Podczas gdy my remontowaliśmy naszą połowę domu, moja szwagierka wyjeżdżała do ośrodków wypoczynkowych, a teraz ma wszystkie wygody: „Ona też jest właścicielką domu”

Kiedy zaproponowaliśmy, że zainwestujemy w remont, szwagierka tylko zmarszczyła nos, mówiąc, że nic nie chce.

A teraz przyszła prosić, żeby tu zamieszkać, bo jej połowa domu nie nadaje się do odpoczynku. No bo kto jej winien?

Powinna była jakoś wrócić z remontem, zamiast próbować przeszkadzać nam na każdym kroku.

Babcia mojego męża kupiła kiedyś z siostrą dom dla dwojga. Można by to nazwać wiejską kamienicą, z dwoma właścicielami pod jednym dachem, każdy z połową domu i własnym wejściem.

Wspólnie korzystały z urządzeń na podwórku, studnia była za płotem, podwórko też było wspólne.

screen Youtube

Po śmierci siostry babcia męża była jedyną spadkobierczynią, więc dom przeszedł w całości na nią. Nie chcieli rozbierać ściany i przekształcać domu w jedną przestrzeń, ponieważ było to kosztowne i kłopotliwe.

Żyłam jeszcze, gdy zmarła babcia mojego męża, więc podział spadku odbył się w mojej obecności. Teściowa odziedziczyła dom, a następnie podzieliła go między syna i córkę.

Dom był w stanie ruiny, co jest zrozumiałe, ponieważ moja babcia nie miała czasu ani pieniędzy na rozpoczęcie remontu.

Mój mąż i mąż mojej szwagierki dorzucili się, naprawili dach, naprawili część fundamentów, a potem moja szwagierka zbuntowała się i powiedziała, że nawet nie pomyśli o wydawaniu pieniędzy na tę ruderę. Jej mąż tylko pokiwał głową, ale nie kłócił się z żoną.

Mieliśmy jednak wielkie plany co do tego domu. Był dobrze zlokalizowany, wioska jest mieszkalna i nie wymrze, wręcz przeciwnie, co roku pojawia się więcej domów. A sam dom, jeśli jest odpowiednio utrzymany, może stać przez ponad dekadę.

Od dawna marzyliśmy z mężem o wyprowadzce z miasta, ale budowa domu od podstaw lub zakup gotowego jest długa i kosztowna, więc marzenia pozostały marzeniami. A tu taki prezent od losu. Oczywiście wymagana jest spora inwestycja, ale wszystko można było robić stopniowo.

Siostra od razu powiedziała mężowi, że nie będzie inwestować. Dla niej ten dom to tylko domek letniskowy, nic więcej.

Nie liczyliśmy na to. Nasza budowa trwała cztery lata, wzięliśmy nawet kredyt, żeby dobudować ciepłą łazienkę, doprowadzić wodę do naszej połowy, zbudować i oszklić werandę, zmienić system ogrzewania i tak dalej.

Oczywiście podczas tej budowy musieliśmy zaciskać pasa, bo kredyt się nie spłacał, prace nad domem się nie kończyły, a z czegoś trzeba było żyć. Ale wiedzieliśmy, po co to robimy.

W tym czasie moja szwagierka pojawiła się po swojej stronie domu tylko raz, na samym początku naszej budowy. Przyszła ze znajomymi, zrobiła kebaba z grilla i wyszła.

Nie wróciła i nie zapytała, czy jej połowa domu już się rozpadła. Prowadziła intensywne życie — kilka razy w roku wyjeżdżała z mężem do kurortów, żyli do syta, a potem poszła na urlop macierzyński i rok temu urodziła dziecko.

Ich dochody zmniejszyły się podczas urlopu macierzyńskiego, a jej mąż miał pewne trudności w pracy, więc wycieczki all inclusive i wakacje zostały skrócone.

Wtedy moja szwagierka przypomniała sobie, że ma domek letniskowy. Postanowiła więc nie pozostawać w mieście w czterech ścianach, ale przyjechać na wieś, aby dziecko mogło oddychać świeżym powietrzem.

Z nutką zazdrości w głosie moja szwagierka pochwaliła nasz dom, gdy zobaczyła efekt naszej pracy. Mieliśmy z czego być dumni. Nasza część domu była gotowa do całorocznego wygodnego życia. Mieszkaliśmy tam prawie cały czas, od czasu do czasu wyjeżdżając do miasta.

Nie chodziliśmy do połowy domu siostry męża. Nikt nie zostawił nam kluczy, nie było tam co robić, a podczas ostatniej wizyty siostry i jej męża odcięto prąd. Po tylu latach wiele rzeczy stało się tam bezużytecznych, bo dom już wcześniej nie był fontanną piękna.

Nie wiem, czego moja szwagierka spodziewała się w domu, który stał niezmodernizowany i pusty przez prawie pięć lat, ale nie dało się tam mieszkać, zwłaszcza z dzieckiem. Poprosiła o zamieszkanie z nami, podczas gdy jej mąż przychodził do domu w weekendy i doprowadzał go do porządku. Nie byłam z tego zadowolona, ale postanowiłam nie odmawiać.

