„Nie zamierzam całe życie chodzić w szlafroku z garnkami i patelniami”: wyjaśniłam mężowi, że nie zrezygnuję z pracy dla dobra mojej rodziny

Mój mąż jest przeciwny temu, żebym pracowała. Nie wiem dlaczego, ale faktem jest, że każda nasza rozmowa na temat mojego pójścia do pracy kończy się skandalem.

Zaraz po ukończeniu studiów, zanim jeszcze przepracowałam kilka miesięcy, wyszłam za mąż i urodziłam dziecko.

Byłam na urlopie macierzyńskim przez dokładnie trzy lata, a kiedy nadszedł czas powrotu do pracy, dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży.

Oczywiście przez następne trzy lata nie czekały na mnie nic poza pieluchami i koszulkami. Tylko matki na urlopie macierzyńskim mogłyby mnie zrozumieć.

W końcu to one wiedzą, jak to jest siedzieć w domu przez kilka lat z rzędu i nie wychodzić na światło dzienne. Wyjście do sklepu spożywczego i zabranie dzieci na plac zabaw się nie liczą.

screen Youtube

Z natury jestem karierowiczką, ważna jest dla mnie praca, zarabianie pieniędzy, bycie znaczącą i osiąganie celów, więc urlop macierzyński był dla mnie katastrofalny.

Można odnieść wrażenie, że nie kocham swoich dzieci i są dla mnie ciężarem, ale to kompletne złudzenie. Bardzo je kocham, a moje dzieci są dla mnie najcenniejsze.

Ale fakt, że duchowo i psychicznie muszę pracować i chcę się rozwijać jako specjalista, jest dla mnie również bardzo ważny.

Kiedy moje drugie dziecko poszło do przedszkola, pomyślałam o powrocie do pracy.

Pomyślałam, że pozwolę mu się trochę przyzwyczaić do przedszkola, a jak tylko wszystko się unormuje, od razu zacznę pracować.

Kiedy znowu zaczęłam mówić o pracy, mąż zapytał mnie, po co mi ona. Jego zdaniem żyjemy dobrze, niczego nie potrzebujemy, jego pensja jest wystarczająca. Więc nie ma potrzeby być kreatywnym, wystarczy zostać w domu, opiekować się dziećmi i gotować barszcz.

Takie podejście bardzo mnie złościło. Nie planowałam być kurą domową przez całe życie. Chcę wyjść do społeczeństwa, chcę się komunikować, chcę być ważna i potrzebna!

Mój mąż zaczął mówić mi o dzieciach, że mnie potrzebują i że kiedy pójdę do pracy, nie będę w stanie poświęcić im tyle czasu, co teraz. Nie zgodziłam się: wśród moich znajomych są tacy, którym udaje się robić wszystko: spędzać czas z dziećmi i chodzić do pracy.

Mój mąż zaczął mi mówić, że nie przepracowałam ani jednego dnia i nie mam pojęcia, jakie to trudne. Do tego jeszcze dzieci, które proszą o jedzenie i bajkę na dobranoc!

Bez względu na to, co mówił, nadal nie mógł mnie przekonać. Postanowiłam, że będę bronić swojego zdania w tej sprawie. Powiedział, że nie będę w stanie tego zrobić, a może bał się, że zacznę zarabiać więcej niż on.

To jeszcze bardziej mnie rozzłościło. W końcu moje słowa i pragnienia nie były dostrzegane ani brane pod uwagę. Drwiny mojego męża sprawiły, że poczułam tylko nienawiść i złość.

Uważał, że ma prawo decydować za mnie, jak mam żyć i co robić. Wierzę, że kochający mąż powinien wspierać swoją żonę we wszystkich jej przedsięwzięciach.

Bez względu na to, jak szalony może wydawać się twój pomysł (nawet jeśli sam go rozumiesz), a twój ukochany mówi, że jest fajny i próbuje pomóc ci wdrożyć twój plan, dbaj o niego, zachowaj go i nie oddawaj.

Moja córka chce, żebym spędzała wolny czas z wnuczką, ale ja mam tyle planów dla siebie: „Mamo, a co ze mną, kto mi pomoże z dzieckiem”

Dwie starsze kobiety w kolejce zaczęły rozmawiać i jedna zaczęła skarżyć się drugiej, że jej dzieci nie dzwonią do niej i nie przychodzą w odwiedziny: „Nie martw się, ona zadzwoni”

Moja matka jest emerytką, więc pomagam jej z pieniędzmi, ale ona wydaje je na inne rzeczy: „Muszę żyć dla siebie, bo całe życie pracowałam”