„Możesz spakować swoje rzeczy i odejść, ten dom nigdy nie należał do ciebie”: żona nie mogła znieść obojętności męża wobec rodziny

Kiedy Julia usłyszała, jak jej mąż mówi, że już dłużej nie wytrzyma, zdała sobie sprawę, że to koniec jej związku z Wiktorem.

Zaczęła wymieniać przynajmniej jedną pozytywną cechę charakteru swojego męża, ale zdała sobie sprawę, że nie pamięta ani jednej.

Jaka niewidzialna siła poprowadziła ją do ołtarza w jej czasach? Młodość nie jest wymówką, całkiem możliwe było zastanowienie się nad naturą tego człowieka.

Nie, ona i Wiktor nie byli na tej samej ścieżce, to fakt. Nadszedł więc czas, by go uwolnić.

Jedną z rzeczy, których nie można było odebrać Wikorowi, był dobrze zawieszony język. Czego chcieć od nauczyciela historii? Opowiadał takie historie, że rozmówcy zwijały się uszy.

screen Youtube

A jeśli przed Wiktorem siedziała jakaś dama, to po płomiennych przemowach Wiktora patrzyła na tego mówcę zakochanymi oczami, pełnymi pasji i ognia.

Julia sama kiedyś dała się nabrać na jego opowieści o wiedeńskim lesie. Stało się to w jej mglistej młodości, kiedy jeszcze studiowała. Jej rodzice mieli domek letniskowy, w którym uprawiali skromne zbiory pomidorów, ogórków, jabłek, śliwek i innych roślin.

Pewnego dnia Julia zauważyła, że jej sąsiedzi, młoda para, coś komentują. Jak się okazało, były to urodziny Diany. Julia, jako sąsiadka, również została zaproszona na przyjęcie.

Nie wiedząc, co zaprezentować, dziewczyna upiekła szarlotkę i przyniosła ją na świąteczny stół. Prezent był bardzo trafiony.

Przyjemny męski głos powiedział: „Co za dobra gospodyni i co za piękna kobieta”. Julia zarumieniła się.

Wiktor, tak miał na imię właściciel cudownego głosu, przysiadł się bliżej. Szepnął jej żarliwie, że jest boginią, Kleopatrą, Afrodytą, Walkirią. Chciał jej dedykować wiersze, podarować kwieciste łąki, morza i oceany…

Julia nigdy w życiu nie usłyszała tylu komplementów w ciągu jednego wieczoru. Naturalnie „unosiła się” od takich słodkich przemówień, a w jej brzuchu zaczęły trzepotać motyle w ilości miliona.

Wiktor opowiedział mi o sobie. Jest przedstawicielem najbardziej humanitarnego zawodu, uczy dzieci historii. Julia odpowiedziała, że studiuje na uniwersytecie, na wydziale ekonomii.

Po przyjęciu Wiktor zaprosił dziewczynę na krótki spacer po spółdzielni. Julia nie sprzeciwiła się, naprawdę polubiła tego diabła o słodkim głosie.

Wiktor przyznał, że mieszka w wynajętym mieszkaniu, ale to była jego jedyna wada, reszta to tylko zalety. Julia nie wiedziała, czy wierzyć mu na słowo, czy nie. Wiedziała tylko jedno — bardzo go polubiła.

Po przyjeździe do miasta Wiktor odnalazł ją. Powiedział, że nie było to trudne, ponieważ moja sąsiadka z domku letniskowego przekazała mu informacje.

Wiktor trzymał coś za plecami. Był to duży bukiet róż. Szarmancko zaprosił Julię na spacer po parku, gdzie sypał faktami historycznymi jak z rogu obfitości. Wiktor zdawał się rozkoszować dźwiękiem własnego głosu. Jak się później okazało, nie tylko jemu. Julia była całkowicie zafascynowana tym polimatem.

Ich spotkania stały się częste. Rodzice Julii polubili Wiktora. Podziwiali tego wspaniałego faceta w chórze, był inteligentny i przystojny.

