Hodowałam rzadkie róże przez długi czas, a mój mąż po prostu zerwał je na bukiet dla sąsiadki bez mojej zgody

Naprawdę lubię pielęgnować swój ogród. Najciekawsze jest to, że przyszło mi to z wiekiem. Kiedyś patrzyłam ze zdziwieniem na moje koleżanki, które uwielbiają ogród. Nie rozumiałam, co może być w tym interesującego.

Wszystko zmieniło się, gdy zaczęliśmy z mężem mieszkać w prywatnym domu. Przede wszystkim natura jest znacznie spokojniejsza i chcę spędzać więcej czasu na zewnątrz.

Zwłaszcza wiosną, kiedy przyroda dosłownie budzi się do życia. Po drugie, kiedy masz własne terytorium, chcesz je jakoś ulepszyć.

Zdecydowałam więc, że chcę pracować z kwiatami. Ogólnie rzecz biorąc, próbowałam uprawiać wiele rzeczy i teraz hoduję różne kwiaty, ale moją pasją są róże.

To była bardzo długa i ciernista droga. Ponieważ wcześniej nic nie robiłam, nie udało mi się w pierwszych latach.

screen Youtube

Zapisałam się na kilka forów tematycznych, kupowałam różne książki, eksperymentowałam z odmianami, nawozami i innymi rzeczami. Dopiero po kilku latach zaczęłam być w tym lepsza.

Mój mąż powiedział mi kiedyś, że zajmuję się tym ogrodem, a mogłabym przecież leżeć z nim na kanapie i oglądać serial. Próbowałam mu wytłumaczyć, że to moja pasja, moje hobby, rzecz, przy której odpoczywam całą duszą.

Szczerze odpowiedział, że wcale nie jest mu to bliskie. Ogólnie rzecz biorąc, teraz moje róże są prawdziwą ozdobą domu, z której jestem bardzo dumna.

Kiedy odwiedzają nas goście, zawsze podziwiają moje kwiaty. Moi sąsiedzi na wsi również często pytają mnie, jak je uprawiać i czym nawozić.

Ale mój mąż, jak się okazało, nawet nie myślał o tym, ile wysiłku i pracy wkładam w róże.

Pewnego dnia wróciłam do domu i zobaczyłam, że większość moich kwiatów zniknęła. Zostały po prostu przycięte do korzenia w szorstki sposób. Krzyknęłam tak głośno, że mój mąż wybiegł z domu.

Zapytał, co się stało, a ja powiedziałam mu, że róże zniknęły, ktoś musiał wejść na nasz teren i ukraść moje kwiaty!

Mój mąż był dziwnie cichy. Zapytałam go, dlaczego nie zauważył, gdzie jest. Nie było ich tu od dwóch minut, żeby zdewastować to miejsce.

Wtedy mąż poprosił mnie, żebym nie krzyczała, bo to tylko kwiaty. To nie było tak, że dom został okradziony. Wtedy nabrałam podejrzeń.

Popchnęłam mężczyznę na ścianę i zażądałam, żeby powiedział mi całą prawdę. Wtedy przyznał się do wszystkiego.

Okazało się, że pod moją nieobecność do męża przyszła młoda sąsiadka. Powiedziała, że idzie na urodziny koleżanki i pilnie potrzebuje bukietu. A najbliższa kwiaciarnia jest dziesięć kilometrów stąd.

Czy nie możemy zerwać kilku kwiatów w naszym pięknym ogrodzie? I mój mąż, zamiast zadzwonić do mnie i zapytać, które kwiaty ściąć, postanowił przejąć inicjatywę. Wręczył jej nożyczki i wspaniałomyślnie zaproponował, by wybrała, co tylko zechce. I ta pani, oczywiście, ścięła prawie wszystkie moje róże!

Te najpiękniejsze i najbardziej bujne. Myślę, że jej bukiet był wielkości koła ciężarówki.

Pokłóciłam się z mężem. Nigdy nie zrozumiał, o co chodzi. Dla niego to było tak proste, jakby te róże rosły zamiast chwastów!

Następnego dnia poszłam do sąsiadki, aby wyjaśnić z nią sprawę. Udawała, że nic nie rozumie. Że mój mąż jej na to pozwolił, a ona nie wie, że to było złe.

Zapytałam ją, czy nie zdaje sobie sprawy, że to nie mój mąż wyhodował kwiaty. I czy kiedykolwiek przyszło jej do głowy, że róże przed moim domem nie są po to, by je ścinać na bukiety dla kogokolwiek?

W rezultacie moja sąsiadka obraziła się na mnie, podobnie jak mój mąż. Ale ja nie chcę z nimi rozmawiać. I nie wiem, jak się uspokoić, bo szkoda będzie trudna do naprawienia.

W sklepie sprzedawczyni zaczęła narzekać na swoje życie, ale po tym jak jej coś powiedziałam, pomyślała o tym i się roześmiała

Ojciec postanowił opuścić rodzinę. On promienieje szczęściem, a matka wręcz przeciwnie: „Nie zobaczy swoich wnuków, obiecuję mu”

Moja teściowa robiła wszystko, co w jej mocy, aby doprowadzić nas z mężem do rozwodu, a teraz doszła do pewnego wniosku