Moja córka chce, żebym spędzała wolny czas z wnuczką, ale ja mam tyle planów dla siebie: „Mamo, a co ze mną, kto mi pomoże z dzieckiem”

Chcę się rozwijać, ale moja córka upiera się, że robię bzdury i marnuję na nie czas, kiedy mogłabym pomagać wnuczce.

Ale ja nie jestem gotowa siedzieć z dzieckiem przez cały czas. Oczywiście lubię moją wnuczkę, ale mam własne życie i zainteresowania.

Bardzo lubię uczyć się czegoś nowego, a na emeryturze mam ku temu świetne możliwości.

Nie po to kupiłam dwa mieszkania, żeby na emeryturze cały czas oglądać telewizję i zajmować się wnukami. Nie widziałam życia w ten sposób z powodu pracy.

Dostałam w spadku po rodzicach mieszkanie, w którym mieszkałam z córką. Nigdy nie byłam mężatką, urodziłam dziecko „dla siebie”, kiedy zrezygnowałam z pomysłu poślubienia porządnego mężczyzny.

screen Youtube

Wiedząc doskonale o katastrofalności mojego wyboru, zdecydowałam, że nie będę psuć życia mojemu dziecku z nieodpowiednim ojcem, bez małżeństwa, bez zobowiązań.

Rodzice mnie wspierali, więc spokojnie urodziłam i wychowałam dziecko z pomocą rodziców. Ale moi rodzice odeszli zbyt wcześnie.

Moja matka odeszła, gdy moja córka właśnie zaczęła chodzić do przedszkola. Mój ojciec ciężko przeżył jej odejście, więc pięć lat później również odszedł. Zostałyśmy z córką same.

Mieszkanie było dwupokojowe i wystarczało dla mnie i córki. Postanowiłam jednak, że póki jeszcze mam taką możliwość, powinnam kupić córce mieszkanie na przyszłość, żeby było jej łatwiej.

Musiałam wziąć kredyt hipoteczny, który spłaciłam, wynajmując kupione mieszkanie. Było ciężko, ale rozumiałam, dlaczego to robię.

Kiedy już uporządkowałam jedno mieszkanie, postanowiłam wziąć drugie, to dla siebie, żeby na emeryturze nie być ciężarem dla córki, tylko mieć dodatkowy dochód.

Schemat był już opracowany, więc było łatwiej. Zwłaszcza że wynajmowaliśmy już dwa mieszkania naraz. Później jednak córka wyszła za mąż i wyprowadziła się do własnego mieszkania, ale i tak dawałam sobie radę.

Moja praca była dobra, ale bardzo się denerwowałam. Moje oko drgało, nie spałam dobrze, a moje nerwy były wszędzie. Z niecierpliwością czekałam więc na emeryturę. Zwłaszcza po tym, jak w końcu udało mi się spłacić czynsz.

Teraz jestem na emeryturze, dobrze się wyspałam, wyleczyłam nerwy i zdecydowałam, że czas żyć dla siebie. Nie mam dużo pieniędzy, ale coś mam, więc dlaczego nie sprawić sobie przyjemności?

Nie mam na myśli drogiego jedzenia czy ubrań, lubię uczyć się czegoś nowego. Chodzę na różne warsztaty i wykłady otwarte, a teraz postanowiłam zapisać się na kurs manicure.

Co w tym złego? Umiem rysować, mam wytrwałość i to rzemiosło mnie interesuje. To znaczy, chcę i mogę sobie na to pozwolić. Poza tym może to również przynieść pewien dochód.

Ale moja córka nie wspiera mnie w moich staraniach. Uważa, że starzeję się, więc robię bzdury.

Moja córka tylko się roześmiała, mówiąc, że w moim wieku to niepoważne.

Dziecko chodzi do przedszkola, nie choruje częściej niż inni, moja córka nie ma kredytu hipotecznego, a ja zabieram wnuczkę do siebie na weekendy. Jakiej jeszcze pomocy potrzebuje?

Myślę, że już wystarczająco jej pomogłam, ponieważ ona i jej mąż nie walczą o spłatę kredytu hipotecznego.

Ale moja córka nie może się uspokoić, a każda jej rozmowa dotyczy tego, jak marnuję pieniądze i czas i robię z siebie głupka.

Czego mam się wstydzić? Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. Poza tym jestem w tym całkiem dobra.

Zamierzam skończyć kurs manicure, potem zapisać się na kurs promujący moje usługi i zacząć pracować. Tak, aby zarówno moja dusza, jak i portfel były szczęśliwe.

A potem może wezmę udział w kilku innych kursach. Na przykład, aby nauczyć się pleść dredy lub robić brwi. Lubię uczyć się czegoś nowego, ale moja córka chce mnie zatrzymać w domu i wcisnąć mi dziecko.

Na razie mam cierpliwość, żeby z nią spokojnie rozmawiać, ale czuję, że niedługo ta cierpliwość się skończy i wtedy będziemy się kłócić. Nie chcę tego, ale też nie pozwolę, żeby mnie zaniedbywała. Zrobiłam już wszystko, co mogłam dla mojej córki.

Dwie starsze kobiety w kolejce zaczęły rozmawiać i jedna zaczęła skarżyć się drugiej, że jej dzieci nie dzwonią do niej i nie przychodzą w odwiedziny: „Nie martw się, ona zadzwoni”

Moja matka jest emerytką, więc pomagam jej z pieniędzmi, ale ona wydaje je na inne rzeczy: „Muszę żyć dla siebie, bo całe życie pracowałam”

Żona mojego brata wyrzuciła go z mieszkania i miała do tego prawo, chociaż mój brat i matka tak nie uważają