„Wychowaliśmy naszą wnuczkę i daliśmy jej wszystko, co mogliśmy, a ona wyszła za mąż i powiedziała, że jest dorosła: przestań zawracać nam głowę swoimi radami”

Mój mąż i ja jesteśmy po sześćdziesiątce. Oboje jesteśmy na emeryturze, a wśród bliskich krewnych mamy tylko własną wnuczkę Annę.

Tak się złożyło, że jej rodzice odeszli dość wcześnie, więc całkowicie zajęliśmy się jej wychowaniem.

Nasza wnuczka zawsze rosła ku naszej radości. Była mądra i piękna. Skończyła szkołę ze złotym medalem, uniwersytet z czerwonym dyplomem i miała przyzwoitą pracę.

Krótko mówiąc, zawsze miała się czym pochwalić sąsiadom. A co najważniejsze, zawsze nas słuchała i stosowała się do naszych rad.

Na pierwszym roku studiów moja wnuczka poznała chłopaka o imieniu Michał. Od razu się w sobie zakochali, zaczęli się spotykać, a od drugiego roku zamieszkali razem.

screen Youtube

Nigdy nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń do chłopaka naszej wnuczki, Michał to dobry facet.

Ale z biegiem lat ich związek wydawał się być w stagnacji. Nie oświadczył się Annie, nie rozmawiali nawet o wspólnej przyszłości.

Mój mąż i ja oczywiście nie mogliśmy się tym nie martwić. Byliśmy absolutnie pewni, że Michał miesza wnuczce w głowie.

W tym samym czasie, kiedy próbowaliśmy z nią o tym porozmawiać, wzięła wszystko w swoje ręce.

Zapytałam ją, czy po tylu latach spotykania się powinni pomyśleć o małżeństwie. A moja wnuczka zaczęła mówić, że w ich czasach to nie było najważniejsze, najważniejsza była samorealizacja.

Nie mogłam tego zrozumieć, ale próbowałam się powstrzymać. W końcu mieli świetny związek, nic nas nie krępowało. A może po prostu taka jest młodzież. Starałam się rzadziej prowadzić takie rozmowy, ale czasem nie mogłam się powstrzymać.

Aż w końcu mi się poszczęściło! W zeszłym roku, po ośmiu latach związku, mając prawie dwadzieścia siedem lat, Michał oświadczył się Annie! Nasze szczęście z mężem nie miało granic. Wydawało się, że główny ból serca zniknął. Ale wkrótce pojawił się nowy problem.

Nasza wnuczka powiedziała nam, że nie mają zamiaru się pobierać! Pobiorą się, a potem polecą na miesiąc miodowy. Powiedziała, że wolą wydać pieniądze na wakacje niż karmić całą rzeszę dalekich krewnych.

Oczywiście w słowach wnuczki była logika. Ale jej dziadek i ja wciąż byliśmy w szoku. Jak ona mogła to zrobić? Mogli po prostu odrzucić wszystkie tradycje! W końcu ślub to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, dzień, który wszyscy zapamiętają. Anna i Michał nie chcieli jednak słuchać żadnych naszych argumentów.

Ale zaakceptowaliśmy to. Najważniejsze, że teraz nasza wnuczka i jej chłopak zostaną mężem i żoną. I fakt, że nie było żadnych uroczystości, przetrwaliśmy.

Któregoś dnia przeżyliśmy kolejny szok. W rozmowie z wnuczką wspomniałam, że wszystko dzieje się w swoim czasie. Jeśli wyszła za mąż późno, to było to konieczne. A teraz jest najlepszy czas na dzieci. Wciąż mam zdrowie, a moja głowa jest we właściwym miejscu.

Anna oszołomiła mojego męża i mnie, mówiąc nam, że nie planują mieć dzieci w ciągu najbliższych kilku lat.

Wytłumaczyłam jej, że nie może tak mówić, że ta nowa moda nie jest dla niej. Wnuczka zaczęła mnie uspokajać, że po prostu nie są gotowi, a z czasem wszystko jest możliwe.

Co to znaczy, gdy ma 30 lat, czy naprawdę chce być sama na starość?

Anna kazała mi nie zawracać jej głowy i wyszła, trzaskając drzwiami. Wieczorem opowiedziałam wszystko mężowi. Był tak samo zszokowany jak ja, ale namawiał mnie, żebym się uspokoiła. Powiedział, że dzisiejsza młodzież jest zupełnie inna.

I bardzo trudno jest mi to zaakceptować. Byłam gotowa tolerować to, że Ania i Michał długo nie brali ślubu, że nie mieli wesela takiego, jakie powinni mieć. Ale niechęć do posiadania dzieci — to nigdy nie zadziała w mojej głowie!

Jednocześnie nie chcę dręczyć wnuczki moimi poglądami. Nie wiem nawet, co teraz z tym wszystkim zrobić.

„Zdałem sobie sprawę, że przez całe życie byłem maminsynkiem. Z tego powodu prawie straciłem żonę: miałaś urodzić chłopca, a nie dziewczynkę”

„Była żona mojego chłopaka nadal wtrąca się w jego życie po rozwodzie: wiesz, jak gotować, bo Kacper to uwielbia”

„Kiedy odwiedza nas teściowa, potrafimy się kłócić tygodniami: dlaczego mój syn zmywa naczynia, kiedy powinien odpoczywać”