Syn powiedział, że wolałby mieszkać z ojcem. Zgodziłam się i zrozumiałam, że tak będzie najlepiej

Opuściłam męża, ponieważ miałam dość jednej osoby do wychowania — naszego syna. Zamiast mnie wspierać, mój mąż przysporzył mi tylko nowych problemów.

Byłam zmęczona byciem wieczną kucharką i sprzątaczką, zwłaszcza że nikt w rodzinie nie doceniał mojej pracy.

Mój syn — ze względu na swoje dzieciństwo, mój mąż po prostu nie zawracał sobie głowy takimi drobiazgami.

Nie obchodziło go, że koszula, którą rzucił na krzesło, cudem wróciła do szafy, a koszula już nie śmierdziała, była świeża i przyjemna.

I że skarpetki i koszulki też jakimś cudem same się czyszczą i nie leżą w brudnych kupach po całym mieszkaniu.

screen Youtube

Jedzenie w lodówce pojawia się samo, naczynia też same się myją, więc nie musimy nic robić w domu. Wystarczy położyć się na kanapie.

Denerwowało mnie, że mąż nie tylko nic nie robił w domu, ale jeszcze szkodził. Dopiero co umyłam wszystko w kuchni, jak przyszedł jeść, a potem były okruchy na stole, naczynia w zlewie, a zadowolony mąż zajmował się swoimi sprawami.

Besztać go czy nie, jego to nie obchodzi. Spojrzy na mnie, powie, że wpadłam w furię znikąd i nic się nie zmieni.

Mój mąż również wykazuje niewielkie zainteresowanie swoim synem. Raz w miesiącu zabiera go do parku, jednego wieczoru składa z nim zestaw konstrukcyjny i to wszystko, co daje mu ojcowskie wychowanie.

Ale syna wciąż ciągnęło do ojca. To normalne, a nawet dobre. Gdyby ojciec to odwzajemnił, byłoby świetnie, ale tak się nie stało.

W końcu naprawdę mnie to wszystko zmęczyło. Jestem jeszcze młodą kobietą, ale zapędziłam się już w kozi róg z tymi wszystkimi obowiązkami domowymi i nie ma wyjścia. Zdecydowałam się na rozwód.

Mój mąż nawet nie protestował, tylko pokręcił palcem na mojej skroni, nazwał mnie histeryczką i nie miał nic przeciwko rozwodowi w sądzie. Nie było pytań o alimenty, zgodził się je płacić.

Nie sądziłam, że będą jakieś problemy z synem. Przeżył rozwód jakoś niewytłumaczalnie, jakby zamrożony. Nie było napadów złości, nawet gdy mąż wyprowadził się do własnego mieszkania. Wydawało mi się, że syn dobrze to zniósł.

Nie zabraniałam mu widywać się z ojcem, nie widział żadnych skandali między nami, więc naprawdę miałam nadzieję, że rozwód nie będzie dla niego wielką tragedią.

Ale dwa miesiące po rozwodzie mój syn nagle zaczął wpadać w napady złości. Wszystko jest dla niego nie tak, nieważne co się do niego mówi, w każdej niezrozumiałej sytuacji dziecko krzyczy, że lepiej mu będzie z tatą.

Przez pół roku zmagałam się z napadami złości syna, próbowałam znaleźć kompromis, ale było tylko gorzej. Poza tym nie mam żelaznych nerwów, byłam też bardzo zmęczona.

W końcu syn doprowadził mnie do szału, kazałam mu spakować swoje rzeczy, a sama poszłam zadzwonić do męża i powiedzieć mu, że syn będzie teraz mieszkał z nim, bo ja już dłużej tego nie wytrzymam.

Ojciec był zaskoczony tą zmianą w jego życiu, ale nie zrezygnował z syna. Przyjechał, zabrał dziecko i jego rzeczy, a następnego dnia wrócił i odbyliśmy szczegółową rozmowę.

Powiedziałam mu, co skłoniło mnie do podjęcia tego kroku, wyjaśniłam zachowanie mojego syna tak, jak je rozumiałam, podałam mojemu byłemu mężowi wszystkie niezbędne adresy, aplikacje i hasła, uzgodniłam alimenty na dziecko, podczas gdy mój syn mieszkał z ojcem, i rozstaliśmy się.

Moje serce nie było we właściwym miejscu. Nie mogłam sobie wyobrazić, jak te dwie świnie, stara i młoda, mogłyby się dogadać. A mój ojciec wcześniej nie wykazywał żadnego zainteresowania swoim synem.

Ale potem poszłam odwiedzić dziecko i byłam mile zaskoczona. Tęsknił za mną, przybiegł, by mnie przytulić, i krztusił się, opowiadając mi, co robił z teczką, gdzieś pojechali i ogólnie dziecko było szczęśliwe.

W ich domu jest czysto, oczywiście trochę bałaganu, ale myślałam, że będzie dużo gorzej. W lodówce była nawet zupa. Myślałam, że mój były ma już kobietę, ale on się zarumienił i powiedział, że on i jego syn ugotowali ją sami według przepisu z internetu.

Teraz syn mieszka w dwóch domach. Ojciec nagle zdał sobie sprawę, że to jego dziecko, więc aktywnie angażuje się w życie syna, a dziecko jest szczęśliwe.

Wydaje mi się, że teraz dziecko ma bardziej kompletną rodzinę niż wtedy, gdy mieszkaliśmy razem pod jednym dachem. Nie wrócimy do siebie z moim byłym, to pewne, ale jestem całkiem zadowolona z tych zmian w moim życiu.

Muszę mieć zapas pieniędzy na wszelki wypadek, a mojego męża to bawi: „Nigdy nie wiadomo, co będzie jutro”

„Na starość mój syn będzie mnie wspierał, dam mu mieszkanie, będzie sprawiedliwie”: niech wspiera matkę na starość

Sprzedałem ubrania mojej żony, których nie nosiła od kilku lat, a jej się to nie podobało: „Nie pamiętasz, ile ich masz”