„Każdy twierdzi, że ma spadek, ale ja uważam, że powinien go otrzymać ten, kto zainwestował najwięcej: pokazałam, że jestem najlepsza”

Dorastałam w dużej rodzinie. Nie, nie mieliśmy siedmiorga dzieci. Tylko 4. Ale i tak wystarczająco dużo, by upchnąć je w małym mieszkaniu.

Później mój tata zamienił nasz stary dom na trzypokojowe mieszkanie i zbudował domek na wsi. Niektóre rodziny wyróżniają się spójnością i życzliwością.

Nie mogę powiedzieć tego samego o mojej. Mój brat i siostry często się kłócili.

Byliśmy tak różni, że nie mogliśmy się dogadać. Zaczęło się to w dzieciństwie, ale trwa do dziś.

Mój brat dorósł jako pierwszy. Wstąpił do wojska, a później się ożenił. Przestał wracać do domu. Dzwonił nawet sporadycznie. Nawiasem mówiąc, jest okropnym szefem.

screen Youtube

Jego żona zarządza wszystkim w jego rodzinie. Kiedyś próbowaliśmy ich odwiedzić, ale jego synowa nie była z tego zadowolona. Ostatni raz moi rodzice byli u nich 15 lat temu.

To było wszystko. Od tamtej pory to były tylko rozmowy telefoniczne. I to pomimo faktu, że mieszkamy w sąsiednich regionach.

Potem była moja średnia siostra, która rzuciła studia z powodu swojej wielkiej miłości. Wybrała pewnego artystę. Włóczyła się z nim po miastach i wsiach.

Nie mieli dachu nad głową, ale cieszyli się sztuką i wzajemną miłością. I wtedy mój mąż zostawił moją siostrę w ciąży w jednym mieście. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, zaproponowaliśmy jej powrót do domu. Powiedzieliśmy, że wszystko jej wybaczymy i nawet nie będziemy jej tego wypominać.

Ale ona była z nas dumna. Odmówiła. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że już urodziła i wychodzi za mąż za mężczyznę, który ma mieszkanie. Oczywiście nikt nie zaprosił nas na ślub. Ale to było w porządku. Najważniejsze było to, że dobrze jej się żyło.

Moja młodsza siostra pozostała w naszym mieście. Szuka bogatego dżentelmena. Wiek, wzrost, waga, styl — nic z tego nie ma dla niej znaczenia.

Najważniejsze to mieć jak najwięcej pieniędzy. Moi rodzice zawsze najbardziej kochali moją najmłodszą siostrę. Więc ją rozpieszczali. W szkole uczyła się chaotycznie, nie chciała nigdzie iść, ale była dobra z urody.

Mimo to miała szczęście. Wyszła za mąż za biznesmena. Teraz żyją długo i szczęśliwie i wychowują córkę. Później biznes mojego ukochanego splajtował, a kiedy jego rezerwy gotówkowe się wyczerpały, moja siostra uciekła od niego.

Zwróciła się do jego bogatego przyjaciela. Dziewczyna dbała o siebie, ale nawet nie pamięta swoich rodziców. Nie dała im ani grosza.

A ja milczę na temat swojego życia. Nie ułożyło mi się. Byłam mężatką, mam dwójkę dzieci i męża, który sięgnął po alkohol. Miałam dwupokojowe mieszkanie.

Niedawno zamieniłam je na kawalerkę i pokój w akademiku. Z tego drugiego eksmitowałam mojego chłopaka. Myślę, że tak będzie wygodniej dla nas wszystkich.

Żałuję tylko, że nie spędzam wystarczająco dużo czasu z dziećmi. Nie mam czasu: najpierw opiekowałam się ojcem, który doznał dwóch mikrowylewów, potem mama miała problemy z sercem.

Muszę być z nimi cały czas. Nie zostawię ich. W końcu to moi rodzice.

Oboje mają ponad 80 lat i ledwo chodzą — współczuję im.

A ja mam dzieci do wychowania. W przeciwnym razie zapamiętają mnie na starość. Jestem więc rozdarty między dwiema rodzinami.

Całe życie biegam tam i z powrotem. Moje dzieci już dorosły. Zostawiłam swoje mieszkanie rodzinie syna i zamieszkałam z córką i jej mamą.

Teraz codzienna rutyna jest łatwiejsza, ale nie mniej kłopotliwa. Rano muszę wszystkich nakarmić, potem posprzątać dom, zająć się gospodarstwem, potem zabiegi, pranie, obiad, ogród i kolacja.

Zasypiam dopiero po północy. Moja córka przynajmniej trochę pomaga. I to już jest dobre. Ale nie zostanie ze mną całe życie, musi studiować, a potem wyjść za mąż. Zrujnowałam jej dzieciństwo.

Ale gdyby moje siostry lub brat przyjechali choć raz… Ale wszystko, co od nich dostałam, to skromna suma pieniędzy na lekarstwa, i to raz w roku. A fizyczna pomoc jest dla nich albo trudna, albo krępująca. Cóż, nie narzekam. To chyba mój obowiązek.

Ale kiedy przyszło do spadku, wszyscy nagle się pojawili. Mieli czas i obrzydzenie zniknęło. Ale myślę, że to źle. Z góry poprosiłam rodziców o przekazanie mi daczy. W końcu poświęciłam im całe swoje życie.

Teraz chcę ich poprosić, aby dali mi również mieszkanie. Ponieważ wiem, co się stanie, jeśli będą zwlekać.

Chcę, żeby wszystko było sprawiedliwe. Niech moja rodzina pozna wartość ciężkiej pracy. Nie oddam im nawet okruszka domu moich rodziców. Nie zasługują na to!

„Po raz pierwszy od tylu lat zobaczyłam moją przyrodnią siostrę. Porozmawialiśmy i to wystarczy, nie chcę już z nią rozmawiać”

„Moja siostra z dwójką dzieci wyszła za mąż za mężczyznę z trójką dzieci. Teraz oboje udają, że są szczęśliwi, ale rozumiem, że to po prostu niemożliwe”

„Moja teściowa całe życie żyła na koszt męża, a kiedy odszedł, nie zaczęła zarabiać na życie: nie zamierzam jej utrzymywać”