„Kiedy odeszła moja mama, tata zamieszkał z nami i zaczął ustalać własne zasady: „Nauczę cię wstawać wcześnie”

Sześć miesięcy temu musieliśmy zabrać mojego tatę do nas, ponieważ moja mama odeszła, a on nie mógł sobie z tym poradzić.

Ale mój tata był przyzwyczajony do rządzenia moją mamą przez całe życie i wszystko było robione na jego polecenie.

Ale ja mam swój własny dom i swoje własne zasady, więc nie będziemy się naginać do tyłu i chodzić w szeregu.

A on jest urażony — nie jest szanowany, jego zdanie nie jest brane pod uwagę.

Mój ojciec miał wylew jakieś dwa lata temu. Na początku tylko leżał, potem mama postawiła go na nogi.

Teraz wszystko prawie wróciło do normy, ale chodzi z trudem i prawie nic nie może zrobić prawą ręką, nie jest dobrze posłuszny.

Za życia mamy mieszkali z nią normalnie, ona się nim zajmowała, gotowała, sprzątała. Ale kiedy odeszła, zdaliśmy sobie sprawę, że tata nie może żyć sam.

Postanowiliśmy zabrać go do nas, bo codzienne dojazdy z przedmieść do jego mieszkania były bardzo trudne i czasochłonne.

Tata opierał się, ale po jego żądaniach, aby zostawić go w spokoju, mieszkał sam przez tydzień i opamiętał się.

Jego mieszkanie zostało zamknięte, rzeczy spakowane i przeniesione do domu mojego męża i mojego. Na szczęście jest tam wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich.

Przez całe życie mój ojciec uważał się za szefa rodziny, rządził moją matką, narzucał zasady, nadymał policzki. Wiedziałem, że matka po prostu pozwalała mu się tak zachowywać.

Kochała go, nie przeszkadzało jej zachowanie taty, przyjmowała je spokojnie, a nawet z humorem.

Co więcej, mama zawsze wiedziała, jak go przekonać do podjęcia decyzji, której potrzebowała. Prawdopodobnie dzięki temu w związku panowała harmonia.

Złą rzeczą było to, że po wprowadzeniu się do nas, mój tata nadal uważał się za szefa rodziny. Mimo że nie mam już piętnastu lat i mam męża, który też nie jest głupim chłopcem.

Ale to nie przeszkadzało mojemu ojcu. Zadomowił się na kilka dni, a potem zaczął narzucać własne zasady.

Oboje z mężem pracujemy zdalnie, często w nocy, ponieważ internet jest szybszy i nic nas nie rozprasza.

Oczywiście, jeśli pracujesz do czwartej nad ranem, śpisz do jedenastej, jeśli nie ma pilnych spraw.

Mój mąż i ja jesteśmy przyzwyczajeni do takiego harmonogramu, żyjemy tak od lat. Radzimy sobie ze wszystkim, wszystko nam odpowiada.

Ale mój tata uznał, że tylko leniwi ludzie mogą tyle spać. On sam zwykł wstawać nie później niż wpół do ósmej.

Jak sam nam powiedział, wytrzymał cały tydzień, obserwował, a potem postanowił skierować nas na właściwą drogę.

Zaczął budzić nas o ósmej rano, myśląc, że dał nam już wystarczająco dużo snu.

Cztery czy nawet trzy godziny snu to dla nas zdecydowanie za mało. Wytłumaczyłam już ojcu, że nie wygłupiamy się w nocy, tylko pracujemy, więc teraz chcemy spać.

Po raz kolejny próbowaliśmy z mężem wyjaśnić, że mamy własną specyfikę pracy, ale ojciec znów potrząsnął głową.

Tata obiecał przyzwyczaić nas do normalnej rutyny. Przez dwa tygodnie nasze poranki zaczynały się o ósmej rano, gdy mój ojciec wchodził do naszego pokoju, zapalał światło i żądał, abyśmy się obudzili. Podczas gdy mój mąż chował się pod poduszką, ja delikatnie wyprowadzałam ojca z pokoju, kłóciliśmy się przez dwadzieścia minut, on mnie obrażał, a ja wracałam spać.

Potem mój ojciec całkowicie się obraził i przestał nas budzić. Zamiast tego zajął się naszą dietą i reżimem. Mój mąż i ja nie jesteśmy miłośnikami zup, więc nie jest to najczęstsze danie w naszej lodówce. Czasami mam na nią ochotę, więc ją gotuję, ale tylko raz na jakiś czas.

Tata jest przyzwyczajony do codziennego jedzenia zup. Nie ma problemu, ugotuję mu ją i pozwolę się nią delektować. Ale ojcu nie wystarczy zjedzenie zupy samemu. Potrzebuje do tego całej rodziny. I to w tym samym czasie co on, czyli o wpół do pierwszej. On je obiad, a my nie zawsze jemy śniadanie o tej porze.

Mój tata powiedział, że musimy trzymać się diety, nie byliśmy przyzwyczajeni do wstawania i jedzenia zupy.

Mój tata próbował też kontrolować, ile światła włączamy, ile wody nalewamy. A my z mężem nie rozumieliśmy — co go to obchodzi, płacimy za to wszystko z własnych pieniędzy. Cóż, nie mamy ochoty zakręcać wody pod prysznicem, kiedy się namydlamy, nie mamy też ochoty myć zębów po ciemku.

Tata wyraża swoją autorytatywną opinię na każdy temat, a potem obraża się, że nikt go nie słucha. Potrafi chodzić z dumną postawą przez tydzień, a nawet dwa, milcząc jak pomnik samego siebie. Raz nawet podjął strajk głodowy na trzy dni, nie pamiętam, co zrobiliśmy, żeby go do tego skłonić.

Mój mąż już zaczął jeździć na cały dzień do miasta, żeby nie wchodzić teściowi w skórę. Też bym tak chciała, ale to nieładnie. A mój tata będzie jeszcze bardziej obrażony, chociaż zawsze jest obrażony, że nie jest brany pod uwagę i nie jest szanowany w tej rodzinie.

„Czekałam w kawiarni na mężczyznę moich marzeń, a potem przyszła jego matka: ciekawe podejście do randkowania”

„Chcę mieć własną rodzinę, ale nie mogę zostawić matki samej: cały czas mnie kontroluje”

„Dzieci otrzymały od nas mieszkanie w prezencie, ale później zaczęły domagać się pieniędzy na remonty: macie już dużo pieniędzy”