„Niech opiekuje się tobą osoba, której przekazałaś mieszkanie: nie kryłam wzruszenia w rozmowie z babcią, która zostawiła mieszkanie Maciejowi”

Tak, jest mi przykro. Uważam, że moja babcia postąpiła niesprawiedliwie.

W skrócie sytuacja wygląda tak: przez sześć lat byłam jej jedyną wnuczką, potem tata i mama rozwiedli się, a on ożenił się ponownie.

Wkrótce w nowej rodzinie urodził się syn Maciej. Zostałam z mamą, której udało się utrzymać dobre relacje z byłą teściową i teściem.

Babcia Katarzyna zawsze cieszyła się, gdy do nich przyjeżdżaliśmy.

Oczywiście moja mama nie została z nami, jest delikatną osobą i nie chciała narzucać się ludziom, którzy stali się dla niej obcy.

Ale ja nadal byłam ich wnuczką, a sama babcia Katarzyna mówiła, że kocha mnie ponad wszystko.

Mój dziadek również bardzo mnie kochał, ale zmarł bardzo wcześnie. Nie miałam jeszcze pięciu lat. Kiedy zostałam sama, moja babcia Katarzyna często prosiła mamę, żeby mnie do niej przyprowadzała.

Często odwiedzałam babcię, pomagając jej ze wszystkich sił, ponieważ jest moją jedyną babcią, a tak się złożyło, że moja mama wcześnie straciła rodziców. I oczywiście kochałam ją całą moją dziecięcą duszą.

Ale rodzina mojego taty miała jeszcze jednego wnuka, który dorastał, a kiedy skończył pięć lat, zastąpił mnie we wszystkich dziedzinach mojej babci.

Byłam wtedy jeszcze dzieckiem i niewiele rozumiałam i wiedziałam. Na przykład tego, że druga żona mojego ojca ciągle nalegała, żeby babcia nie zapraszała mnie do siebie.

Babcia Katarzyna dawała nam też różne prezenty: mnie dawała trochę pieniędzy, a Władce trzy razy tyle. Bo ja od razu oddawałam mamie, a Władek wrzucał do skarbonki, bo on umiał się obchodzić z pieniędzmi, a ja nie.

Czas mijał. Teraz ja mam dwadzieścia cztery lata, a Maciej osiemnaście. I moja babcia dała mu swoje mieszkanie na jego pełnoletność! Normalny prezent, prawda?

A ja na ostatnie urodziny dostałam tysiąc. No cóż, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. A ja musiałam się cieszyć z tego kawałka papieru.

Obecnie moja babcia mieszka ze swoją kuzynką. Obie są starszymi kobietami i koegzystują całkiem spokojnie, ale ostatnio pokłóciły się o coś błahego i babcia Katarzyna zadzwoniła do mnie, żeby poskarżyć się na siostrę.

Powiedziałam jej, że powinna się nią opiekować osoba, której przekazała mieszkanie. Babcia była tak oburzona, że nie od razu wiedziała, co mi odpowiedzieć.

A potem zaczęła długie wyjaśnienia, że to było jej mieszkanie i miała prawo decydować, komu je przekazać. Że źle się zachowałem i muszę ją przeprosić. Że wyjdę za mąż i zamieszkam z mężem, więc będę miała własne mieszkanie, a Maciej nie będzie mógł mieszkać z moją żoną, bo tak nie powinno być. Że jest młodym człowiekiem i potrzebuje własnego mieszkania.

Jeszcze bardziej utkwiło mi to w pamięci, gdy po rozmowie z babcią zadzwonił do mnie ojciec i zrugał mnie za bezduszność.

Nic mu nie odpowiedziałam, a kiedy rozłączyłam połączenie, nie mogłam powstrzymać się od łez. Dlaczego nie obchodziło ich, że przez pięć lat studiów mieszkałam w akademiku? Że też chciałabym mieć własne mieszkanie? Że byłam w takiej samej sytuacji jak Maciej. Tylko on mieszkał z rodzicami, a ja z mamą i ojczymem, który mimo tego, że ją kocha, nie potrafił się do mnie przywiązać.

Dlatego zamieszkałam w akademiku, nie chciałam im przeszkadzać. I oczywiście do nich nie wrócę, mieszkam w wynajętym mieszkaniu, a spora część mojej pensji trafia do jego właściciela. Och, tak, i tysiąc, który moja babcia dała mi na urodziny: dała mi go również na opłacenie mieszkania.

Dziękuję! Niski ukłon! Ale to najwyraźniej nie wystarcza mi na opiekę nad babcią Katarzyną. Ona ma Macieja, więc flaga jest w jego rękach. Niech mnie zostawią w spokoju i nie oczekują, że będę się nią opiekować w potrzebie. Mam własne problemy do rozwiązania.

„Podoba mi się moja sąsiadka i jestem gotów się z nią ożenić, ale ona ma troje dzieci: nie chcę cudzych dzieci, chcę mieć własne”

„Podoba mi się moja sąsiadka i jestem gotów się z nią ożenić, ale ona ma troje dzieci: nie chcę cudzych dzieci, chcę mieć własne”

„Kiedy mama zdecydowała się sprzedać mieszkanie, przypomniała sobie, że ma córkę: kiedy dowiedziała się, że chcę swoją część, poczuła się urażona”