Myślałam, że rozstaniemy się z mężem polubownie. Ale podczas rozwodu pokazał swoje prawdziwe oblicze

Jakieś cztery miesiące temu zdecydowaliśmy się z mężem rozwieść. Byliśmy małżeństwem przez trzy lata i mamy wspaniałą córkę.

W pewnym momencie nagle zdałam sobie sprawę, że mój mąż i ja jesteśmy zupełnie innymi ludźmi. Wcześniej, kiedy słyszałam takie historie, myślałam, że mnie to nigdy nie spotka, ale życie jest nieprzewidywalne.

Zainicjowałam rozwód. Zareagował normalnie. Powiedział też, że ostatnio czuł, że coś jest nie tak.

Jego zdaniem lepiej było rozstać się teraz, niż cierpieć latami w nieszczęśliwym małżeństwie. Byłam nawet zaskoczona, jak łatwo i spokojnie wszystko nam poszło.

Musieliśmy złożyć pozew rozwodowy, ustalić wysokość alimentów na córkę i rozwiązać kwestię majątkową. Mieszkaliśmy we wspólnie zakupionym mieszkaniu. Większość pieniędzy zainwestował mój mąż. Byłam jednak pewna, że zostawi mieszkanie mojej córce.

screen Youtube

Po podjęciu decyzji o rozwodzie porozmawiałam z moją dziewczyną i podzieliłam się nowiną. Moja przyjaciółka wyraziła swoją opinię, mówiąc, że on tylko udaje, że jest dobry.

Nigdy w życiu nie widziała spokojnego postępowania rozwodowego. Uważa, że on udowodni swoją wartość.

Nie kłóciłam się z nią i natychmiast odrzuciłam te myśli. Chciałam wierzyć tylko w dobro. Kilka dni później spotkałam na ulicy kolegę mojego ówczesnego męża. Zatrzymaliśmy się, aby zamienić kilka słów, ponieważ dobrze się znaliśmy.

Mój kolega powiedział, że słyszał, że się rozwodzimy i złożył kondolencje. Odpowiedziałam, że wszystko u nas w porządku, że rozstaliśmy się polubownie. Przyjaciel dodał, że mój mąż powiedział, że to on mnie zostawił. Może był zdezorientowany.

Odpowiedziałam, że to ja zainicjowałam rozwód. A mąż mnie w tym wspierał. Więc nikt nikogo nie porzucał. Chociaż ten jego kolega mógł naprawdę coś namieszać. Ale myśl, że mój były mąż może opowiadać bajki o naszym związku, sprawiła, że się zdenerwowałam.

Najciekawsze rzeczy miały dopiero nadejść. Kiedy kwota alimentów stała się jasna, byłam zszokowana. Wiedziałam już, że mój były mąż dobrze zarabiał. Dwadzieścia procent jego pensji wystarczyłoby na utrzymanie naszej córki. Ale alimenty okazały się marne.

Kiedy zaczęłam przyglądać się sprawie, dowiedziałam się wszystkiego niemal natychmiast. Okazało się, że ten bardzo zły człowiek uzgodnił ze swoimi szefami, że obetną mu oficjalną pensję, a nadwyżkę przekażą mu w gotówce w kopercie. Biorąc pod uwagę, że alimenty są pobierane z części oficjalnej, okazały się bardzo małe.

Gdy tylko się o tym dowiedziałam, natychmiast do niego zadzwoniłam i zapytałam, jak mógł to zrobić, dlaczego postanowił zaoszczędzić na własnej córce. Odpowiedział, że działał zgodnie z prawem, że sama zdecydowałam się na rozwód i teraz mogę się obwiniać.

Próbowałam go zawstydzić, mówiąc, że to nie ma nic wspólnego z córką. To ty i ja się rozwiedliśmy, dorośli. Ale jako ojciec musi się nią opiekować.

Mój były mąż wprawił mnie w osłupienie, mówiąc, że nie powinnam ulegać presji litości. Będzie płacił alimenty, jakie zasądzi sąd. A sprawa mieszkania jest nadal w toku. Ponieważ zostało kupione głównie za jego pieniądze, uważa, że powinien je zatrzymać.

Byłam w szoku, gdy to usłyszałam. Gdybyśmy nie mieli córki w trakcie małżeństwa, nadal miałabym tę nieruchomość. Jak to mówią, nie potrzebuję cudzego. Ale żeby pozbawiać własną córkę domu — jakim trzeba być człowiekiem?

Moja przyjaciółka miała rację, kiedy zasugerowała, że mój były mąż pokaże swoje prawdziwe oblicze. Nasze postępowanie rozwodowe jeszcze się nie zakończyło, ale już cieszę się, że mieszkałam z tym człowiekiem tylko przez trzy lata, a nie przez resztę życia.

Żona Patryka powiedziała mu, że idą do teatru. Musiał więc włożyć swój ślubny garnitur i wtedy się zaczęło

Do sąsiedniego mieszkania Sofii wprowadziła się młoda para. Postanowiła podsłuchać, co dzieje się za ścianą: „Teraz rozumiem, co oni tam robią”

Mój mąż zrobił poważny krok, aby wydawało się, że zarabia więcej ode mnie, ale ja o to nie prosiłam