Mam ojca, matkę, a nawet brata, ale nie mam rodziny. Tak się dzieje, gdy nikt nie dba o ciebie ani o to, co robisz

Jeśli na to spojrzeć, mam kompletną, a nawet zamożną rodzinę. Mam mamę, tatę, a nawet młodszego brata, który jest świetnym studentem.

Tylko tak naprawdę ci ludzie są dla mnie nikim. Mój brat nawet mnie nie zna, jak podejrzewam, mimo że mieszkamy na tej samej ulicy od sześciu lat.

Moi rodzice nawet się ze mną nie witają, kiedy się spotykamy, chociaż nic im nie zrobiłam.

Po prostu urodziłam się za wcześnie. Moi rodzice dopiero co się pobrali, nie mieli pieniędzy ani własnego domu. Mama miała osiemnaście lat, tata dziewiętnaście i wtedy zaszła w ciążę.

Po tym, jak mama została wypisana ze szpitala i oprzytomniała, spakowała swoje rzeczy i wyjechała do ojca, który dostał gdzieś pracę jako stróż.

screen Youtube

Ja zostałam z babcią, która oddałaby mnie do sierocińca, gdyby była pewna, że nie zostanie za to ukarana. Jest nauczycielką, jest w szkole od tylu lat, a tu wysyła własną krew do sierocińca!

Nie wiem, jak bym żyła w sierocińcu, ale było mi ciężko z babcią. Na początku obwiniano mnie za wszystko, co się stało. Z jakiegoś powodu ta kobieta mnie nienawidziła, jakbym urodziła się celowo i zrujnowała wszystkim życie.

Oczywiście z zewnątrz wszystko wyglądało przyzwoicie, nikt nie pomyślałby, że babcia mnie obraża, była znana jako całkowicie spokojna i przyjazna osoba. Ale to nie było w porządku. Przynajmniej dla mnie.

Moi rodzice przyjechali po raz pierwszy, gdy miałam pięć lat. Nie pamiętam ich przyjazdu, słyszałam tylko, jak kłócili się z babcią. Następnym razem, gdy przyjechali, miałam już dziewięć lat: wszystko słyszałam i rozumiałam.

Moja babcia krzyczała, że nie powinna mnie wychowywać, a moja matka odpowiedziała, że nikt nie zmusza mojej babci do wychowywania mnie, to ona uniemożliwiła mojej matce napisanie listu odmownego dla mnie w szpitalu.

Matka i ojciec przeszli obok mnie w milczeniu. Nie wiedziałabym, że są moimi rodzicami, gdyby babcia się z nimi nie pokłóciła. A potem wakacje się skończyły i wyszli.

Wrócili jeszcze raz, zanim osiągnęłam pełnoletność, ale to niczego nie zmieniło. Pozostałam dla nich pustą przestrzenią, nawet nie odpowiadali na moje pytania: po prostu przechodzili i tyle.

Kiedy skończyłam szkołę, babcia załatwiła mi pracę: wieczorami myłam podłogi w szkole. A kiedy skończyłam osiemnaście lat, kazała mi się spakować i wynieść z jej mieszkania.

Cztery lata później babcia zmarła, a moi rodzice wrócili do jej mieszkania i przyprowadzili mojego młodszego brata. Widziałam ich idących razem: miasto nie jest takie duże, a ja
wynajmuję pokój obok ich mieszkania.

To był bolesny widok. Nie miałam żadnych uczuć do ojca i matki, nawet ich dobrze nie znam, ale to jest tak: jestem ja, niepotrzebna pomyłka, a potem jest ten chłopak.

Jest wyraźnie kochany, dorasta w normalnej rodzinie. Studiowałam zaocznie, pracowałam i oszczędzałam pieniądze. Naprawdę chcę przeprowadzić się do innego miasta i tam zacząć od zera.

Nie widzieć rodziców, nie zastanawiać się, dlaczego mi to zrobili. Boję się rozpocząć związek. Nie wiem, czym jest normalna rodzina, nie rozumiem, jak się zachowywać. Bardzo boję się też, że coś we mnie pęknie i moje dziecko nie będzie dla mnie nic znaczyło, tak jak ja nie znaczę nic dla moich rodziców.

Wkrótce będę mogła się przeprowadzić. Mam nadzieję, że tam będzie mi o wiele łatwiej. Chcę zapomnieć o przeszłości jak o złym śnie.

Dla niektórych utrata pamięci jest najgorszą rzeczą, ale wiele bym dała, żeby po prostu nie pamiętać o przeszłości. Byłoby to o wiele łatwiejsze niż życie ze świadomością, że urodziło się zbędnym.