„Powiem o tobie nauczycielce”: dlaczego pozornie dobra osoba zmienia swoje nastawienie do nas i wprowadza nas w błąd

W pierwszej klasie nałożyłam na mały paznokieć lakier mojej mamy. Z ciekawości. Nie mogłam usunąć lakieru, nie mogłam znaleźć specjalnego płynu.

Poszłam do szkoły z czerwonym paznokciem. Dziewczyna w następnym rzędzie zobaczyła czerwony paznokieć.

Była schludną, czystą dziewczyną, również z warkoczykami i białym kołnierzykiem. Spokojna dziewczynka, Katarzyna. Nigdy się nie kłóciłyśmy ani nie sprzeczałyśmy.

Razem się uczyłyśmy, razem odrabiałyśmy lekcje na rozszerzeniu, razem uczyłyśmy się poezji.

Ale ta Katarzyna nagle się zmieniła. Jej oczy zwęziły się, wyszeptała: „Powiem o tobie nauczycielowi!”.

Cóż, co można zrobić? Ona to powie. To było oczywiście nieprzyjemne. Ale milczałam. Nie zdawałem sobie sprawy, że Katarzynę czekają błagania i perswazje, strach, pochlebstwa…

Wtedy dziewczyna podniosła wysoko rękę i podskoczyła. Zrobiła minę, gdy nauczycielka zapytała, co się stało: „Ania ma pomalowany paznokieć!”.

Nic szczególnego się nie wydarzyło. To była zwyczajna nauczycielka, niezbyt miła, ale też niezbyt zła. Sama malowała paznokcie i wiedziała, że nie jest łatwo usunąć lakier.

Napisała notatkę w swoim dzienniku: „Chodzi do szkoły z manicure!”. W dzisiejszych czasach to raczej pochwała.

Wieczorem mama nasączała wacik tym samym lakierem i ścierała lakier z palca. W tamtych czasach zmywacz do paznokci nie był tak łatwy do kupienia. I to było wszystko. Nic więcej się nie wydarzyło.

Ale stało się coś ważniejszego. Widziałam radość na twarzy dziewczyny, której nie zrobiłam nic złego. Na początku była to rozkosz z posiadania nade mną władzy. A potem była to przyjemność z czynienia zła. Jak słodkie ciastko…

Działania Katarzyny nie miały sensu. I nie było powodu: zemsta czy zazdrość. Byliśmy takimi samymi pierwszoklasistami w takich samych mundurkach, z takimi samymi sukcesami. Z rodzin o takich samych dochodach.

Ale inni ludzie czynią zło dla przyjemności. To jak zjedzenie pysznego ciasta; może być niezdrowe, ale jest pyszne. I niemożliwe jest odmówienie sobie odrobiny przyjemności — wyrządzenia krzywdy.

Pewien pisarz napisał, że przyzwoity człowiek to ktoś, kto czyni zło bez przyjemności.

To dziwne sformułowanie. Ale czasem trzeba czynić zło mimowolnie. Albo z powodu wykonywanego zawodu. Albo w walce. Albo za karę: pisząc komentarze w pamiętniku.
Ale przyjemność jest główną różnicą między złą osobą.

Dziewczynka była mała. I to był mały czyn. Malutki. Potem znów się ze mną bawiła, jakby nic się nie stało. A ja bawiłem się z nią. Czyż nie ma wielu rzeczy, które mogą spotkać człowieka w pewnym momencie życia?

Ale lepiej być ostrożnym. A rozwiązaniem na nagłe zło lub podłe działania, które wydają się być bez powodu, jest przyjemność. Co jest dla nas niedostępne i niezrozumiałe: po co oczerniać, potępiać i płatać figle?

A jednak jest to zazdrość. Zazdrość o tych, którzy nie czerpią przyjemności ze zła. Ktoś jest inaczej zbudowany. I możesz spodziewać się ciosu w najbardziej nieoczekiwanym momencie od czystej i schludnej osoby, której nie zrobiłeś nic złego.

„A ty sadziłaś te ziemniaki, ty je kopałaś”: powiedziałam siostrze mojego męża, kiedy przyszła odebrać zbiory

Moja matka chce sprzedać swoje mieszkanie na starość ze względu na swojego nowego ukochanego, a ja i mój brat próbujemy ją od tego odwieść. Tylko ona ma dom, a jej nowy partner nie jest godny zaufania

Moja matka chce sprzedać swoje mieszkanie na starość ze względu na swojego nowego ukochanego, a ja i mój brat próbujemy ją od tego odwieść. Tylko ona ma dom, a jej nowy partner nie jest godny zaufania