„Moja teściowa zajęła się wszystkimi przygotowaniami do ślubu, ale zmieniliśmy zdanie co do uroczystości: teraz jest obrażona”

W ogóle nie umiem się kłócić. Nie raz mówiono mi, że w tym wieku powinny mi już wyrosnąć zęby i powinnam umieć odpierać ataki.

Ale zawsze taki byłem. Kiedy byłam dzieckiem, gdy mój trener na mnie krzyczał, po prostu zamykałam się w sobie i ten nawyk pozostał we mnie.

Wewnątrz potrafię być oburzona i oburzona, ale nie potrafię odmówić ludziom bezpośrednio.

Muszę przyznać, że może być trudno poradzić sobie z takim charakterem, ale wszyscy, którzy dobrze mnie znają, uważają, że jestem łagodną i bardzo miłą osobą.

W końcu nigdy się z nikim nie pokłóciłam.

Rzadko zdarzały mi się sytuacje, w których za wszelką cenę chciałam odmówić przeciwnikowi, ale wszystko zmieniło się, gdy mój chłopak przedstawił mnie swojej matce.

Moja przyszła teściowa szybko przejrzała moją słabość i postanowiła wziąć mnie pod swoje skrzydła.

Mój przyszły mąż i ja zamieszkaliśmy razem po roku randkowania. Krewni po obu stronach natychmiast zaczęli przewidywać nasz ślub i aktywnie się do niego przygotowywać.

Chociaż nie składaliśmy żadnych takich oświadczeń.

Ale moja potencjalna teściowa posunęła się najdalej. Wybrała moją suknię ślubną! I nie tylko znalazła zdjęcie gdzieś w Internecie i wskazała na nie palcem.

Zadała sobie trud i poszła do salonu ślubnego.

Tam opisała konsultantkom wszystkie cechy mojej figury i poprosiła o pokazanie jej najbardziej odpowiednich modeli.

Odwiedziła trzy salony i wybrała dla mnie suknię. Oczywiście trafiła w mój gust!

Nie powiem, że jest staromodna czy brzydka, po prostu diametralnie różni się od tego, co chciałabym zobaczyć, gdybym brała ślub.

Ale moja teściowa była zachwycona swoją pomysłowością i realizacją pomysłu. A ja tylko w milczeniu oglądałam zdjęcia z salonów, którymi szczęśliwie podzieliła się mama mojego chłopaka i w panice zastanawiałam się jak to wszystko zatrzymać.

Przypomnę, że w tamtym momencie nie było mowy o ślubie. Po prostu zaczęliśmy razem mieszkać.

Kiedy teściowa zorientowała się, że nie wysłałam jej zdjęć sukien ślubnych, ruszyła dalej.

Miesiąc później posadzili mnie na kanapie i zaczęli pokazywać inne zdjęcia. To były ślubne sesje zdjęciowe. Okazało się, że teściowa cały swój wolny czas w ostatnich dniach spędziła na studiowaniu stron fotografów ślubnych.

Zdecydowała się na dwóch, porównała ich cenniki, nawet zadzwoniła, żeby doprecyzować niektóre szczegóły. I już pokazano mi prace finalistów konkursu selekcyjnego.

Znowu byłam głęboko zaskoczona. Miałam nawet wątpliwości: może mój mąż coś przede mną ukrywał? Może już kupił pierścionki, ale nie miał odwagi mi powiedzieć, a moja mama już wiedziała?

Ale mój mąż nic nie wiedział. Tymczasem jego mama była już w sklepach jubilerskich! Wyobraź sobie, że wybierała nasze obrączki. Była oburzona, że obrączki są teraz takie drogie. Ale przecież na obrączkach nie można oszczędzać, to symbol małżeństwa, będą z nimi przez całe życie.

Cała ta rozmowa już mnie denerwowała. Miałam wrażenie, że biorę udział w jakimś żarcie. Dlaczego ona to wszystko robi? Nikt jej o to nie prosił. Ale chociaż nie przeklinałam, nie okazywałam też entuzjazmu. Po prostu przytaknęłam i spojrzałam na zdjęcia.

I wtedy mój przyszły mąż mi się oświadczył! To było niespodziewane i szczerze mówiąc, wpadłam w panikę. Jak zorganizujemy wesele, skoro moja teściowa zdążyła już wszystko zaplanować i wybrać? Nie chcę być marionetką na własnym ślubie.

Zaproponowałam mężowi, żeby po prostu podpisał akt małżeństwa. Bez ślubu, bez imprezy, bez świadków. W ten sposób będę spokojniejsza. Nie będę musiała się z nikim kłócić i udowadniać, że mam prawo do takiego ślubu, jakiego chcę.

Po prostu poszliśmy do urzędu stanu cywilnego i się zarejestrowaliśmy. Nikomu nic nie mówiliśmy. Mieszkaliśmy już razem, więc niewiele się zmieniło.

Powiedziałam teściowej, że jesteśmy już po ślubie, kiedy trzy miesiące później zaczęła reklamować znanego w mieście organizatora wesel.

Ah-ha-ha! Nie sądziłam nawet, że mogę cieszyć się czyimś rozczarowaniem. Ale to było wspaniałe!

Moja teściowa nie uwierzyła mi i drżącymi rękami zaczęła wybierać numer swojego syna. Jak ona krzyczała! Krzyczała do słuchawki: „Jak mogłeś?!”, jednocześnie wołając do teścia z pokoju obok: „Nie, słyszałeś, co oni zrobili?”.

I wtedy mama postawiła nam warunek: musieliśmy się rozwieść i pobrać ponownie! Ale na poważnie! Żeby mama mogła zrealizować wszystkie swoje pomysły! W sumie nie rozmawialiśmy przez sześć miesięcy. Było dobrze, jest spokojnie.

„Moja synowa zdecydowanie chce pozbawić mnie mieszkania, od razu to zrozumiałam. I chce nas wysłać do matki”

„Mój mąż ma prawo mieszkać w domu swoich rodziców, ale oni byli temu przeciwni. Naiwnie myśleli, że wysłali swojego syna do mnie”

„Po rozwodzie zauważyłam, że całe moje życie potoczyło się źle. Nawet moi rodzice zmienili swoje zachowanie”