Julia zgodziła się z nimi. Wiktor zrobił tylko pozytywne wrażenie. Kiedy jej się oświadczył, przyjęła go bez wahania. Pobrali się i zamieszkali w wynajętym mieszkaniu. Pierwsze lata były jak z bajki — Wiktor pomagał żonie w pracach domowych, uszczęśliwiał ją poranną kawą, a nawet sam piekł pizzę. Kiedy Julia zdała sobie sprawę, że spodziewa się dziecka,

Wiktor był wniebowzięty. Nosił żonę na rękach, zabraniał jej wykonywania prac domowych i dostarczał jej świeżych owoców, soków i witamin.

Urodził im się syn, Tadeusz. Wiktor z miłością tulił syna, uśmiechał się i nazywał go swoim spadkobiercą. Widać było w jego oczach, że wyrośnie na wielkiego naukowca lub pisarza.

Julia ostrożnie zapytała go, skąd wziął ten pomysł. Wiktor odpowiedział, że ma takie spojrzenie w oczach. Ale minął rok i Wiktor wydawał się być zastąpiony. Julia spojrzała na męża i nie poznała go. Gdzie podział się ten uważny, szarmancki mężczyzna? Stał się tak samolubny, że Julia trzymała się za głowę z frustracji.

Wiktor marudził z powodu płaczu dziecka. Zapytał Julię, dlaczego jej syn krzyczy, może jest głodny? Powinniśmy zabrać go do lekarza?

Julia wyraźnie usłyszała „twój syn”, nie „ich syn”, ale „twój syn”. Czy to oznaczało, że Wiktor porzucił Tadeusza? Co było z nim nie tak? Nie czuł w nim duszy…

Kiedy Tadeusz podchodził do ojca, wyciągał kartkę i ołówek i prosił go o narysowanie samochodu, Wiktor krzywił się z obrzydzeniem i mówił mu, żeby poprosił mamę, żeby mu rysowała samochody. Nigdy nie był zmęczony po pracy, jak pies.

Julia powiedziała, że też pracuje, a nawet gotuje obiad po pracy. Wiktor powiedział, że takie jest nasze przeznaczenie jako kobiet, nasz cel. Dla siebie Wiktor wymyślił inne przeznaczenie. Zaczął często znikać ze swoimi przyjaciółmi, albo na przyjęcie urodzinowe, albo na piknik, albo po to, by pomóc w hamowaniu.

To była połowa kłopotów. Wiktor przestał przynosić pieniądze do domu. Oczywiście otrzymywał pensję, ale wydawał ją tylko na siebie. Kiedy Tadeusz potrzebował kurtki, Wiktor kupił sobie teleskop. Kiedy chłopiec potrzebował butów, Wiktor pojechał do sanatorium, aby wyleczyć nerwy.

Wiktor nie mógł znieść faktu, że jego syn jest już w szkole i wkrótce ją ukończy. Początkowo Julia próbowała odwołać się do sumienia Wiktora, ale potem zdała sobie sprawę, że to na nic. Jego egoizm rósł skokowo. Nie widział nikogo poza sobą.

Nagle zmarł dziadek Julii. Zostawił swoje trzypokojowe mieszkanie wnuczce, co bardzo się przydało. Rodziny nie było stać na kredyt hipoteczny.

Tadeusz dał im przytulny pokój z widokiem na miejski staw. Wiktor zaczął być kapryśny, jakby nie był ojcem chłopca, a jego młodszym bratem. Powiedział, że to miejsce oferuje świetny widok na rozgwieżdżone niebo. Było idealne do jego obserwacji.

Julia natychmiast go zganiła i powiedziała, że nie, jej syn będzie mieszkał w tym pokoju. I może obserwować rozgwieżdżone niebo z dachu, jeśli jest takim astronomem.

Wiktor zdał sobie sprawę, że mieszkanie należy do jego żony, a on nie ma nic do powiedzenia. Przełknął urazę, ale w jego duszy czaiło się coś na kształt zemsty.

