Postanowiłam postawić mojego męża na swoim miejscu milczeniem i okazało się, że oboje na tym skorzystaliśmy: „Będziesz pierwsza, która przyjdzie pogodzić się”

Ostatnio moje relacje z mężem stały się bardzo napięte. W ogóle nie przypomina męża, którego poślubiłam.

Początkowo, po ślubie, Wiktor był idealnym partnerem, nigdy się nie kłóciliśmy, a wszelkie spory rozwiązywaliśmy zwykłą, spokojną rozmową.

Nawet nie wiem, kiedy wszystko się zmieniło. Wiktor chyba po prostu przyzwyczaił się do tego, że robię wszystko za niego i wyluzował.

Kiedyś dzieliliśmy się wszystkimi obowiązkami po połowie. Zarabialiśmy mniej więcej tyle samo. Wracaliśmy też z pracy o tej samej porze.

Więc na zmianę gotowaliśmy obiad, a także śniadanie. Pranie, zmywanie — to robił ten, kto miał czas i nastrój. W zasadzie było to 50/50. Mieliśmy też osobiste obowiązki.

screen Youtube

Na przykład mój mąż zajmował się samochodem i garażem, a ja sprzątałam dom w weekendy. Byłam z tego całkowicie zadowolona.

Ale kiedy mój mąż dostał awans i zaczął wracać do domu godzinę później niż ja, wszystko się zmieniło.

Zaczął mówić, że zarabia więcej i pracuje więcej, więc muszę wziąć na siebie więcej obowiązków domowych. Zgodziłam się. Na początku wszystkie codzienne prace domowe wykonywałam sama: gotowanie, pranie, rutynowe sprzątanie, wynoszenie śmieci, zmywanie naczyń. Ogólnie rzecz biorąc, było znośnie.

Potem było już tylko gorzej. Wiktor przestał brać udział w pracach domowych. Mówił, że zawsze był zmęczony, a w wolnym czasie oglądał programy telewizyjne lub grał w gry.

Jeśli czegoś od niego potrzebowałam, na przykład, żeby zawiózł mnie na targ lub naprawił kran w łazience, to były to całe negocjacje. Musiałam mu o tym codziennie przypominać. Po tygodniu przeradzało się to w kłótnię i skandal, i dopiero wtedy mógł zrobić to, czego od niego wymagano.

Zdecydowałam, że czas coś zmienić. Ogłosiłam mężowi bojkot. Napisałam mu wiadomość, że nie będę się do niego odzywać przez miesiąc. Powiedziałam też, że nie będę gotować ani prać jego ubrań. Kiedy Wiktor przeczytał tę wiadomość, bardzo się roześmiał.

Zapytał mnie, czy w ten sposób postanowiłam go ukarać, a ja będę pierwszą, która przyjdzie nadrobić zaległości!

Pierwszego dnia był bardzo głośny i demonstracyjnie cieszył się, że może odpocząć od mojego bełkotu i jak dobrze jest, gdy nikt nie zawraca ci głowy. Nie mógł też uwierzyć, że nie zamierzam gotować ani prać.

Przez pierwszy tydzień jadł wszystko, co było w lodówce: chleb, kiełbasę, ser. Potem zaczął robić jajecznicę, gotować pierogi czy pyzy i gotować makaron.

Oczywiście próbował też podkradać to, co gotowałam dla siebie. Ale ja już wiedziałam, co robić. Od dawna chciałam zacząć dobrze się odżywiać, ale nie miałam czasu gotować osobno dla siebie i męża. A teraz mam okazję gotować, co chcę: piec cukinię, dynię, bakłażany, gotować kurczaka i indyka, robić własną owsiankę z wodą na śniadanie.

Wiktor nie zjadł nic z tej listy. Pranie było jeszcze bardziej interesujące. Nie widział problemu w noszeniu tych samych rzeczy przez kilka dni z rzędu. Potem, najwyraźniej, jego koledzy z pracy zasugerowali, że byłoby miło odświeżyć jego ubrania. Wtedy zaczął prać swoje ubrania.

Tak stopniowo rozwijało się nasze życie. Dzieliliśmy nawet pokoje. Mój mąż rozłożył sofę w swoim biurze i spędzał tam cały swój czas.

W weekendy również bawiliśmy się najlepiej jak potrafiliśmy. Przestałam spędzać tyle czasu na sprzątaniu. Kupiłam odkurzacz automatyczny i zmywarkę. Wolny czas spędzałam na spacerach, czytaniu książek, spotkaniach z przyjaciółmi. Mój mąż też robił, co chciał.

Na początku bardzo cierpiałam z powodu braku komunikacji. Miałam nadzieję, że zrozumie, jak wiele dla niego robię, żałuje swojego zachowania i że wszystko będzie jak dawniej. Okazało się jednak, że beze mnie było mu dobrze.

Wydawało mi się też, że widzę go innymi oczami. Teraz widzę leniwą, nieuporządkowaną osobę, która nie jest w stanie o siebie zadbać i z każdym tygodniem wydaje się staczać coraz niżej.

Ale teraz czuję się znacznie lepiej. Nie jestem już tak zmęczona pracami domowymi, mam czas, by zadbać o siebie. Schudłam na zdrowej diecie i zaczęłam lepiej wyglądać. I oczywiście fakt, że nie muszę teraz cały czas walczyć, wpłynął na mój stan psychiczny. Zaczęłam lepiej spać, a mój nastrój jest świetny.

A teraz nie wiem, co robić. Miesiąc dobiega końca i wkrótce nasze życie będzie musiało wrócić do poprzedniego stanu. Nie sądzę, żeby mój mąż się zmienił, a ja nie chcę wracać do roli jego służącej i skandalicznej żony. Już myślałam, że będę kontynuować ten reżim przez kolejny miesiąc, ale jaką wtedy będziemy mieć rodzinę?

Nawet teraz nie jestem pewna, czy kocham mojego męża po tym wszystkim, czego dowiedziałam się o nim w tym miesiącu. Ale też nie opłaca mi się z nim rozwodzić — mieszkanie jest jego, a on dostaje więcej pieniędzy.

Jeśli się rozwiedziemy, w moim wieku będę musiała żyć jak młoda dziewczyna — wynajmować pokój u sąsiada i przyzwyczaić się do obecnego standardu życia.

Rodzice zaproponowali mi, żebym kupiła od nich mieszkanie, które babcia i tak chciała mi zostawić: „Kto ci powiedział, że to mieszkanie jest twoje”

„Powiem o tobie nauczycielce”: dlaczego pozornie dobra osoba zmienia swoje nastawienie do nas i wprowadza nas w błąd

„A ty sadziłaś te ziemniaki, ty je kopałaś”: powiedziałam siostrze mojego męża, kiedy przyszła odebrać zbiory