Było to w dawnych czasach. W wiosce były dwie kobiety, każda z młodą córką. W tamtych czasach nie wszystkie dzieci przeżywały, ale te dziewczynki dożywały szesnastego roku życia.
To było ciężkie życie. Musiały karmić i wypasać bydło, czyścić stodołę, przynosić wodę, rąbać drewno, prać ubrania w rzece, uprawiać zboże i warzywa.
A kobiety miały złych mężów, pecha w życiu, tak się po prostu stało.
Były wydawane za mąż bez pytania. Ci mężczyźni byli pijani i źli. I leniwi. Kobiety nosiły wszystko na plecach. Wcześnie się starzały, nie widziały światła dziennego, pracowały i starały się zadowolić swoich mężów, aby uniknąć skandali.
A ich córki kwitły. Matki kochały swoje córki i dawały im wszystko, co najlepsze, co jest prawdą.
A jedna matka, Lara, włożyła rzeczy córki do torby. Włożyła końcówkę chleba i ziemniaki. Zabrała córkę na obrzeża wioski, dała jej garść miedzianych monet i srebrne kolczyki. To było wszystko, co miała.
Powiedziała: „Idź, Natalia, do miasta. Szukaj szczęścia. Naucz się dobrego rzemiosła. Naucz się czytać i pisać. Boję się pozwolić ci odejść, ale jeszcze gorzej jest tu zostać. Czeka cię tu mój gorzki los. Idź!”
Rozdała wszystko, co zgromadziła w ciągu swojego życia. Przez długi czas patrzyłam, jak moja córka idzie drogą. Dużo płakała.
Ale Natalia dotarła do miasta. Poszła do pracy w fabryce, było ciężko. Ale w fabryce była szkoła i nauczyli ją czytać i pisać. Natalia ciężko pracowała.
Potem dostała lepszą pracę, dla tych, którzy umieli czytać i pisać, w szpitalu. Tam kontynuowała naukę i została położną. Poznała miłego i skromnego mężczyznę, ratownika medycznego.
Pobrali się, założyli własny dom, a jej mąż studiował, aby zostać lekarzem, był wytrwałym facetem. Mieli dzieci. Natalia wynajęła wózek i pojechała z dziećmi i mężem do matki. Jej ojciec zmarł.
A oni przyjęli jej matkę do swojego domu — to było szczęście. Moja babcia nauczyła się radości spokojnego i szczęśliwego życia rodzinnego. Modliła się do Boga o szczęście, które miała.
A inna matka w wiosce powiedziała swojej młodej córce: „Nigdzie nie idź. Zostań ze mną. Jak mam sobie sama poradzić z bydłem i pijakiem?
Zostań ze mną, w mieście nie jest bezpiecznie dla dziewczyn. Nie możesz opuścić domu, nie możesz zostawić matki. Musisz żyć tak, jak ja żyłam, i ty też musisz żyć. Wiesz, taki jest nasz plan.
Córka została w domu rodziców. Podzieliła los matki, tak jak chciała. A sama zmieniła się w wyczerpaną, udręczoną staruszkę, wyglądającą jak siostra matki.
I patrzyła, biedactwo, jak Natalia przyjeżdża z mężem i dziećmi po matkę najlepszym powozem, na koniu z dzwonkami…
Obie matki kochały swoje córki. Ale jedna pozwoliła im wybrać własne przeznaczenie. Pomogła im oddzielić się od nieszczęścia. Druga dzieliła się swoim nieszczęściem z córką. Kazała jej żyć własnym życiem.
I to jest bajka. Ale to prawda. Czasem nawet kochająca matka chce, by jej córka powtórzyła jej los. Chociaż przeklina i beszta swój własny los. A w słowach życzy swojemu dziecku dobrze.
A przynajmniej tak się wydaje. Ale w zacisznym zakątku swojej duszy, jak powiedzieli wielcy psychologowie i filozofowie, pragnie, aby jej córka powtórzyła swoje życie. Nie chce, by jego córka żyła lepszym życiem.
I tłumaczy to troską, obowiązkiem, miłością — wszelkiego rodzaju dobrymi i słusznymi słowami. I trzyma córkę mocno…
Ale oni znali i obserwowali życie. To się zdarza. Chociaż takie matki płaczą nad nieszczęsnym losem swoich córek. Który same im przekazały.