Czy jego żona jest przeciwna jego hobby? Cóż, w takim razie na pewno nie dostanie od niego ani grosza, niech sama się z tego wyplącze. Alina często zadawała sobie pytanie: dlaczego i w jakim celu żyje z tym małostkowym i chciwym egoistą? Odpowiedź była tylko jedna — chłopiec potrzebował ojca.

Ale ironia losu polegała na tym, że sam Wiktor nie chciał być normalnym ojcem! Na urodziny syna dał mu najtańsze prezenty, zachwycając się nowym garniturem, zegarkiem, wycieczką lub wycieczką na własną rękę, oczywiście.

Julia sama przygotowała syna do pierwszej klasy, dzięki rodzicom, którzy trochę pomogli. Wiktor nie komentował jego poczynań, po prostu milczał i tyle. Nie śledził też nauki

Tadeusza, tłumacząc, że w szkole był bardzo zmęczony i po powrocie do domu nie miał ochoty na bazgroły.

Julia wracała z pracy, przygotowywała obiad, a potem szła do pokoju syna, gdzie razem uczyli się czytać alfabet, pisać ortograficznie.

Czas mijał, nic się nie zmieniało. Przyjaciele Julii, wiedząc o jej problemach rodzinnych, zastanawiali się, dlaczego mieszka z tym pawiem. Był tylko darmowym dodatkiem do jej rodziny — był bezużyteczny. Nie pracuje z synem, nie przynosi pieniędzy do domu, nie potrafi nawet naprawić kranu.

Skąd o tym wiedzieli? Julia po prostu podzieliła się z nimi swoimi smutkami. Jeśli zachowasz to dla siebie, możesz oszaleć, ale jeśli o tym porozmawiasz, stanie się to o wiele łatwiejsze.

Kiedy Tadeusz powiedział w piątej klasie, że chce się uczyć piłki nożnej, Julia go wspierała, a Wiktor go rozśmieszał.

Julia przypomniała mężowi, że Tadeusz jest chłopcem, dorasta, ma dużo energii. Znowu, sport jest świetny, poprawia zdrowie, wzmacnia i tak dalej…

Wiktor powiedział, że w takim razie powinna sama zająć się tą sprawą, on nie dałby ani grosza na to barbarzyńskie działanie. Julia wzdrygnęła się i powiedziała, że i tak nie widzi od niego ani grosza.

Wiktor zaczął mieć pretensje, że nikt go tu nie kocha, nie docenia i nie szanuje. Gdyby tak było, natychmiast spakowałby się i wyjechał. Julia obserwowała go w milczeniu, jak pakuje swoje drobiazgi i zastanawiała się, ile czasu zajmie temu dumnemu mężczyźnie powrót do domu. Jego koczownicze życie trwało dokładnie jeden dzień.

Następnego wieczoru Wiktor wrócił do domu z poczuciem winy. Powiedział, że pobyt w hotelu jest zbyt drogi, że pensja nauczyciela nie wystarcza na wynajęcie mieszkania i że zdał sobie sprawę, że najważniejszą rzeczą w życiu jest jego rodzina.

Julia zaakceptowała go, myśląc, że mąż w końcu się opamięta. Początkowo tak się stało. Tadeusz nie poznawał ojca. Zainteresował się jego sukcesami w sporcie, kilka razy odwiedził mecze, kupił mu nawet tanią piłkę. Tadeusz bardzo potrzebował ojca i jego rad, więc bardzo ciągnęło go do Wiktora.

Minął rok, potem kolejny. Entuzjazm Wiktora do ojcostwa znów osłabł. Znowu przestał dokładać się do rodzinnego budżetu, zadowalając się jedynie prezentami. Julia natomiast harowała jak wół. Chciała, by jej syn miał wszystko, co najlepsze, od ubrań po sprzęt sportowy. Jeśli dodać do tego zakupy spożywcze i rachunki za media, wychodziła spora suma miesięcznie.

