„Mój mąż opuszczał rodzinę i odchodził do innej kobiety, a potem wracał, jakby nic się nie stało. Powiedziałam, że powinniśmy się rozwieść”

Mam czterdzieści dwa lata. Wielu mężów moich przyjaciółek opuściło, niektórzy już wrócili. To taki interesujący wiek. Ale mój Filip jest mistrzem opuszczania i wracania.

Nawet mi go żal, biedak. Potrafiłam zrozumieć jego problemy. Nie można tu chodzić na basen ani na siłownię… A on wciąż znajduje okazje, by szukać tej idealnej kobiety.

Pewnego dnia powiedziałam mu, że to już nie jest śmieszne, że już policzyłam i okazało się, że wychodził i wracał dziesięć razy. To już jedenasty raz.

Filip spojrzał na mnie ze zdziwieniem i zapytał, czy zamierzam go zaakceptować, czy nie. Spojrzał na mnie wręcz nieszczęśliwie, jakbym swoimi wyliczeniami psuła dramatyzm sytuacji.

Powiedziałam mu, że moje dzieci dorosły i nie potrzebuję już męża. Tak więc problem niezadowolenia z życia leży wyłącznie po jego stronie.

Tylko on zna go od środka. To do niego należy jego rozwiązanie. Nie muszę brać odpowiedzialności ani podejmować decyzji.

Szybko wyjaśnił, czy to oznacza, że wszystko pozostanie tak, jak było między nami.

Nigdy wcześniej nie wrócił bez takiej niespodzianki. Odchodził cicho i niezauważony. Przychodził z gwałtownymi wyrzutami sumienia, a nie z garścią żądań. A teraz musiałam go całkowicie zepsuć.

Nie potrzebuje już tylko akceptacji po swoich przygodach. Teraz trzeba mu zafundować magiczną przemianę ze łzami moich wyrzutów sumienia: jak mam nie płakać, prawie przegapiłam tego „niesamowitego mężczyznę”.

Ze znużeniem odpowiedziałam, że nie. Po moim obojętnym spojrzeniu mógł się domyślić, że już dawno zrezygnowałam z jego wyjazdu i powrotu.

Filip powiedział, że wtedy się rozwiedziemy. A ja łatwo się zgodziłam. W rzeczywistości oficjalnie rozwiedliśmy się już trzy razy. Czwartego oficjalnego rozwodu nie mogę już uznać za tragiczny.

On nie opuszcza mnie. Wchodzi do mieszkania. Patrzy, co jest w lodówce. Robi sobie kilka kanapek. Nalewa sobie herbaty. A potem siada przed wielkim telewizorem, który kupił przed wyjazdem.

Zapytałam go sarkastycznie, dlaczego nie zamieszka z inną kobietą. Filip powiedział, że tym razem zostawia mnie, a nie kogoś innego. Przemyślał wszystko — powiedział z tragiczną miną, oglądając program o leniwcach, które wiszą na gałęzi cały dzień i jedzą liście.

Łapię się na myśli, że mój mąż jest taki jak one. Wygląda na to, że on po prostu lubi być w zawieszeniu. Nie chce być ze mną ani beze mnie, po prostu się nudzi. W ten sposób się bawi.

Dobrze, że mamy cztery pokoje. Więc po prostu idę do swojego pokoju. Muszę się jeszcze nauczyć nowego makijażu. Pracuję w salonie piękności jako wizażystka. I biorę udział w zdalnym szkoleniu z fajnym mistrzem. W ten sposób mogę zarobić jeszcze więcej pieniędzy.

Minęły około trzech tygodni. Wszystko pozostaje bez zmian. Mój mąż nie wychodzi. A ja o nic go nie pytam. Dzieci są gotowe pogratulować nam powrotu do siebie. Ale wyjaśniam im, że to przedwczesne. Mój syn i córka chichoczą.

Oni również przestali postrzegać nasze spotkania i rozstania jako tragedię. Sytuacja od dawna jest źródłem żartów w rodzinnym gronie.

Zażartowałam nawet z córką, kiedy zięć wrócił, że dla odmiany mogłaby mieć innego mężczyznę. Trzeba być świadomym nowoczesnych trendów.

Filip zmarszczył brwi z niezadowoleniem. Wydaje się nie rozumieć, że nikt nie może już traktować tej sytuacji poważnie.

Wieczorem zapytał mnie, czy mam kogoś, bo za każdym razem mnie zostawia.

Zapytałam go, skąd mu się to wzięło. W rzeczywistości od dawna nie mieszkamy z nim jako mąż i żona. Więc nie muszę tego zgłaszać. Ale zastanawiam się, skąd wziął pomysł, że ja też mogłabym go zostawić, a nie tylko on mnie.

Spojrzał na mnie podejrzliwie i ośmielił się być zazdrosny. Ale co go to obchodzi, przecież zamierzał się rozwieść. Ale Filip powiedział, że nagle zmienił zdanie co do rozwodu.

Powiedziałam mu, że jeśli mnie kocha, to nie ma dla niego znaczenia, czy mam chłopaka, czy nie.

Wtedy Filip wpada w histerię. Zaczyna dowiadywać się szczegółów. Grozi mi rozwodem.

Nie wytrzymałam i powiedziałam, że mam go tak dość, że niezależnie od tego, czy ktoś jest, czy go nie ma, na pewno nigdy mu nie powiem. A jeśli znowu odejdzie, nigdy nie wróci.

Nagle zamilkł. Zamrugał tylko oczami w przerażeniu. Wydaje się, że rozumie. Ale dopiero czas pokaże, czy choroba polegająca na zwracaniu na siebie uwagi ukochanego przeszła przez odejścia i powroty.

„Mój mąż opuszczał rodzinę i odchodził do innej kobiety, a potem wracał, jakby nic się nie stało. Powiedziałam, że powinniśmy się rozwieść”

„Moja teściowa przyprowadziła byłą dziewczynę mojego męża na przyjęcie urodzinowe wnuczki: wstyd jej, wszyscy obecni nie rozumieli tego zachowania”

„Teściowa zabrała mojego syna do siebie na całe lato i dała pieniądze na jego utrzymanie swojej córce: wasz Dawid jest rozpieszczonym chłopcem, nie potrzebuje tyle pieniędzy”