Maria jest dojrzałą i odnoszącą sukcesy kobietą. Kiedy poznała Krzysztofa, przestała zwracać uwagę na wszystko

Maria była dobrze po sześćdziesiątce, spokojna i dobrze wychowana kobieta o pełnych kształtach w okularach. Była główną księgową w dużej organizacji.

Babcia dwojga wnucząt, matka dwojga dorosłych dzieci. Maria rozpłakała się, gdy odmówiono jej cukierka.

Oczywiście nie płakała głośno. Ale w jej gardle pojawiła się gruda, oczy zrobiły się wilgotne, usta drżały… I łzy zaczęły płynąć. Maria była zaskoczona.

Ale nie mogła nic zrobić — płakała haniebnie przed wszystkimi. Czerwona płacząca ciotka, babcia, można powiedzieć. I Maria pospiesznie wybiegła z pokoju. Co za wstyd! Tak myślała, szlochając.

Stało się to niespodziewanie. Wszystko szło dobrze. W pracy odbywał się konkurs, amatorski pokaz, jak to nazywano. Był też quiz, odpowiedzi na pytania. Pytania były trudne.

screen Youtube

Opierały się na wielu utworach literackich. Zwycięzca otrzymał duże pudełko czekoladek w kształcie książki, specjalnie wykonane na zamówienie.

I Maria się wciągnęła. Uwielbiała czytać. Najlepiej odpowiadała na pytania, nigdy nie zbaczając z tematu. Jako pierwsza odpowiadała na trudne pytania. Była najszybsza! Ale ostatnie pytanie było błędne.

A na to błędne pytanie odpowiedziała niepoprawnie dziewczyna z działu sprzedaży. Okazało się jednak, że była to prawidłowa odpowiedź! Organizatorzy sami popełnili błąd.

A dziewczyna po Marii podniosła rękę! Ale z jakiegoś powodu jej ręka została zauważona. I odpowiedź została policzona. I uroczyście wręczyli pudełko czekolady. Ale nie dali go Marii.

Nie powiedzieli nawet miłego słowa, a wszyscy rzucili się, by pogratulować dziewczynie. A ona z radości potrząsała pudełkiem nad głową.

Maria płakała z urazy. A może z zazdrości? A może oszalała? Tak myślała Maria, ocierając łzy w damskiej toalecie. W toalecie. Pod bezlitośnie jasnymi lampami, które zdawały się przypominać jej, ile ma lat. Prawie sześćdziesiąt.

A tyle żalu, tyle wstrząsów, tyle prób… Straty, choroby, walka o przetrwanie w latach dziewięćdziesiątych, zdrady, oszustwa, kradzieże… Jej rodzice, jej mąż, już dawno odeszli.

Choroba, którą cudem pokonała. A ona nie płakała. Przynajmniej nie przy wszystkich. A teraz została publicznie zhańbiona.

Bo to była niesprawiedliwość. Oczywista, jawna niesprawiedliwość. Którą rozumieją nawet dzieci, nawet małpy. Dobrze rozumieją, kiedy jednemu daje się słodkie winogrona, a drugiemu ogórka.

Albo w ogóle nic. Za ten sam wysiłek jedno dostaje coś, a drugie nic. A zrozumienie niesprawiedliwości jest wrodzone. Sprawiedliwość jest miarą duszy. Człowiek rodzi się z tym zrozumieniem, aby ustanowić sprawiedliwość i nie czynić niesprawiedliwości.

A zazdrość nie rani człowieka, ani drobna zniewaga. Człowiek może wiele znieść. Ale niesprawiedliwość, nawet drobna, boli. Nawet dla silnej osoby.

Maria poprawiła makijaż najlepiej jak potrafiła. Wzięła głęboki oddech, było jej bardzo wstyd! Ale w sali stała zwycięska dziewczyna z pudełkiem czekolady. Jej koledzy byli wokół niej, wszyscy się śmiali. To dobrze.

Pewnie nie zauważyli. Albo już zapomniały. Maria podeszła i również pogratulowała dziewczynie. Nie powiedziała, że pytanie było złe. Po prostu jej pogratulowała.

Poszła na parking po samochód. Po drodze pochyliła się, tłumiąc guzki w gardle i łzy… I dobrze, że nie rozpłakała się ponownie! Bo dogonił ją zastępca dyrektora, również starszy mężczyzna, Krzysztof.

Siwowłosy, w okularach, wysoki i szczupły, zawołał, a Maria odwróciła się. I Krzysztof powiedział, że jest błąd, pytanie z błędem! I podniosła później rękę do Marii, że jutro trzeba przywrócić sprawiedliwość.

A Maria odpowiedziała, że nie powinna psuć komuś radości. Dobrze, że w ogóle interesuje się literaturą, prawda? To rzadkość w dzisiejszych czasach. I niech je słodycze do woli. Ja i tak nie mogę ich jeść.

Więc rozmawiali i rozmawiali. A potem poszli na kawę, czemu nie? Skoro tak ciekawie rozmawia się o Salingerze, Hemingwayu, Exuperym, to czemu nie kontynuować rozmowy?

I kontynuowali. Pokrewne dusze odnalazły się. Następnego dnia Krzysztof przysłał wspaniałe pudełko czekolady wraz z koszem fiołków. Mimo że nie mogła jeść czekolady, to musiała! To był początek romansu. I nowego szczęśliwego związku.

Nigdy nie jest za późno, by zacząć. I trzeba zacząć od dobrych rzeczy: kwiatów i czekolady. A jeśli nie zaczęło się dobrze, trzeba stworzyć nowy początek. Napisać go od nowa.

I to była nagroda, nagroda za walkę i rywalizację. Sprawiedliwa nagroda. Bo sprawiedliwość i tak zwycięża, tylko na różne sposoby i różnymi środkami. I wszystko układa się na swoim miejscu.

Mieszkałam z mężem przez 10 lat, a potem spotkałam swoją pierwszą miłość i zgodziliśmy się spotkać: „Niech przeszłość będzie przeszłością”

Mój teść znalazł sobie inną kobietę. Teraz myślę, że mój mąż może zrobić to samo. A moja teściowa jest dobrą kobietą, nie zasługuje na to

„I tak jesteś w domu cały dzień”: żona mojego brata postanowiła zrobić ze mnie darmową opiekunkę do dzieci