Kilka razy zadała mężowi rozsądne pytanie o pieniądze. Było oczywiste, że Viktor odzyskał nawyk myślenia o sobie i znów mógł się śmiać. Ostatnim akordem był bardzo ważny mecz piłki nożnej, w którym brała udział drużyna jego syna.

W przeddzień meczu Tadeusz wrócił z treningu ciemniejszy niż chmura. Gdy Julia zapytała go, co się stało, podał jej podarte buty i powiedział, że nie będzie mógł zagrać, a na mecz przyjadą trenerzy z dużych drużyn, by dokonać selekcji…

Julia rozłożyła ręce. Och, co za pech. Jest koniec miesiąca, ona jest kompletnie spłukana, a pensję dostanie dopiero w przyszłym tygodniu. Oczywiście jej syn nie może grać w tych butach, po prostu zostanie zawieszony.

Podeszła do Wiktora i powiedziała mu, że to jego syn i poprosiła go, aby choć raz w życiu pokazał się jako ojciec i kupił swojemu dziecku buty sportowe, to dla niej takie ważne.

Wiktor wstał i powiedział, że nie chce uczestniczyć w tym barbarzyńskim wydarzeniu! Jeśli potrzebujemy butów, możemy je uszyć lub pożyczyć od rodziców. Nie, nie zostawi nas, ale ma już dość.

Wiktor machnął rękami i na jego nadgarstku nagle zabłysła bransoletka z zegarkiem. Julia nie była ekspertem, ale nawet ona mogła stwierdzić, że zegarek był wart więcej niż tysiąc.

Wskazała na akcesorium i zapytała go, co to jest. Nie pozbawia się prezentów. On zaczął bić się w piersi pięściami, mówiąc, że ma do tego prawo, pracuje i stać go na kupowanie nowych rzeczy.

Julia zasugerowała, że może to zrobić, ponieważ za pierwszym razem, gdy wrócił do domu, wyglądając jak pobity pies, wybaczyła mu. Teraz znów zaczął pokazywać swoje władcze zachowanie.

Co to oznacza? Że nie jest ograniczony w funduszach i może zapewnić sobie zakwaterowanie, jedzenie i inne rzeczy doskonale. To jest jej dom, więc prosi go, żeby wyjechał na jeden dzień.

Wiktor zdał sobie sprawę, że został wyrzucony, zaczął mamrotać i przepraszać. Ale Julia nagle zdała sobie sprawę, że zmarnowała tyle czasu na tego werbalistę… Mogła być całkiem szczęśliwa z innym mężczyzną…

Gdy Wiktor wychodził, z mieszkania naprzeciwko wyszli zaciekawieni sąsiedzi. Powiedziałam mężowi, że może spakować swoje rzeczy i wyjechać, ten dom nigdy nie był jego.

Tak powiedziała Julia i zatrzasnęła drzwi do swojego poprzedniego życia. Oczywiście chłopiec nie został bez butów, pomogli mu dziadkowie. Siedzieli razem na stadionie i kibicowali Tadeuszowi.

Dziadek spojrzał na wnuka i powiedział, że jest na najlepszej drodze do wielkiego sportu. Julia zgodziła się z nim, przynajmniej wyrośnie na mężczyznę, a nie na łobuza jak niektórzy.

Wszyscy się śmiali i dokładnie rozumieli, o kim mówią.

Kiedyś byłam w sklepie jubilerskim i byłam świadkiem, jak kobieta kupowała obrączki ślubne ze swoim narzeczonym: „Nie ma sensu zmuszać kogoś do ślubu”

Mała Anna podjęła poważną decyzję: zamierza opuścić dom rodziców. W tym celu postanowiła zebrać najpotrzebniejsze rzeczy: zabawki, słodycze, sól i zapałki

Zostawiłam idealnego mężczyznę. Wszyscy, których znam, uważają, że popełniłam błąd: „Po co ci manicure, skoro zostajesz w domu”