„Jaką będziecie babcią, jeśli tak wychowaliście swojego syna”: synowa powiedziała swojej teściowej

Mój syn Adam jest żonaty od roku. Od ślubu cierpliwie czekałam na wiadomość o ciąży, ale moja synowa ciągle to przeciągała.

W końcu postanowiłam zapytać ją, co się dzieje i dlaczego jeszcze nie urodziła.

I odpowiedź mnie oszołomiła: Lisa powiedziała, że to ja jestem winna jej obawom.

Zacznę od początku. Spodobała mi się Lisa od pierwszego spotkania: była schludna, uprzejma i od razu wydawała się idealną przyszłą żoną.

Jej charakter jest prosty: jest uległa i gotowa na kompromis. Bardzo spodobała mi się ta cecha — od razu zdałam sobie sprawę, że mój syn nie zgubiłby się z taką żoną.

Adam miał prawie trzydzieści lat, kiedy się poznali. Adam już pracował, budował karierę, pomagał mi z pieniędzmi i oszczędzał na własne mieszkanie.

Kiedy mieszkaliśmy razem, byłam szczęśliwa, że mogę opiekować się synem, a on był zwolniony z niepotrzebnych obowiązków, takich jak sprzątanie i gotowanie.

Adam każdego wieczoru wracał do domu z oczami błyszczącymi wdzięcznością — cieszył się z prostych rzeczy, takich jak kolacja czy wyprana koszula. A ja cieszyłam się, że mogę ułatwić mu życie. Niech pracuje!

A ja oczywiście myślałam, że Lisa jest pod tym względem podobna do mnie. Że gdyby wyszła za mojego syna, to by się nim zajmowała: utrzymywała dom w czystości, dbała o przytulność, opiekowała się Adamem. Ogólnie rzecz biorąc, będzie zwykłą żoną, zajętą obowiązkami domowymi, i, jak miałam nadzieję, wnukami.

Ale miesiące mijały, a o wnukach nie było mowy. Lisa nie zaszła w ciążę — zamiast tego pracowała i, jak wiedziałam od Adama, zajmowała się domem.

Nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie myślą o posiadaniu dziecka. Mój syn mówił, że oboje są zdrowi, napychając usta kotletami.

Czasami Lisa kłóciła się z nim i odmawiała gotowania, więc pakował się i przyjeżdżał do mnie — ona po prostu jeszcze nie chciała.

Mnie takie sytuacje absolutnie nie przeszkadzały. Według Adama, Lisa czasami była zmęczona i żądała, aby na przykład sam pozmywał naczynia lub zrobił pranie. Zarówno mój syn, jak i ja rozumieliśmy, że to tylko kaprys. Każdy w rodzinie ma swoją rolę do odegrania.

Adam nie miał pretensji do żony, po prostu zbierał swoje brudy i przychodził do mnie, a ja prałam, karmiłam go i współczułam mu.

W międzyczasie nie było wieści o moich wnukach. Rok później zdałam sobie sprawę, że czas działać na własną rękę. A kiedy spotkaliśmy się osobiście, zapytałem Lisę, dlaczego jeszcze nie urodziła.

Lisa od razu zaczęła opowiadać, że nie mają pieniędzy na nianię, a Adam znika w pracy.

Powiedziałam, że pomogę we wszystkim, powiem ci, co masz robić, pokażę ci! Mogę siedzieć z dzieckiem codziennie! Wychowałam Adama, wszystko wiem i wszystko potrafię.

Synowa potrząsnęła głową, ale powiedziała, że nie byłabym dobrą babcią. Wychowałam niepełnosprawną osobę, która nie potrafi ani odkurzyć, ani wyprać własnych skarpetek, więc na pewno nie dałaby mi wnuków do wychowania.

Ogólnie rzecz biorąc, moja synowa odmówiła mi, upokorzyła mnie i oskarżyła o wszystko. Powiedziała, że urodzi tylko wtedy, gdy będzie miała dodatkowe pieniądze, że sama zajmie się dzieckiem lub zatrudni nianię. A Adam jest do niczego — czego on może nauczyć dziecko, pytała mnie synowa?

Ale mój syn jest karierowiczem! Co w tym złego, że nie umie zrobić prania albo umyć podłogi? Starałam się zrozumieć synową, choć wszystko we mnie płonęło niechęcią. Jak ona śmie tak do mnie mówić? Że nie będę dobrą babcią i że wychowałam lenia.

Tak, Adam mieszkał ze mną i nigdy nic nie robił w domu. Ale za swoje pieniądze kupił mieszkanie, w którym teraz mieszkają! Trzypokojowe mieszkanie, nawiasem mówiąc — jest gotowym człowiekiem rodzinnym, spojrzał w przyszłość i kupił dom, żeby było wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich! A Lisa jest cała poplątana i odmawia urodzenia dziecka. Gdzie to już widziałeś?

Będę musiała nauczyć Adama, jak prowadzić gospodarstwo domowe. I udowodnić tej niespokojnej synowej, że on i ja jesteśmy gotowi na narodziny naszego pierwszego dziecka!

Pewna kobieta, w emocjonalnej kłótni, powiedziała swojemu mężowi, że ich syn nie jest jego. Czterdzieści lat później te słowa zostaną usłyszane ponownie

„Pomagam mojej matce emerytce z pieniędzmi, a ona daje je mojej młodszej siostrze”: jak potem ufać ludziom

„Nigdy nie byłam blisko z moim synem, nie chciał się ze mną komunikować, powiedział, że bardziej kocham córkę. Teraz w ogóle ze mną nie rozmawia”