Pewna kobieta przywiozła swojej przyjaciółce prezent z podróży. Było to dawno temu, a podróże zagraniczne były rzadkością.
Kupiła więc chustę, pieniędzy starczyło jej tylko na jedną. Była zrobiona z lureksu, bardzo modna, z błyszczącymi nitkami wplecionymi we wzór. A grzywka była srebrna.
To była bardzo piękna chusta! I wysłałam pocztówkę: kupiłam ci luksusowy szal. Z lureksem! Czekaj!
Moja przyjaciółka o nic nie prosiła. Była skromna. Przyjaźniły się od czasów szkolnych, pomagały sobie we wszystkim i ufały sobie.
Moja przyjaciółka wspierała mnie i pomagała mi; żyła w biedzie. Dlaczego miałaby mieć taki luksus? Ona nie wygląda na taką pompę!
A Annie zrobiło się żal szala. Był zbyt piękny! Więc skłamała i powiedziała, że go zgubiła. Ktoś musiał go ukraść z jej bagażu. Zatrzymała szal dla siebie.
Tak bardzo nie chciałam się z nim rozstawać. Ale nie mogłam go też nosić, bałam się, że moja przyjaciółka go zobaczy. Włożyła go do swojej szafy i podziwiała…
A później moja przyjaciółka zmarła. To się po prostu stało. Anna zapomniała o chuście, przez wiele lat leżała głęboko w szafie w domku letniskowym.
A potem przejrzała swoje rzeczy. Znalazła ją. I rozpłakała się. Bo to była kiepska szmata, nędzna syntetyczna chustka…
I po to kłamała, cierpiała, oszukiwała swoją cichą, miłą, jedyną przyjaciółkę? Dla tej szmaty, która zaciemniła jej umysł i przygnębiła duszę? Jak mogłem to zrobić?
To jest tak. Człowiek, dla którego zdradziłeś i oszukałeś ukochaną osobę, okazuje się złym i tanim człowiekiem. Potem gdy oczy się otwierają…
Stanowisko, na które został wystawiony przyjaciel, okaże się złym stanowiskiem, niepotrzebnym, trudnym.
Pieniądze będą niewielkie. Trzydzieści nudnych drobnych monet, które wyszły z obiegu. Garść drobniaków. Które wydawały się kuszące i błyszczące, jak skarby Krezusa.
A skarby Krezusa — powyginane wazy, ziarna pereł z ostryg, błyszczące kamienie, kawałki żółtego metalu — też okazałyby się później bzdurami i drobiazgami.
Dla nich popełniano okrucieństwa i zdrady. Wydawały się tak konieczne i pożądane. To będzie początek kary. To, co wydawało się skarbem, okaże się zepsuciem i popiołem. Nędznymi szmatami i kamieniami. I nie będzie nic w zamian. Nie ma też sposobu, by to naprawić.
To, co nas kusi, okaże się nędzne i nędzne. To nasze własne mroczne siły. To pokusa. I lepiej przestać. Żeby później nie płakać gorzko przed szafą pełną różnych niepotrzebnych rzeczy — gorzkich wspomnień głupiego i obrzydliwego czynu…