Kupiłem sofę do salonu bez zgody żony. W rezultacie przez miesiąc spałem na niej zamiast w łóżku: „Wyraziłaś zgodę, a teraz stawiasz warunki”

Przez siedem lat mieszkaliśmy z żoną w wynajętym mieszkaniu. Krótko przed ślubem myślałem o zaciągnięciu kredytu hipotecznego, ale odpędziłem to jak irytującą muchę.

Dochody były wysokie, ale bardzo niestabilne. Nie daj Boże, żeby moja praca upadła, a my zostalibyśmy bez domu i bez pieniędzy. To byłaby kompletna katastrofa!

Ale teraz sytuacja się poprawiła. Zarówno Julia, jak i ja mamy stabilne zarobki, i to spore. Nie odmawiamy sobie niczego w rozsądnych granicach i jakoś zdecydowaliśmy się zaciągnąć kredyt hipoteczny na zakup własnego dwupokojowego mieszkania.

Cały proces zajął nie więcej niż tydzień. Następnie wypełniliśmy dokumenty dotyczące mieszkania, mogliśmy zapomnieć o wynajmowaniu chatek w zrujnowanych domach.

Wciąż jednak musieliśmy umeblować nasze gniazdko. Poszliśmy na zakupy, wybraliśmy szafy, stoliki kawowe i inne meble.

screen Youtube

Kupiliśmy kilka kompaktowych foteli, wielkie łóżko, a nawet rower treningowy. Nie wiem, po co nam to było, ale kiedy Julia powiedziała, że jest to dla niej niezbędne, nie kłóciłem się.

Jedyną rzeczą, która pozostała w naszym mieszkaniu, była duża powierzchnia odkrytej podłogi w salonie. Julia, patrząc na pokój skrupulatnym okiem, powiedziała, że jej zdaniem to miejsce powinno być wolne od mebli.

Myślę, że rozkładana sofa byłaby tu świetna. Mała, lekka. Jak to się teraz mówi, w stylu „techno”.

Julia zapytała mnie dlaczego. Próbowałem wyjaśnić Julii moją koncepcję nowoczesnego domu. Powiedziałem jej, że każdy metr kwadratowy przestrzeni powinien być wykorzystany, aby uniknąć pojawienia się luk we wnętrzu. Przypomniał jej nawet o teściowej, która miała przyjechać do nas na parapetówkę.

Zapytałem, gdzie ją przenocujemy. Jak się okazało, moja żona była daleka od nowoczesnych trendów wnętrzarskich. Podała mi mnóstwo argumentów przeciwko sofie, twierdząc, że niepotrzebnie obciąży ogólny styl pokoju.

Pokłóciliśmy się tak bardzo, że prawie się rozwiedliśmy… Zupełnie poważnie, chciałem iść do urzędu stanu cywilnego i napisać wniosek. Powstrzymał mnie tylko kredyt hipoteczny i bezgraniczna miłość.

Ostatecznie wygrałem tę kłótnię. A raczej wydawało mi się, że wygrałem. Moja żona nie wytrzymała i nakrzyczała na mnie, żebym robił, co chcę. Zapytałem Julię, czy teraz mówi poważnie, bo znając jej charakter, mógłbym wpakować się w skandal.

Żona powiedziała, że rozmowa skończona. Dobrze, nikogo nie naciągnąłem. Następnego dnia poszedłem do sklepu meblowego i zamówiłem sofę, która mi się podobała, z dostawą i montażem.

Wieczorem stała w salonie, ciesząc moje oczy… I wtedy Julia wróciła z pracy. Żona wyszła przez drzwi, wskazując na nową rzecz i zapytała, co to jest.

Spokojnie odpowiedziałem, że to sofa, na którą wyraziła zgodę. Co więcej, jest bardzo wygodna i przeceniona. Julia nic nie powiedziała. Uśmiechnęła się zawadiacko i poszła do łazienki.

Podczas kolacji była cicha i nie patrzyła na mnie zbyt często. Potem nadszedł czas, aby iść do łóżka. Właśnie miałem wskoczyć pod kołdrę z moją ukochaną, kiedy otrzymałem ostrą odmowę.

Moja żona zapytała mnie, gdzie idę, mam już sofę, więc będę tam spał. Nie rozumiałem, co się dzieje, bo to też było moje łóżko.

Julia powiedziała, że jej to nie obchodzi, teraz mam kanapę. Więc moja żona nie pozwoliła mi wrócić do mojego ciepłego łóżka tej nocy — musiałem spać na nowej sofie. Nawiasem mówiąc, była całkiem wygodna — nawet nie leżałem na boku.

Myśląc, że Julia postanowiła dać mi jednorazową nauczkę, następnej nocy znów poszedłem spać pod skrzydłami ukochanej, ale… znów wysłała mnie na sofę.

W rezultacie spałem na tej pieprzonej kanapie przez prawie miesiąc. Myślałem, że żona blefuje, że w ten sposób zwraca na siebie uwagę… Że w końcu jest niegrzeczna.

Ale wyjaśniła, że zanim kupię cokolwiek do naszego wspólnego domu, muszę się z nią skonsultować. Nie miało znaczenia, że w pewnym sensie wyraziła zgodę: „musiałeś zrozumieć, że byłam temu przeciwna”.

Złagodniała dopiero po tym, jak sprzedałem tę przeklętą sofę młodszemu bratu, tracąc na tym około 1000 zł.

Jednak moja żona nie była zainteresowana stratami finansowymi. Julia powiedziała, że lepiej być stratnym, niż być z krótkowzrocznym mężem. A ja po prostu postanowiłem uszlachetnić nasz salon. Tak właśnie robią kobiety!

„Masz dwójkę dzieci, a tak nieuczciwie rozporządziłaś mieszkaniem”: brat nie zgadza się z decyzją matki, mimo że ma gdzie mieszkać

Przygotowując syna do szkoły, rozwiodłam się z mężem, a wszystko dlatego, że był skąpcem

„Nie mów matce, bo się będzie kłócić”: poprosił mój były mąż, a ja zdałam sobie sprawę, że rozwiodłam się nie bez powodu