasznie jest zamienić się w słabą, chorą osobę. I to właśnie przydarzyło się mojemu przyjacielowi, który przez długi czas przebywał w takim środowisku i przez długi czas nie podejmował decyzji.

Teraz został po prostu zmuszony do rezygnacji i tyle. A jego miejsce zajął główny intrygant, który zatruwał mu życie.

A Adam sam podał się do dymisji. Napisał też we właściwe miejsce o wszystkich nadużyciach: do najważniejszego menedżera. Bo można pomóc innym, jeśli nie sobie. I przywrócić sprawiedliwość — spróbować. To już jest dobre.

Takich historii jest wiele: człowiek dowiaduje się, że komuś stało się coś złego. Komuś, kogo zna, czasem przyjacielowi. Albo krewnemu. Więc trzeba natychmiast pomóc, oczywiście, jeśli można. I od razu sprawdzić swoje życie — może jesteśmy w podobnej sytuacji? Wygląda inaczej. Ale w gruncie rzeczy jest taka sama!

Trzeba się zatrzymać i wyciągnąć z rowu kogoś, kto zjechał z drogi. Pomóc mu w każdy możliwy sposób. I zastanówmy się w tym momencie: czy sami nie przekraczamy prędkości?

Czy przestrzegamy przepisów? Czy mamy zły nawyk, który zrujnował kogoś innego? Czy za bardzo przejmujemy się zwykłymi rzeczami, sprawiając, że chorujemy, nie biorąc nic na siebie?

Czy zaniedbujemy nasze zdrowie? Czy nie ufamy niebezpiecznej osobie? Czy komuś nie ufamy? Jest wiele rzeczy do przemyślenia. I podjąć zdrową decyzję, którą odkładaliśmy na później. Aby zmienić nasze życie. Trajektorię i prędkość ruchu.

I musimy „sprawdzić” naszych bliskich. Może sygnał dotyczy również ich? I czy można pomóc, naprawić sytuację lub po prostu opuścić niebezpieczne miejsce? Żeby nie powtórzyć losu tego, któremu się nie udało.

Po odejściu mojej matki ojciec postanowił przedstawić mnie swojej drugiej rodzinie i szczerze zastanawia się, dlaczego nie chcę tego zrobić

Brat mojej żony i jego rodzina spędzają z nami każdy weekend. Jednocześnie on i jego żona udają, że ich tu nie ma

Mój mąż został bez niczego przez swoich najbliższych, a ja nawet nie mogę mu pomóc