Przestałam gotować dla męża, ponieważ nie dotrzymuje obietnic: „Czytałam, a potem byłam zmęczona i poszłam spać z przyzwyczajenia”

Nie gotowałam dla męża od dwóch tygodni. Gotuję dla siebie i dzieci, ale nie dla męża. Ponieważ umówiliśmy się, że będzie zmywał naczynia, które pozostaną po jego nocnych posiłkach, a on to ignoruje.

Cóż, jeśli on może to zrobić, to ja zrobię to samo, dopóki tego nie zrozumie. Ale co, jeśli nie zrozumie tego w uprzejmy sposób?

Jestem na urlopie macierzyńskim z drugim dzieckiem. Starsze chodzi do przedszkola, a młodsze ma dopiero rok. Od pięciu lat jestem w ciągłym biegu obowiązków domowych.

Jedyny mężczyzna w rodzinie pracuje, ale nie powiedziałabym, że jest przepracowany. Mieszkamy w mieszkaniu męża, a moje jest wynajmowane, co przynosi rodzinie dochód.

Dlatego nie ma potrzeby zatrudniania się na pół etatu ani na drugi etat. Mamy wystarczająco dużo.

screen Youtube

Po tylu latach urlopu macierzyńskiego byłam już zmęczona wiecznym i ciągłym sprzątaniem i gotowaniem. Mimo wszystko teraz przy dwójce dzieci jest ciężko.

Najstarszy niby idzie do przedszkola, ale za trzy tygodnie. Na pewno sam zachoruje, przywiezie nas do domu, a wtedy młodszy zacznie kaszleć i smarkać. A przy dwójce chorych dzieci robienie czegokolwiek w domu jest po prostu nierealne, maluch nie czuje się w takich momentach swobodnie.

Ponadto mój mąż i ja mamy różne harmonogramy — on jest sową, a ja skowronkiem. To znaczy ja mogę wstać o piątej rano, ale pójdę spać najpóźniej o wpół do jedenastej.

Mój mąż wstaje do pracy o ósmej, a w weekendy może zostać nawet godzinę lub nawet dwa dni. Ale on również kładzie się spać rano.

Problem w tym, że w nocy musi jeść. Wyjada wszystko z lodówki. Zwykle do rana leży tam osieroconych kilka niedojedzonych kawałków. A wszystkie brudne naczynia pozostają w zlewie.

Nie jest to wielkim zaskoczeniem, gdy wstajesz rano, a w kuchni panuje bałagan — mikrofalówka jest brudna, naczynia są brudne, nie ma jedzenia.

Nie jestem w stanie powiedzieć, ile razy kłóciłam się o to z mężem. Rano jestem już nie w humorze, a takie obrazy doprowadzają mnie do furii.

Mam ochotę od razu przyjść, obudzić męża i wysłać go do zmywania naczyń. Powstrzymuje mnie tylko to, że go kocham, a on musi jeszcze iść do pracy.

Ostatnio miałam tego wszystkiego dość i zrobiłam mężowi aferę. Zwykle po prostu narzekałam, ale zanim mój mąż się obudził, było mi już zimno, a tutaj gotowałam się jak czajnik.

Zapytałam go, dlaczego tak trudno było mu umyć naczynia zaraz po sobie. Wyjaśniłam, że kiedy kładłam się spać, zlew był pusty, a ja umyłam wszystko po kolacji!

Powiedział, że nie chce hałasować i budzić mnie i dzieci. Nasze dzieci, dzięki Bogu, są skowronkami jak ja. Dlatego kiedy tata robi się głodny w nocy, zwykle mamy dziesiąty sen.

W dodatku jest bardzo dziwny w swoim milczeniu — wali w mikrofalówkę, podgrzewa jedzenie, dziesięć razy włazi do lodówki, podgrzewa czajnik, grzechocze naczyniami, chodzi z kuchni do pokoju i z powrotem, trzaska drzwiami. Według mojego męża to nam nie przeszkadza, a jak pozmywa naczynia, to zaraz nas obudzi.

Mój mąż zasugerował, że jeśli nie chcę zmywać naczyń, on zrobi to wieczorem. Poza tym nie mamy aż tylu naczyń do pozbierania!

To prawda. Nasza kuchnia jest mała, więc nie możemy chodzić z dużą ilością naczyń. Po prostu nie ma gdzie ich przechowywać. A nie potrzeba góry naczyń, jeśli myje się je regularnie.

W rezultacie uzgodniliśmy z mężem, że będzie zmywał naczynia po sobie.

Ostrzegłam go, że przestanę dla niego gotować, jeśli nie przestanie. Mąż zgodził się na moje warunki, uznając je za uzasadnione.

Przez pierwsze dwa tygodnie nie było żadnych skarg — wstawałam rano i zlew był czysty. I nawet jeśli naczynia leżały niechlujnie w suszarce, były czyste. Ale od trzeciego tygodnia mój mąż zaczął uchylać się od swoich obowiązków.

Mój mąż powiedział, że zaczął zasypiać, czytając gazetę i poszedł do łóżka na autopilocie. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a nie robotami, więc współczułam tej sytuacji.

Raz, jak to mówią, się nie liczy. Ale potem takie korki z moim mężem stały się regularnym zjawiskiem. Niemal co drugi dzień zaczęły zdarzać się wpadki z tymi nieszczęsnymi naczyniami.

Kiedy po raz kolejny poruszyłam ten temat, mój mąż wpadł w szał i powiedział, że jestem na urlopie macierzyńskim, mogłam sama pozmywać. Zaproponowałam zamianę — chętnie pójdę do pracy. Nawet sama pozmywam naczynia.

A jemu pozwolę zostać na urlopie macierzyńskim ze wszystkimi związanymi z tym obowiązkami. Oferta mojego męża otrzeźwiła go i przez cztery kolejne dni pamiętał o zmywaniu każdego wieczoru.

Kiedy następnego ranka zlew przywitał mnie brudnymi kubkami, talerzami, widelcami i patelnią, zdecydowałam, że to koniec. Od tego dnia gotuję tylko dla siebie i moich dzieci.

Wieczorem lodówka jest pusta i zimna, a w drzwiach stoją osierocone sosy i jedzenie, które trzeba jeszcze ugotować.

Na początku mój mąż był zaskoczony, ale potem zrozumiał, o co chodzi. Przewrócił oczami i powiedział, że gadam głupoty. Nic mu nie powiedziałam. Od dwóch tygodni mój mąż nie może się zdecydować.

Co dostał, to zjadł. Sam potrafi ugotować trzy dania — jajka sadzone, makaron i pierogi. Ale na tym długo nie wytrzyma, lubi jeść smacznie i różnorodnie.

Zobaczmy więc, co wygra — lenistwo czy obżarstwo. Stawiam na drugą opcję.

Moja siostra bierze połowę emerytury mojej matki i nie widzi w tym nic złego. Nie rozumiem podejścia mojej matki do tej kwestii

„Dajcie mi żyć dla siebie”: rok temu moja matka dała nam jasno do zrozumienia, że jej przeszkadzamy, a teraz domaga się ciągłej uwagi

Ostatnio wydaje mi się, że moja matka uwielbia moją przyjaciółkę bardziej niż własną córkę: „Więc poproś ją, żeby została twoją córką”