Kiedyś byłam w sklepie jubilerskim i byłam świadkiem, jak kobieta kupowała obrączki ślubne ze swoim narzeczonym: „Nie ma sensu zmuszać kogoś do ślubu”

W sklepie jubilerskim była wystawa srebra. Bardzo piękne rzeczy! Ale nie było klientów ani na srebro, ani na złoto. A dwie sprzedawczynie były smutne za ladą.

Dwie kobiety w średnim wieku, zmęczone życiem, otoczone lśniącym i błyszczącym luksusem.

I wtedy do sklepu weszła duża kobieta, również po czterdziestce. Bardzo duża. Z rudymi włosami, w dżinsach, które zaraz miały pęknąć.

Prowadziła za rękę szczupłego, nieśmiałego mężczyznę, małego mężczyznę o ściętym podbródku i dużych niebieskich oczach. Nie prowadziła, ale ciągnęła. Jak osła.

Duża kobieta powiedziała głośno, że potrzebuje obrączek. Dwóch. Najlepiej z diamentami. I nie więcej niż trzy tysiące za sztukę.

screen Youtube

Nie macie żadnej z brylantami? Szkoda. Dobra, niech będą proste, zwykłe, ale najlepsze. I nie więcej niż osiem tysięcy! Pospiesz się!

Kobieta uśmiechała się, pękając z radości. Mężczyzna był blady. Był przerażony. Kobieta zażądała pierścionka w rozmiarze dwadzieścia. Włożyła go na palec, aby go przymierzyć. Założyła go. Pierścionek utknął.

Ale kobieta roześmiała się głośno i radośnie i powiedziała, że wszystko jest w porządku. Nie zamierzała zdejmować pierścionka. Powiedziała chudemu mężczyźnie, żeby też założył pierścionek. Po co zwlekać?

Kobieta podzieliła się swoją radością. Powiedziała, że wychodzi za mąż, a jej narzeczony w końcu się zdecydował. Chodził i podziwiał ją od roku. Chodziliśmy po ulicach jak szaleni.

Chodziliśmy do kina. Wydaliśmy tyle pieniędzy z góry. Filmy powinno się oglądać w domu, na kanapie, z herbatą i ciastem. W końcu zdecydował się dziś powiedzieć „tak”.

Zapytałam go, czy się z nią ożeni. A potem powiedział, że się oświadczył. Sklep jest tuż obok, więc poszliśmy od razu. Po co było zwlekać?

Mężczyzna, który się oświadczył, stał tam w dziwny sposób, przestraszony. Pierścionek lśnił na jego palcu. A panna młoda nadal mówiła głośno i głośno o swojej radości i szczęściu.
I patrzyła na męża jak rybak na wielką rybę, entuzjastycznie.

A sprzedawcy zarumienili się, ożywili, zadawali pytania… Ich oczy błyszczały jak drogocenne kamienie w oknach. Duża kobieta mówiła im, że nie ma potrzeby odwlekać tej chwili, że przeszli i to wystarczy! Musieli trzymać się swojego szczęścia i iść prosto na ślub.

Sprzedawcy powiedzieli mu, żeby się nie bał, każdy na początku się boi, ale potem się przyzwyczaja i wszystko jest w porządku. Pogratulowali mu i powiedzieli, że pierścionek świetnie na nim wygląda.

Mężczyzna spojrzał na swój telefon i nieśmiało powiedział, że brakuje mu tysiąca złotych. Może wrócimy później? Zapłacić za jeden pierścionek, który wzięła panna młoda. I wrócić później po drugi?

Ale sprzedawczyni szepnęła i powiedziała, że będzie zniżka! To wystarczyło. I następnym razem też będzie zniżka. Jeśli wrócisz po więcej pierścionków. Albo po inną biżuterię.

Mężczyzna potulnie skinął głową, patrząc ze zdziwieniem na pierścionek na palcu. Panna młoda chwyciła pana młodego za ramiona i potrząsnęła nim lekko z nadmiaru uczuć. Pan młody spojrzał na nią z mieszaniną strachu i podziwu. Duża kobieta roześmiała się głośno z radości.

Pan młody też się uśmiechnął. Był zakochany. Ale był nieśmiały. Trzeba było go popchnąć. A teraz jest bardzo szczęśliwy. Zostało mu to wyjaśnione przez sprzedawców i pannę młodą. Pan młody się zgodził. Powiedział cicho: „Tak”.

Wielka panna młoda poprowadziła pana młodego do wyjścia za rękę. Trzymała go mocno. A na pożegnanie powiedziała wszystkim, że ważne jest, aby nie ciągnąć, dlaczego ciągnąć, jak się zachować, i spojrzała na pana młodego.

Mężczyzna odpowiedział: „Tak!”. Był taki pewny siebie. Zarumienił się i wyprostował. Poprowadził swoją pannę młodą za rękę, będąc wsparciem. I wyszli. A sprzedawcy zaczęli przeglądać się w lustrach — było ich mnóstwo w sklepie — i puszyć się. To było tak, jakby tchnięto w nich życie. Byli naładowani nadzieją.

Musimy działać. Najpierw trzeba pójść na spacer. Obejrzeć film. Porozmawiać o czymś sensownym. Ale nie trzeba długo czekać na szczęście. Trzeba działać, jeśli szczęście jest w pobliżu. Czasami jest po prostu nieśmiałe. Szczęście jest nieśmiałe. I trzeba wziąć je za rękę. Czasami jest to właściwy wybór.

Mała Anna podjęła poważną decyzję: zamierza opuścić dom rodziców. W tym celu postanowiła zebrać najpotrzebniejsze rzeczy: zabawki, słodycze, sól i zapałki

Zostawiłam idealnego mężczyznę. Wszyscy, których znam, uważają, że popełniłam błąd: „Po co ci manicure, skoro zostajesz w domu”

„Nie sądziłam, że jesteś taki chciwy. Nie szczędziłaś pieniędzy własnemu bratu na jego rocznicę”: powiedziała moja szwagierka i pożałowała tego