Mój mąż nawet nie przyjechał do nas po porodzie, kiedy dowiedział się, że mamy dziewczynkę: „Spodziewał się chłopca”

Nadal mam męża, ale tylko na papierze. W rzeczywistości nie uważam już tego mężczyzny za mojego męża, ponieważ zachowywał się niedopuszczalnie.

Nie przyjechał odebrać mnie ze szpitala, ponieważ urodziła nam się dziewczynka zamiast chłopca, którego obiecali lekarze. Dla niego był to godny powód do okazania niezadowolenia.

Ciąża była upragniona i zaplanowana. Mój mąż był szczęśliwy, kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży. Nie powiem, że długo się do tego przymierzaliśmy, ale były pewne obawy. Jednak udało się.

Ciąża się pojawiła, lekarze ją potwierdzili, a ja zostałam zarejestrowana. Nie obchodziło mnie, kto się urodzi, byle nie było problemów zdrowotnych.

Mój mąż bardzo chciał, żeby urodził się chłopiec. Oczy mu płonęły, miał łzy w oczach, dopóki nie poszliśmy na USG, gdzie powiedziano nam, jakiej płci będzie dziecko.

screen Youtube

Ale lekarz od razu powiedział, że dziecko leży tak płasko, że nie da się określić dokładnej płci. Mój mąż usłyszał, że to będzie chłopiec i to go uspokoiło. A ja w ogóle się tym nie przejmowałam, cieszyłam się z normalnego rozwoju dziecka.

Zaczęliśmy przygotowywać się na narodziny naszego syna. Mój mąż już planował, jak pójdą na ryby, pójdą do domku letniskowego i zagrają w piłkę nożną, a ja tylko się uśmiechnęłam. Nigdy więcej nie pytałam lekarzy o płeć dziecka.

Dorasta, nie ma żadnych problemów — i to jest dobre. Co więcej, byłam też przyzwyczajona do myśli, że to będzie syn. I jakież było moje zdziwienie, gdy na sali porodowej powiedziano mi, że mam dziewczynkę. Ale to była tylko niespodzianka, nie było histerii z rozczarowania.

Ale mój mąż zapytał mnie pięć razy, czy naprawdę urodziłam dziewczynkę, a potem się rozłączył. Wtedy nie zwracałam na to uwagi, bo nie interesowały mnie takie drobiazgi.

Byliśmy w szpitalu przez cztery dni, a mój mąż nie zadzwonił do mnie ani razu w ciągu tych czterech dni. Dzwoniłam do niego kilka razy, ale rozmowy były krótkie, a ton nieuprzejmy.

A potem nie przyszedł na wypis córki. Byli tam moi rodzice i jego rodzice, ale mojego ojca nie było.

Jak powiedziała moja teściowa, mąż bardzo się zdenerwował, że urodziła się dziewczynka, już wcześniej nastawił się na syna. Dlatego ciężko mu było przyjąć wiadomość o narodzinach córki.

Tylko dla mnie nie jest to godne wyjaśnienie. Czy był zdenerwowany, że ma zdrowe dziecko? A może nie chciał wziąć córki w ramiona? Po cholerę mi taki człowiek u boku? Już wcześniej zawiódł jako ojciec.

Mieliśmy iść do naszego mieszkania, ale powiedziałam, że tam nie idę. Niech mój mąż dalej się denerwuje i martwi, a potem pojadę z córką do rodziców.

Byłam bardzo urażona. Kto jest winny, że to nie był chłopiec? A co to za różnica? Wygląda na to, że mojego męża zaczęła boleć czaszka od myślenia o tym, komu przekazać swój tron i poddanych.

Moi rodzice myśleli, że próbuję dać mu nauczkę, ale ja byłam bardziej zdeterminowana. Następnego dnia poprosiłam matkę, by zaopiekowała się dzieckiem, a sama złożyłam pozew o rozwód.

To działanie zaskoczyło wszystkich. Ale moi rodzice milczeli, a kiedy moja teściowa się dowiedziała, próbowała mnie przekonać, że się mylę.

Teściowa krzyczała na mnie, że mój syn jest zdenerwowany, myślał, że będzie miał chłopca, już był w nastroju. Minie trochę czasu, pogodzi się z tym i pokocha córkę. Dlaczego rujnuję rodzinę?

Zapomnieli tylko zapytać mnie, czy potrzebuję mężczyzny, który będzie „znosił” moją córkę. Był zdenerwowany! To nie jest zachowanie dorosłego mężczyzny, ale małego, zasmarkanego chłopca.

Nawet jeśli był zdenerwowany, mógł to jakoś zachować dla siebie, nie pokazując mi tego, nie pokazując tego wszystkim swoim krewnym. Ale sposób, w jaki to zrobił, był bestialstwem najwyższego rzędu.

Nie chcę nawet rozmawiać z moim mężem. Nawiasem mówiąc, nie zamierza jeszcze wychodzić. Minęły dwa tygodnie, odkąd zostałam zwolniona, a on zadzwonił tylko kilka razy, żeby sprawdzić, jak długo będę cierpieć z powodu tego nonsensu.

A potem zadzwonił i kazał mi iść do domu, co z tego, że urodziła się dziewczynka. To było tak, jakbym kupiła zły rodzaj pomidorów na targu. No dobra, kupiłam zły rodzaj, ale co mogę zrobić, zjemy je. Zrobił mi przysługę.

Nie potrzebuję takich usług. Niech je sobie pchnie gdzie indziej. Wolę sama wychowywać córkę, niż mieć w pobliżu takiego „wspaniałego” tatę, który nie umie myśleć i postępować właściwie.

Moja teściowa próbuje nas pogodzić, ale nie widzę w tym sensu. Mój mąż nie dorósł jeszcze do tego, by zrozumieć, co zrobił źle. Nie uważa się za winnego czegokolwiek. I to jest najgorsze.

Moja mama pomogła mi i mojemu mężowi kupić mieszkanie. Ale jego rodzice bardzo nas rozczarowali

Kobieta zadzwoniła do sąsiadki, aby poskarżyć się na swoje dzieci, ale ta nie chciała jej słuchać: „Najpierw się uspokój. A potem zadzwoń”

Moja synowa nie pozwala mi wychowywać wnuka, mimo że wiem, co jest dla niego najlepsze: w ogóle się nim nie zajmują