Dwie starsze kobiety rozmawiały w kolejce do przychodni. Były bardzo stare. Jedna powiedziała drugiej, że jej córka rzadko dzwoni.
Rozmowa w ogóle nie dotyczyła córki. To była zwykła rozmowa… Zaczęły więc rozmawiać o życiu, o tym, kto z kim mieszka, czy jest ktoś, kto może pomóc.
I jedna kobieta, Katarzyna, z siwymi bujnymi włosami, powiedziała, że jej syn przychodzi co wieczór, mieszka niedaleko. Wnuk też często przychodzi. Dzwonią, nawet mnie to męczy.
Mówi im, żeby dzwonili tylko w interesach. Martwią się o nią. Często odwiedza mnie też synowa. To jest nawet męczące, szczerze mówiąc.
Druga kobieta, Marta w berecie, powiedziała ze smutkiem, że córka rzadko do niej dzwoni.
Katarzyna pocieszająco i pouczająco wyjaśniła, że dzieci mają dużo do zrobienia, dużo pracy. Nie należy im przeszkadzać.
Czasami nie mogą często dzwonić, bo są bardzo zajęte. Być może córka była zajęta pracą — Katarzyna starała się uspokoić nową znajomą.
A szczupła kobieta w berecie odpowiedziała z wahaniem, że może i tak, ale wciąż czekała, aż złoży jej życzenia urodzinowe.
Moja córka nie przywitała się z Martą ani nie zadzwoniła do niej od pięciu lat. Nie ma czasu, rozumiem…
A Katarzyna nie potrafiła odpowiedzieć. Z delikatności mówiła głośno o sztucznych zębach. Teraz takie drogie, tylko pomyśleć!
A kobieta w berecie, Marta, cicho i z zakłopotaniem powtórzyła, że można jej pogratulować urodzin. Nieczęsto się to zdarza.
Rozumiem, że jest zajęta. Ale w urodziny się czeka, wie pani…
Katarzyna mówiła dalej o swoich zębach. A kobieta w berecie, Marta, patrzyła smutno na swój stary telefon, jakby na coś czekała.