Siostra mojego męża zapewniła mnie, że będzie to najwyżej tydzień. Następnego dnia zaczęło mi się kręcić w głowie z powodu siostrzeńca męża. Był bardzo hałaśliwy, a jego siostra nie starała się zachowywać cicho.

Żeby się nie załamywać i nie wszczynać kłótni, postanowiłam przenieść się na tydzień do miasta, bo miałam tam dużo pracy i musiałam odwiedzić biuro. Pracuję głównie zdalnie, ale czasami nadal muszę pojawiać się przed bystrymi oczami moich szefów.

Zostałam w mieście przez trzy tygodnie. Najpierw w interesach, potem zachorowała moja matka, a kiedy ją pielęgnowałam, sama zachorowałam. Powiedziałam mężowi, żeby nie przyjeżdżał, nie chciałam, żeby się zaraził. Fakt, że jego siostra mieszkała po naszej stronie domu, umknął mojej uwadze, a mąż o tym nie wspomniał.

Kiedy przyjechałam, zrozumiałam dlaczego. Szwagierka mieszkała po naszej stronie domu ze wszystkimi wygodami. Nawet nie zaczęła nic robić po swojej stronie domu. Z tego co wiem, zięć przyjechał, rozejrzał się, powiedział, że praca tutaj jest przytłaczająca i wrócił do pracy. To był koniec sprawy dla mojej szwagierki.

Ja jednak nie byłam zadowolona z takiego stanu rzeczy. W ciągu trzech tygodni można było przynajmniej uporządkować dom, doprowadzić go do stanu nadającego się do zamieszkania, ogrzać, wysuszyć, ale nic nie zostało zrobione. A szwagierka czuła się po naszej stronie domu jak u siebie.

Zapytałam ją wprost, kiedy planuje nas opuścić. Nie zaczęłam uprawiać polityki tak jak mój mąż. Szwagierka zignorowała jego sugestie, że czas zostawić nas samych.

Nagle odpowiedziała, że dokąd pójdzie, tam nie da się żyć, zwłaszcza z dzieckiem. Mąż powiedział, że jest tam praca na dłużej niż rok. Powiedziałam jej, że jutro brat pomoże jej dostać się do miasta, jedzie tam w interesach.

Szwagierka nie chciała jechać do miasta i zapytała, dlaczego musi. Odpowiedziałam, że nie da się mieszkać w ich połowie domu, co oznacza, że będzie musiała wrócić do miasta.

Moja szwagierka wybuchła, ale szybko sprowadziłam ją na ziemię, przypominając jej, że jej własny dom znajduje się po drugiej stronie muru.

Zwróciła się do brata, szukając wsparcia, ale on również miał dość tej sytuacji. Powiedział jej, że jego siostra dostaje za dużo. Była urażona i nie czekała na następny dzień, wyjeżdżając tego samego dnia. Wieczorem mąż odebrał telefon od teściowej, która zbeształa syna za to, że śmiał wyrzucić siostrę z domu.

Teściowa krzyczała, że ma tam pół domu, jakie miał prawo ją wyrzucać, a ja wszystko doskonale słyszałam.

Mój mąż był wściekły, nie wytrzymał i powiedział, że jego siostra na początku nie chciała mieszkać na swojej połowie domu, a teraz chce wszystko powtórzyć.

Był wściekły i powiedział matce, co robimy z naszymi pieniędzmi i dlaczego powinniśmy myśleć o jego siostrze.

Siostrze było proponowane, żebyśmy razem zainstalowali hydraulikę i od razu zmienili ogrzewanie w całym domu, również razem, i oferowano jej wiele rzeczy, ale ona powiedziała, że to tylko domek letniskowy, nie wyda pieniędzy. Jakie pytania mają teraz do nas?

Zasugerowałam mężowi, żeby nie kontynuował konfliktu, tylko spróbował kupić jej część domu. Zaciągniemy kolejny kredyt i w zamian staniemy się jedynymi właścicielami domu. Mąż zaproponował siostrze takie rozwiązanie, a ona zażądała takiej ceny, że mąż tylko pokręcił głową.

Od tamtej pory nasze relacje są chłodne. Moja teściowa wciąż próbuje zmusić nas, byśmy się ugięli i pozwolili mojej synowej i jej dziecku zamieszkać z nami na lato, a ona przychodzi i robi małe rzeczy, takie jak puszczanie głośnej muzyki na podwórku, a oni kilka razy przychodzili w hałaśliwych grupach.

Ale jedyną rzeczą, jaką do tej pory osiągnęli, jest to, że wytyczyliśmy naszą działkę i postawiliśmy płot między naszymi połówkami podwórek. Kiedyś byłam gotowa na pewne kompromisy, ale teraz już nie. Gdyby zachowywała się normalnie, to byłaby inna sprawa, ale z takim podejściem, niech ją diabli.

Mój zięć nie kupi własnej córce dodatkowego cukierka, ale swojej siostrzenicy daje drogie prezenty: „Ona ma już wszystko, czego potrzebuje”

Kiedy miałam 40 lat, dowiedziałam się, że mam przyrodnią siostrę. Teraz mój ojciec nalega, abym się z nią kontaktowała: „Nie lubię jej, a może ona potrzebuje jego mieszkania”

Tak się złożyło, że do czterdziestego roku życia nigdy nie byłam mężatką. Ale pewnego dnia moja matka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce